JustPaste.it

Co to znaczy, żyć poza schematem?

...czyli o najbardziej rygorystycznym więzieniu w historii gatunku ludzkiego.

...czyli o najbardziej rygorystycznym więzieniu w historii gatunku ludzkiego.

 

   Natknąłem się ostatnimi czasy na artykuł (?) pewnej blogerki który zatytułowany był bodajże "Nie dajmy się zdoroślić". W jej wywodach chodziło generalnie o to, że zabijamy dziecko które w nas tkwi w dorosłości. Piękna idea. Jak wiemy jednak w naszych czasach ludzie odsuwają się od ideałów, mało kto wierzy w jakiekolwiek pozamaterialne wartości, lub wierzy bardzo powierzchownie. Uderzyło mnie jednak w sposobie jaki pisała to, że nie dopuszczała myśli iż są ludzie którzy po prostu chcą się zdoroślić, być poważnym bo tak zostali wychowani, tak podpowiada im schowane gdzieś głęboko swoje ja. Nie ma jednej drogi którą idziemy wszyscy podążając jeden za drugim, wygląda to raczej jak chodzenie po wielkiej łące, każdy w innym kierunku, tempie, niektórzy leniwie łypią na kwitnący piołun inni biegną po tej łące załatwiają swoje sprawy nie dostrzegając tego co ich otacza.

   I tu zaczyna się rozważanie, kto żyje właściwie? I wszyscy i nikt. Bo chodzi tylko i wyłącznie o jedno, żyć tak aby być szczęśliwym. Słucham Czajkowskiego kiedy to piszę, jestem szczęśliwy. Ktoś trzyma swoje dziecko czytając to, trzyma w dłoniach cały swój świat i jest bardziej wniebowzięty niż ten który oddaje się "pasji" ciągu amfetaminowego i idzie przez życie z podpuchniętym nosem a jednak z uśmiechem, takim prawdziwym czy sztucznym, nieważne. Najgorsze, to żyć wbrew własnej woli. Często słyszę, że nastolatki, młode dziewczyny są pod presją społeczeństwa które wymaga schematu "szkoła-praca-rodzina" z czym praca niekoniecznie (choć zajmowanie się domem nie jest wcale mniej męczące niż na przykład praca w biurze). Zresztą chłopaki też to mają, sam często słyszę "znalazłbyś sobie dziewczynę" a ja spokojnie czekam bo chyba troszkę wierze w przeznaczenie i nie szukam nic na siłę. Mam czyste sumienie i tak idę przez życie. Mam znajomych którzy są młodzi, mają dziecko, drugie w drodze i to jest sensem ich życia. to jest piękne. Znam też takich którzy oszukują się twierdząc, że lubią samotność a tak naprawdę cierpią bezsennymi nocami w tęsknocie za czułością.  

   Więzienie o którym chciałbym wspomnieć tkwi w każdym z nas. A wystarczy zadać samemu sobie pytanie, czego ja właściwie od życia oczekuje? Czy chcę zostać księdzem i sprawiać ludzi lepszymi? Czy pójdę do wojska i będę bronić ojczyzny? Może właśnie chcę założyć rodzinę i grzać się w cieple domowego ogniska? Ewentualnie nie oczekuje nic i zostanę tanim menelem na którego będą patrzeć z góry ale będę miał to w głębokim poważaniu nie czując na sobie ich wzroku?

   Niewątpliwie najbardziej zgodnym z naszą naturą jest układ z rodziną, mamy przecież plemienne zapędy, tak stworzyły nas dziesiątki tysięcy lat ewolucji i posiadamy pewne instynkty, choćby instynkt przedłużenia gatunku. Lecz tempo dzisiejszej cywilizacji zaburza w nas te instynkty bo jesteśmy omotani, dlatego nie warto popadać w paranoję i znaleźć swoje miejsce lub swoją drogę na tej pięknej jednak "łące" życia.

kk