JustPaste.it

Dziwna rozmowa w przedziale dla niepalących

        Był środek lata, miałem ze znajomymi jechać nad mazurskie jeziora, pech chciał, że w dniu wyjazdu musiałem zostać dłużej w pracy. Wszyscy pojechali pociągiem porannym, 8:14 bodajże, ja po nocnej zmianie zostałem do 9 rano w pracy, po czym szybki prysznic, śniadanie i pęd na kolejny pociąg który miał być lekko po 10. Zabrałem słuchawki do pociągu, miałem zamiar słuchać muzyki i czytać Houellbecq'a zerkając od czasu do czasu w okno , nie było przesiadek więc idealnie. Siadłem w przedziale sam, niewiele osób widocznie tego dnia wybierało się do Giżycka. Normalnie palę papierosy jednak tego dnia z powodu doskwierającego upału nie miałem najmniejszej ochoty na wciąganie jakiegokolwiek dymu więc wybrałem przedział dla niepalących. 

        Gdzieś tuż przed Warszawą dosiadł się do mnie pewien pan, wyglądał na jakieś pięćdziesiąt lat, ubrany był w jasne spodnie wizytowe i starą lecz schludną koszulę w drobną kratkę, przewieszoną miał na ramieniu niewielką torbę, powiedzieliśmy sobie to co powiedzieć powinniśmy, ja uchylając nieco słuchawki rzuciłem "dzień dobry" a on odpowiedział mi z lekkim uśmiechem i usiadł. Zacząłem dalej czytać nie starając się nawiązać jakiejkolwiek rozmowy. Poczułem jednak nieodpartą chęć napicia się zimnego piwa, ze względu na skwar rzecz jasna, zapytałem więc współtowarzysza podróży czy nie miałby ochoty na butelkę zimnego piwa, twierdząco kiwnął głową więc ruszyłem do przedziału w którym znajdował się bar, miałem wziąć cztery sztuki lecz uznałem iż te dwa które będą czekać na swoją kolej staną się paskudnie ciepłe, wolałem iść dwa razy niż pić ciepłe piwo.

      Wypiłem swoje dość szybko i oddałem się dalszej lekturze, byliśmy już jakąś godzinę jazdy za stolicą kiedy pan kiwnął, żebym ściągnął słuchawki, tak zrobiłem. 

-Może się przynajmniej przedstawię, na imię mi Henryk, tyle wystarczy jak na tak krótką przelotną znajomość

-Krzysiek- rzuciłem podając mu rękę

-Wierzysz w Boga?

-Słucham?- zatkało mnie trochę, nie wiadomo na kogo trafić można w pociągu, czy to jakiś zatwardziały katolik czy wręcz przeciwnie, czy moja odpowiedź jakoś go nie urazi czy co gorsza nie rozzłości?

-Po prostu odpowiedz, czy wierzysz. Chcę wiedzieć czy ludzie jeszcze wierzą czy już nie.

-Sam nie wiem, na pewno chciałbym wierzyć lub wierzę tylko w nieco inny sposób niż większość, dlaczego to pytanie?

-Zastanawiał się pan kiedyś nad istnieniem?

-Ja się codziennie zastanawiam, jest pan jakimś filozofem czy co? Kapłanem może?- najprawdopodobniej wydawał mi się być wariatem nawiasem mówiąc.

-Jestem obserwatorem, jeżdżę gdzie się da i obserwuje.

-I pyta pan o Boga?

-Mniej więcej.

-A pan wierzy?

-Wierzę, bardzo wierzę. Wiem, że nic nie jest przypadkowe. Przyniosę nam jeszcze po piwie, gorąco jest.

       Poszedł po piwo, zastanawiałem się kim może być ten facet, wyglądał na lekko szurniętego ale nie wydawał się być groźny. Przynajmniej było do kogo otworzyć usta i napić się piwa. Wrócił z dwoma zimnymi lagerami.

-Wie pan- zaczął ledwo zamykając drzwi przedziału- jestem oderwany od tego świata w którym żyje ogromna liczba ludzi, nie ma mnie w świecie sztucznym, przechadzam się w prawdziwym i widzę wszystko, naprawdę. Myśli pan, że trójca święta to przypadek? Żyjemy w trójwymiarowym świecie, szerokość, głębokość i wysokość, i każdy z tych wymiarów widzimy. Same w sobie trzy wymiary byłyby niczym bez czwartego który wszystko popycha czyli czasu, nie widzimy go, jak Boga. Czas jest deterministyczny...

-Słownik pan zjadłeś?

-...czyli wszystko od początku do końca jest w pewien sposób zaplanowane, każdy ruch każdej cząsteczki od początku wszechświata do jego zapadnięcia bądź zastygnięcia są z góry ustalone, dlatego Bóg jest wszechwiedzący i wszechwidzący, jak czas. Jest również wszędzie w zrozumienie go jest najtrudniejszym zadaniem ludzkości. Bywa dla jednych łaskawy dla innych mniej ale zawsze jest sprawiedliwy.

-Skąd w ogóle taka koncepcja?

-Z przemyśleń

-Czyich?

-Moich

-Więc jest pan trochę filozofem, nie wyżyjesz pan z tego w dzisiejszych czasach, napiłbym się jeszcze piwa, za pół godziny wysiadam więc akurat zdążymy

       Przyniosłem kolejne butelki a on czekał na mnie w przedziale jakby głodny głoszenia swoich tez.

-Jak się ma do pana teorii cała reszta Biblii, zmartwychwstanie? Koncepcja nieba?

-Biblia to stara księga, nie wszystko trzeba brać z niej dosłownie. Poza tym dwa tysiące lat to długo, proszę sobie wyobrazić plotkę która rozwija się dwa tysiące lat, może być nieco ukolorowana. A jeśli chodzi o niebo, nie wiem. Może poza bogiem są jeszcze wyższe wymiary do których przenosi się nasza świadomość? Lub po prostu znikamy w wiecznej nirvanie, tak jak wymarzyli sobie budyści, z pewnością ich koncepcja końca jest chyba najtrafniejsza. Kocham Boga mimo wszystko, nawet jeśli okaże się tykającym zegarem.

-Trochę pan świrnięty co?- zapytałem grzecznie już szykując się do wyjścia.

-Wierzę w to, że wszystko jest z góry ukartowane, to nasze spotkanie tutaj też. Rozmową mogłem zmienić coś w pańskim życiu ale o tym przekonasz się tylko Ty Krzysiu.

-Do widzenia.

-Do zobaczenia, i z pewnością nie było przypadkiem, że palacz jechał w przedziale dla niepalących.