JustPaste.it

Minimalizm a gospodarka

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Minimalizm a gospodarka

 



2e1a220d31f3ab3b9488ed2ad61644fa.jpgCzy minimalizm szkodzi gospodarce? Czy rosnący Produkt Krajowy Brutto (w skrócie PKB) jest czymś wspaniałym? Udział niedużo wydającego i pracującego minimalisty w PKB teoretycznie jest mniejszy, ale co z tego?

 

Wzrost PKB mógłby mnie cieszyć, gdyby był wzrostem dóbr powszechnych i „dobrej konsumpcji” - takiej, która ma pozytywny wpływ na ludzi. Wydaje mi się jednak, że dużą część PKB stanowią produkty i usługi, które źle wpływają na kupujących i na społeczeństwo. Dużo z nich to nie żadne dobra, ale „złobra”.

 

Czy można bowiem powiedzieć, że alkohol, papierosy, słodycze, fast foody to są „dobra”? A niechciane prezenty, nieprzemyślane zakupy, słabej jakości kosmetyki, szkodliwe środki czystości? Zakupy pod wpływem presji innych lub manipulacji sprzedawcy? Hałasujące quady w lasach, motory budzące pół miasta o 3 w nocy, śmierdzące spaliny, zatrute od pestycydów rzeki i wody gruntowe? Przez to wszystko rośnie PKB, czy mamy się z tego cieszyć?

 

 

PKB i błędne koła konsumpcyjne

 

Na PKB składa się wiele błędnych łańcuchów wydatków. Wyobraźmy sobie kogoś, kto pije dużo alkoholu, pali papierosy, je dużo słodyczy, jeździ wszędzie samochodem i mało się rusza. Tyje. Dochodzi mu do tego wiele innych wydatków. Od gorszej cery i zapachu ciała wydaje więcej na kosmetyki. Od słabszego zdrowia częściej chodzi do lekarzy i kupuje leki. A żeby na wszystkie swoje wydatki zarobić, więcej pracuje. Ma przez to więcej stresu, więc by się zrelaksować jeszcze więcej pali i pije. Błędne koło się zamyka, a PKB rośnie.

 

Ciekawe błędne koło społeczne pokazuje publikacja Światowej Organizacji Zdrowia, „A physically active life through everyday transport” (strona 11): ludzie zaczynają podwozić samochodami dzieci do szkoły, więc drogi robią się bardziej niebezpieczne. Zatem coraz więcej rodziców decyduje się na podwożenie dzieci – aż prawie żadne dziecko nie będzie szło pieszo lub jechało rowerem do szkoły.

 

Inny przykład: kupuje się dużo samochodów w mieście. Od tego rośnie poziom hałasu i spalin, więc wielu ludzi chce się wynieść. Nie dość, że mieszkańcy sami sobie zniszczyli swoje miejsce, to jeszcze przeprowadzają się daleko za miasto, gdzie muszą więcej wydawać na dojazdy. Dodatkowo jeszcze bardziej zwiększają poziom hałasu i spalin.

 

Kto się nie wyniesie, może cierpieć z powodu hałasu w nocy i np. pić alkohol wieczorem, by łatwo zasnąć (co zresztą wcale nie daje dobrego snu, a za to może być początkiem alkoholizmu). Znów rośnie PKB – cieszmy się!

 

Także te „złobra” wchodzące w skład Produktu Krajowego Brutto, mogą szkodzić zarówno w skali indywidualnej kupującemu, jak też w skali globalnej całemu społeczeństwu.

 

Inny typ błędnego koła: Jan i Tomasz kupią od siebie niepotrzebne im rzeczy. Będą mieli mniej pieniędzy, bo przy wymianie zostaną opodatkowani. Będą też ubożsi w czas. Co w tym dobrego?

 

Dalej: wiele dzisiejszych produktów jest mało trwałych. Ludzie więc częściej kupują, więcej pracują, PKB rośnie, a zamożność społeczeństwa się nie zmienia.

 

Słabe jest powtórne wykorzystywanie produktów. Tyle rzeczy ląduje na wysypisku i jest bezpowrotnie tracone. Widziałem jak się wyrzuca zabawki, książki i inne rzeczy. A kiedyś ludzie wykorzystywali nawet obierki po warzywach na kompost. Brakuje więc wskaźnika „Narodowej Straty Brutto”, który to zapewne jest całkiem wysoki.

 

 

PKB i środowisko

 

df5c5e724c0900f7dbb2a83216fc5b41.jpg
PKB często nie uwzględnia tego, co ziemia sama wytwarza – ryb, zwierząt, ziół, owoców leśnych, grzybów, drzew, czystej wody, powietrza. Gdy człowiek to wszystko niszczy, wycinając lasy, zanieczyszczając środowisko, wskaźnik PKB rośnie. Pomimo, że ludzie przez to niszczenie ubożeją.

 

Kiedyś już to mówiłem, ale duże wrażenie zrobiła na mnie rozmowa z pewną starszą kobietą na wsi, która wskazując rzekę powiedziała: „kiedyś tu się dzieci kąpały, a teraz nie mogą, bo się zrobił ściek”. Wspaniałe cuda natury zostały zniszczone, by mógł rosnąć PKB.

