JustPaste.it

Przeminęło z Gdynią

Gdynia, miasto z morza i marzeń - uśmiechnij się, jesteś w Gdyni...tymi zwrotami włodarze próbowali reklamować Gdynie w Polsce, ale także i na świecie na różnego rodzaju targach.

Gdynia, miasto z morza i marzeń - uśmiechnij się, jesteś w Gdyni...tymi zwrotami włodarze próbowali reklamować Gdynie w Polsce, ale także i na świecie na różnego rodzaju targach.

 

Gdynia, miasto z morza i marzeń - uśmiechnij się, jesteś w Gdyni...
tymi zwrotami włodarze próbowali reklamować Gdynię w Polsce, ale także i
na świecie na różnego rodzaju targach.

Jestem rodowitą Gdynianką. Los sprawił, że na świat przyszłam w Gdyni, dużo młodszej siostrze Gdańska. Miejsce, w którym w latach 80-tych XX wieku się urodziłam kocham tak sentymentalnie, choć bez wzajemności.

Mogę powiedzieć, że znam to miasto na wskroś. Jeśli powiem, że jest mi ono obojętne to skłamie. Znam masę uroczych zakątków, nawet takich prawie nie znanych przez turystów.

Ciekawa architektura, dość sporo wydarzeń i dużo przestrzeni.
Gdynia to miasto, gdzie czuje sie przestrzeń. Piękne otoczenie lasów z
jednej strony i wody zatoki gdańskiej z drugiej, dodają niepowtarzalności
temu miejscu. Pamiętam moje miasto od dziecka i to jak zachodziły w nim
różne zmiany. Z perspektywy czasu patrzy się na to ciekawie. Lubię
siedzieć nad wodą, słuchać jej szumu i wspominać dawne czasy. To właśnie
plaże Gdyni w nocy nauczyły mnie słuchać morza i jego szumu a czasem
złowrogiego huku. To w Gdyni poznałam piękno wschodów słońca nad
horyzontem wody i romantyzm zachodów słońca po drugiej stronie tego
horyzontu.

Kocham rozmowy z rodowitymi gdynianami, szczególnie ze starszego
pokolenia. Reprezentują oni specyficzny i niepowtarzalny charakter i
osobowość. Wyraża się to w ich postrzeganiu otoczenia i własnego życia, a
także wyciąganiu wniosków z niego płynących. Można to porównać do uroku
rozmów z rdzennymi Ślązakami, góralami czy warszawiakami. Myślę, że wie i
rozumie to ten, kto ich spotkał. Niestety na skutek migracji i napływu
ludzi z różnych okolic jest to coraz trudniejsze. Nie mają szacunku do
stworzonych tutaj regionalnych zwyczajów i zachowań. Były one
kształtowane latami i pracowały na nie pokolenia. Budowa
portu, okupacja, przemiana wioski w miasto. Potem ciągle kontakty z ludźmi
ze świata na skutek portu i regularnych wizyt marynarzy. Legendarne
lokale jak Kapitan, Bosman czy Róża Wiatrów. To tylko wspomnienia dla
niektórych.

Mamy tutaj takie nasze smaczki, małe drobnostki, na które
zwracają uwagę starzy Gdynianie. W Gdyni są nie tylko statki. Są
okręty, żaglowce, promy, masowce, kontenerowce, tankowce, samochodowce,
jachty, katamarany, barkentyny, brygi. To specyfika mieszkania nad
morzem. Dla nas to spora różnica. I co najważniejsze nie ma lodzi
podwodnych - są okręty podwodne.

Z wiadomych względów najpiękniej jest wiosna i latem, cieple noce aż
same proszą, aby wyjść z domów na nocny spacer nad morzem i popatrzeć w
migocące światła w wodzie lub odbicie księżyca z jego bezczelnym
uśmiechem. Sama spędziłam nie jedna noc i wspominam to jak najpiękniej.

Gdynia to też stocznia. Pomijam jej legendę i znaczenie historyczne
podobnie jak Gdańskiej. Ale to miejsce, gdzie pracują stoczniowcy,
bardzo wyjątkowa grupa ludzi. Tak wyjątkowa jak górnicy (nie porównuję
tutaj niebezpieczeństwa pracy). Ta kilkutysięczna grupa ludzi potrafi
stworzyć od podstaw coś pięknego. Nie raz miałam przyjemność to oglądać.
Statki produkowane tam są naprawdę wyśmienite i wysokiej jakości.

Niestety Gdynia ma też drugie oblicze. Bieda i slumsy. Nie mówi się o
tym otwarcie. Ale dzielnice o niepisanych nazwach Meksyk, Drewniana
Warszawa to miejsca, gdzie bez ładu i składu stoją domki w fatalnym
stanie. Niektórym tylko udało się je doprowadzić do porządku, ale okolica
dalej jest żałosna. Sprzyja to powstawaniu melin i dzikich koczowisk dla
bezdomnych. Towarzyszy temu brud i smród.
Podobnie rzecz się ma z niektórymi dzielnicami. Statystyka burd
alkoholowych jest tam zdecydowanie wyższa.

Nie mniej jednak, patrząc na to miasto bardzo je lubię i czuje do niego duży
sentyment. Kocham wstać w niedziele wcześnie rano i po przechadzać się po
Świętojańskiej, czy Skwerze Kościuszki lub starowiejskiej. Ulice puste i
ciche. Co jakiś czas ktoś zblazowany wraca z imprezy do domu.