JustPaste.it

Strategia rozwoju miasta ważna tylko podczas kampanii

XXI wiek jest najlepszym momentem by móc uświadomić sobie, jak istotna jest działalność na rzecz dobrawspólnego, jako część użytkowania publicznego przez znaczną większość.

XXI wiek jest najlepszym momentem by móc uświadomić sobie, jak istotna jest działalność na rzecz dobrawspólnego, jako część użytkowania publicznego przez znaczną większość.

 

Dzień, w którym
podejmuje intelektualny trud do tego, by oddać glos na swego reprezentanta. Namiastką poczucia
ważności anonimowej osoby jest glosowanie na projekty zgłoszone w Budżecie Obywatelskim, to tam
mieszkańcy poszczególnych miejsc zdobędą środki finansowe na realizacje wspólnych inicjatyw. Wysocy
dygnitarze miejscy posiadają niewielkie mniemanie ważnych potrzebach.


Kampania wyborcza daje tylko mrzonkowe poznanie tego, który pragnie reprezentować ogólne interesy
społeczne. Plany, zadania oraz rozległa wizja przyszłości dają dalszą możliwość do podjęcia kolejnej
rękawicy kandydowania w danym okręgu wyborczym. Samorząd, który zajmuje się przeważnie sprawami
najbliższego otoczenia, zawsze tyczy się mniejszej społeczności lokalnej.

Projekty, ustawy i uchwały
porządku miejskiego schodzi na dalszy plan - co się odwlecze, to nie uciecze. Przebiegłe chwyty
socjotechniki wpływają na ugranie wyłącznie dla siebie coraz to większych korzyści. Diety radnych to spory
zastrzyk gotówki.


Podobnie jest w kontekście dostania się w szeregi dość ciasnej Rady Osiedla. Niby nic takiego, jeśli
jednak jest właściwie zarządzana przynosi niewymierne korzyści dla wspólnoty lokalnej i dlatego tak
cieszy jej istnienie. Osiągniecie wyznaczonego celu dużo lepiej smakuje w grupie, zżytej ze sobą w imię
jednej ważnej inicjatywy. Do postulatów pracy u podstaw dochodzi jeszcze chęć bycia osobą
odpowiedzialną i decyzyjną.


Konta profilowe radnych na portalach społecznościach już od kilku tygodni prezentują kwieciste
podsumowanie sukcesów mniej lub bardziej ważnych i poważnych. Dzięki temu w sprytny, PR-owy
sposób wygładzają swój wizerunek. Pięknymi słówkami zamydlają oczy i inne zmysły do odczuwania
wyborcom, bo liczy się tylko kolejna ciepła posadka przez następne cztery latka.


Mnie najbardziej drażnią całe ulice poobklejane personalnymi plakatami. Następnie przy udziale
szalejącego wiatru tony zużytego, wyborczego papieru walały się wszędzie, gdzie popadnie. A posprzątać
to już nie ma komu. I przewala się taka oto makulatura już zbędna. Zmianę świata na zdecydowanie
lepsze tory zawsze należy rozpoczynać właściwie od siebie. Małymi kroczkami z nastawieniem na dobry
kierunek dalszego rozwoju.