JustPaste.it

Ostatni taki tekst

Propozycja napisania "ostatniego takiego tekstu" była strzałem w dziesiątkę, albo i w setkę.

Propozycja napisania "ostatniego takiego tekstu" była strzałem w dziesiątkę, albo i w setkę.

 

Wywiad sam na sam ze sobą to coś wyjątkowego. Taki styl przyjęło już kilku wielkich i znanych tego świata. A może by
tak wprowadzić nowy gatunek dziennikarski - monolog osobowy. Bohater dzisiejszego dnia też jest
wyjątkowy. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Napisać ostatni taki tekst to taki nie lada cymesik.


Jestem dość specyficzną przedstawicielką płci pięknej. Wszystko wyjaśni się podczas niniejszej analizy. A
więc zapnijcie pasy. Czeka was niezły hardcore w damskiej odsłonie. O zapasach Mieszanych Sztuk Walk
MMA z Pudzianem i Chalidowem na czele, zdążyłam już popełnić kilka artykułów. Na okoliczność
charakterystycznej daty 1. grudnia, w której to odbyła się kolejna gala, 21 już KSW na warszawskim
Torwarze, opowiem o swoich luźnych wariacjach na temat wrestlingu. Bycie sędzią w takich
widowiskowych starciach byłoby fascynującym spełnieniem szczenięcych marzeń.


Jak to jest, że grupa półnagich facetów w tęczowych majtkach robi aż tak dużą furorę? Na mnie robili od
zawsze. A wrażenia potęgują się wraz z wiekiem. Moim i tych mężczyzn. Jest w tym dość prymitywnym
pojedynku coś fascynującego. Zwykłe, męskie mordobicie. Bez śladów i zasinień.


Z efekciarsko zastosowanych ciosów i kopnięć cieszy się niewymuszenie zgromadzona publiczność.
Zawodnicy walczą o złoty pas mistrzowski oraz o specjalny kontrakt "Money in the Bank". Są to pieniądze,
które się wpłaca na tego zawodnika, z którym chce się pojedynkować. Niestety w szerokiej obsadzie
międzynarodowej brakuje polskich zawodników. To nie jest nowa dyscyplina sportowa, ma już długą,
ponad 50-letnią tradycję.


Miłość do specyficznych, jak i powiedzmy to sobie wprost, efekciarskich sztuk walki zaczęła się od
ciekawych wąsów Hulka Hogana i klasycznej akcji rozrywania wątłej jakości, jak mniemam, koszulki.
Pamiętam wtedy jego nagi tors, gładki, opalony, błyszczący, miejscami śliski, nieprzesadnie umięśniony.
Potem poleciało już z górki, do tego stopnia, że nie przypomnę sobie choćby jednego wojowniczego
bohatera. Był ring, a nawet metalowa klatka, walki jeden na jeden, a nawet starcia grup. Stroje jak na
mężczyzn całkiem kuse i opinające dla podkreślenia muskulatury ciała. Bez efektywnej nuty muzycznej
przy każdym wyjściu zawodnika. A swoją drogą najlepsze piosenki na wejście mają Adamek i Chalidow.
Ale wracając do głównego nurtu, kobiet wtedy tam nie było. Tak rozbudowanej jak teraz kablówki też.
Obecnie nastała nowoczesna moda wrestlingu. Na nieznanym dotąd nikomu kanale Extreme,
komentatorem noszącego znamiona pojedynku zapaśniczego widowiska jest Andrzej Supron.
Zaskoczenie? Dla mnie spore, przecież to sam mistrz olimpijski zapasów. Wrestling a zapasy mimo
drobnych i nielicznych podobieństw to dwa jakże różne światy.


Na tym samym kanale telewizyjnym jest jeszcze jeden wrestlingowy program o charakterze reality show.
"Though Enough" ma na celu wybrać najlepszego pretendenta do zdobycia pasa WWE. Zawodnicy muszą
wykazywać się tężyzną fizyczną, ale i intelektem rasowego gracza w przeróżnych konkurencjach i to nie
tylko zapaśniczych. Po każdym odcinku eliminowany jest najsłabszy zawodnik i zabierany jest mu
mistrzowski pas, jaki dostał po wejściu do programu, który odwieszany jest na ścienny zatrzask zaraz pod
zdjęciem tego, który w danym dniu odpadł. Fajne i z pomysłem.


Na to jeszcze telewizja polska nie wykupiła znaczącej licencji. Prawdopodobnie nie zrobi tego nigdy. Powód?
Zbyt małe zainteresowanie wzbudza ta dość kontrowersyjna dziedzina sportu. My mamy nasze całkiem
szerokie polskie MMA. Pudzian to format gwiazdy typu showmeńskiego. To Chalidow, Materla i Błachowicz
reprezentują wysoki poziom prezentowanej techniki walki. Jednych i drugich dobrze się ogląda. Tylko czy
o to w tym chodzi? Chyba nie. Sądzę, że Polacy w wrestlingu byliby nieźli ze względu na swoje kibolskie
zapędy, jak i ustawkowe zamiłowania. Sprawdziliby się na tym gruncie fenomenalnie.


Do dzieła i niech wiatr powieje w żagle. Jeśli nadarzy się podobna data do tej z końca świata lub zdarzenie
- opiszę inne moje marzenie. Nie mniej widowiskowe.