JustPaste.it

Katowice - jak strefy grozy zmieniły się w strefy kultury

Ulica Mariacka czy Nikiszowiec to okolice, które niegdyś funkcjonowały w świadomości mieszkańców Katowic jako nieprzystępne i niebezpieczne. A jak jest teraz?

Ulica Mariacka czy Nikiszowiec to okolice, które niegdyś funkcjonowały w świadomości mieszkańców Katowic jako nieprzystępne i niebezpieczne. A jak jest teraz?

 

Były kiedyś w Katowicach takie miejsca, przed którymi ostrzegali nas rodzice. Gdzie zwykła przechadzka mogła skończyć się guzem, skradzionym portfelem, albo w najlepszym przypadku niesmakiem. Dziś w wielu z nich można spokojnie usiąść i podziwiać architekturę, racząc się kawą i regionalnymi przysmakami. Posępne siedliska zła i wszelkich patologii zmieniły się w tętniące życiem, modne miejscówki.

 

Straszydło z kielichami

 

Gdyby osoba wychowana w Katowicach spędziła poza miastem kilka lat i teraz wróciła, na pewno byłaby zaskoczona zmianami, jakie tu zaszły. Najbardziej spektakularny lifting przeszło oczywiście ścisłe centrum, z dworcem na czele. Słynne brutalistyczne kielichy i estakada wywołują może odrobinę nostalgii, ale to co zostało najbardziej zapamiętane to ten utrzymany po latach klimat PRL-u, wszechobecny brud i pałętający się po korytarzach bezdomni oraz inni ludzie z marginesu. Dziś katowiczanie nie mają się już czego wstydzić przed przyjezdnymi, ale nie chodzi tu tylko o oczywisty porządek, nowoczesność i walory estetyczne obecnego dworca. Budynek, jakby dla kompromisu z sympatykami jego poprzedniej wersji zachował swoje kielichy, a we wnętrzu – surowy charakter. Kiedyś przychodziło się tam tylko z przymusu, żeby pojechać gdzieś pociągiem i najlepiej nigdy nie wracać, a dzisiaj jest to jedno z najbardziej obleganych miejsc w mieście. Jednym z głównych powodów jest oczywiście dobudowana do gmachu Galeria Katowicka, w której można zrobić zakupy, zjeść obiad, a nawet pójść do kina.

 

Bezbożna ulica Mariacka

 

Kierując się ledwie kilkaset metrów dalej, natrafimy na uroczy deptak zwieńczony strzelistym kościołem. Po obu jego stronach puby, kluby i knajpy - od tych najtańszych dla studentów, po te bardziej przytulne i wysublimowane. Jeżeli jest piątkowy wieczór, pojawia się problem ze znalezieniem wolnego miejsca. Trudno uwierzyć, że kiedyś ulica Mariacka znana była głównie z prostytucji i szemranych interesów. Obecnie mało kto o tym pamięta, mimo że cieszyła się taką sławą naprawdę długo, bo przez kilka dziesięcioleci. Każdy katowiczanin zapytany o najlepsze miejsce na imprezę odpowie bez wahania – Mariacka. Ulica stała się najbardziej oczywistym celem weekendowych spotkań młodych ludzi. Jednak obok typowych imprez, często są tam organizowane także rozmaite wydarzenia kulturalne, takie jak wystawy czy koncerty.

 

Postindustrialne ruiny

 

Gdy o wydarzeniach kulturalnych mowa, nie sposób nie wspomnieć o zmianach, które przeszły okolice Spodka. Te postindustrialne, zdewastowane tereny dawnej kopalni „Katowice” zostały przemienione w tzw. Strefę Kultury, w skład której wchodzą Międzynarodowe Centrum Kongresowe, siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia oraz nowe Muzeum Śląskie. A jeżeli ktoś chce podziwiać panoramę miasta z innego miejsca niż okno na ostatnim piętrze Superjednostki, to tuż obok znajduje się zielony punkt widokowy z równo przyciętą trawą, ławkami i interesującą, spójną architekturą.

 

Okna czerwone jak krew

 

Mamy już nowoczesne, tętniące życiem centrum, ale czy zmiany dosięgły też innych dzielnic? Okazuje się, że tak. O Nikiszowcu kiedyś krążyły legendy - to robotnicze osiedle ceglanych familoków kojarzone było przede wszystkim z biedą, przestępstwami i szeroko pojętą patologią. Odgrodzone od świata zewnętrznego, straszące z daleka czerwonymi oknami, skazane na zapomnienie. Tymczasem jest to przecież zabytek i esencja śląskiej kultury z niepowtarzalnym klimatem. Na szczęście to dostrzeżono, bowiem dziś Nikiszowiec jest chętnie odwiedzany nie tylko przez katowiczan, ale także turystów z całego kraju, którzy przyjeżdżają żeby podziwiać charakterystyczne zabudowania i spróbować lokalnej kuchni. Osiedle stało się też modnym miejscem do zamieszkania.

 

Co dalej?

 

Katowice to dynamicznie rozwijające się miasto, które swoją siłę znalazło w tym, co kiedyś uchodziło za jego słabość. Miasto węgla nie kryje swojego przemysłowego rodowodu stawiając na prostą, surową architekturę, ale jednocześnie zachowując śląski klimat i charakter. Nie jest oczywiście aż tak kolorowo, bo wciąż nie brakuje obszarów zdewastowanych, ponurych i niebezpiecznych. Czas pokaże, czy one także dołączą do grona brzydkich kaczątek przemienionych w łabędzie.