JustPaste.it

mikroopowiadanie 2

Dziewczynka w kaloszach

 

Ranek był wyjątkowo ponury. Zasępione chmury zaczęły wkrótce wypuszczać pierwsze krople deszczu. Niektóre z nich rozbijały się o okno dziewczynki, która przycisnęła usta do chłodnej szyby. Czuła chłód, ale nie orzeźwiającą wilgoć. Zasmucona odsunęła się od okna i gorące łzy spłynęły po policzkach. Podskoczyła z radości. „Deszcz” - pomyślała - „Tak czuje się deszcz!” - krzyknęła i podbiegła do szafy.

Wyciągnęła z niej nowiutki płaszczyk przeciwdeszczowy i jeszcze nienoszone kalosze. Ubrała się niezdarnie i zanosząc się płaczem zaczęła skakać po wymyślonych kałużach. Były wszędzie – na tapczanie, na fotelu, na stole. Tupot kaloszy i odbijający się od ścian szloch sprowadziły do pokoju matkę.

- Rozbierz się. Przecież wiesz, że nie wolno ci wychodzić na dwór. Tam jest tyle zarazków.

Gdy matka wyszła, w drzwiach pojawił się chłopczyk. Braciszek był cały mokry, a w ręku trzymał wiaderko pełne wody.

- Przyniosłem trochę kałuży dla twoich kaloszy.