 

Wolałbym móc oddychać świeżym powietrzem w mieście. Zamiast ryku samochodów, słuchać śpiewu ptaków. Móc złowić w rzece rybę bez obawy o zatrucie. Uprawiać warzywa i drzewa owocowe pod blokiem bez lęku o zanieczyszczenia - ile można by mieć świeżego i taniego jedzenia pod nosem, a jeszcze zdrowo się ruszać, zamiast chodzić na zajęcia sportowe. A tymczasem wzrost PKB i „postęp” mi to uniemożliwił.

 

Środowisko jest wielkim skarbem. Niszczenia go nie wynagrodzi żadne większe PKB. Niszczenie środowiska to też wzrost „Narodowej Straty Brutto”. Może ona nawet bardziej rośnie od PKB?

 

Nie może być wzrostu gospodarczego w nieskończoność. Środowisko ma ograniczone zasoby, a i ludzie przy pewnym stopniu zanieczyszczenia środowiska tracą.

 

 

PKB i szczęście
 
Jak ma się PKB do szczęścia? Jeśli w kraju jest niedostatek i bieda, to wzrost może poprawić zadowolenie mieszkańców. Jednak po zaspokojeniu podstawowych potrzeb niewiele już się zmienia (2). PKB nie mierzy szczęścia mieszkańców.

 

Na zadowolenie ludzi duży wpływ mają więzi z innymi, tzw. kapitał społeczny (cóż za okropny zwrot). Rozwijająca się gospodarka nieraz wymagała, by młode małżeństwo wyjechało do innego miasta, uniemożliwiając istnienie rodziny wielopokoleniowej. Ile razy zrealizował się schemat: małe dziecko z niezbyt troszczącą się nianią, mama zestresowana w pracy, a babcia sama w domu nieszczęśliwa z powodu odcięcia od wnuków?

 

A jeśli jeszcze przehandlujemy życie towarzyskie, zainteresowania na dłuższą pracę i wzrost PKB, to czy będziemy bardziej zadowoleni?

 

Gdzie można kupić spontaniczny śmiech, beztroską radość, emocje, smak przyjaźni, żar miłości? To co daje największe szczęście, nie jest na sprzedaż.

 

 

PKB a biurokracja

 

Samo podanie wartości PKB już jest dla mnie złą wiadomością. Oznacza to, że skoro państwo go zna, to mieszkańcy mają duże obciążenia biurokratyczne. Muszą rejestrować wszystkie transakcje. W Polsce trzeba np. wystawiać faktury, prowadzić księgi lub korzystać z pomocy księgowych, czasem trzeba mieć kasy fiskalne. Czasochłonne i kosztowne.

 

 

Kryzysy gospodarcze

 

Pomimo tego wszystkiego można usłyszeć polityków i ekonomistów chwalących wzrost PKB, rozwijającą się gospodarkę, a nawet takich, co mówią, że obowiązkiem patriotycznym każdego obywatela jest robić duże zakupy! Na przykład po to, by nie było kryzysów gospodarczych.

 

Ile byśmy nie wydawali, to kryzysy ekonomiczne i tak będą przychodziły. A im bardziej rozdmuchana konsumpcja i chciwość kupujących, tym mogą być one bardziej bolesne . Im bardziej wychodzimy ponad podstawowe potrzeby, tym większe szansa na to, że ludzie (żadni tam „konsumenci”- jak powiedział Leo Babuta) wstrzymają w ciężkich czasach zbyteczne wydatki. Ktoś powiedział „ratuj gospodarkę – wydaj dużo na święta” - ale w ten sposób za rok znowu trzeba będzie dużo wydać na święta, by ratować gospodarkę, by nie było spadku PKB. A w przyszłości nasze dzieci staną przed tym samym dylematem.

 

Gospodarka ma służyć człowiekowi, a nie odwrotnie. Podobnie jak praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy. Gospodarka nie może wymagać zbyt długich godzin pracy i konsumpcji czegoś, co nie jest potrzebne. Erich Fromm powiedział, że „nasz system ekonomiczny opiera się na generowaniu pragnień” (3). Czy taką ekonomię chcemy tworzyć?

 

Minimalistów jednak jest tak mało, że nie mają co się przejmować wpływem na gospodarkę. A ewentualne obawy można rozwiać, decydując się na więcej dzieci – one zwiększą PKB.

 

 

Problemy społeczne i PKB

 

Wzrost PKB może mieć dobre strony. W wielu krajach doprowadził do spadku biedy i przestępczości. Zdecydowanie wolę iść zadbaną ulicą bogatego kraju niż slumsami w Rio de Janeiro. Z drugiej strony, zmniejszenie przestępczości często odbywało się kosztem czegoś innego, np. środowiska. Było to takie gaszenie pożaru powodzią.

 

Warto jednak powiedzieć, że w niektórych krajach wzrost PKB przynosił bogactwo tylko bogatym – biedni w tym czasie ubożeli. Sam wskaźnik PKB nie mówi, jak dochody rozkładają się po całym społeczeństwie. I przy wzroście PKB może też rosnąć przestępczość.

 

 

Podsumowanie

 

Leszek Kołakowski powiedział kiedyś mądrze: „Po pierwsze przyjaciele. A poza tym: chcieć niezbyt wiele”. Potrafię wyobrazić sobie świat ludzi żyjących prosto, ale szczęśliwych, którym żaden wzrost PKB nie jest potrzebny. A jeśli nawet by rósł, to przez faktyczne „dobra”, a nie „złobra”.

 

 

Autor: Henryk