JustPaste.it

Czy gdyńscy kierowcy trolejbusów są uprzejmi?

Każdy z nas był świadkiem niestosownego zachowania się kierowcy autobusu, tramwaju, czy trolejbusu? Może nawet skandalicznego?

Każdy z nas był świadkiem niestosownego zachowania się kierowcy autobusu, tramwaju, czy trolejbusu? Może nawet skandalicznego?

 

21 lipca 2016 trolejbus [numery (w tym boczny) oraz czas incydentu podano do wiadomości ZKM] stanął na przedostatnim przystanku w kierunku Stocznia Gdynia przy Pomniku Poległych Stoczniowców 1970. Kierowca zatrzymał wóz i otworzył środkowe oraz tylne drzwi. Mógł otworzyć przednie, bowiem doskonale widział, że od strony stoczni (przeciwnie do kierunku jazdy trolejbusu) pędził mężczyzna w czapce - przebiegł przez ulicę na drugą stronę jezdni przed kabiną kierowcy, minął zamknięte przednie drzwi i kiedy dobiegał do środkowych drzwi, kierowca zamknął mu po prostu je przed nosem! Takich i podobnych przypadków każdy z nas widział sporo i każdego z nas zdumiewał brak wychowania i wyszkolenia kierowcy, zatem i ten przypadek jest oczywistym skandalicznym zachowaniem w piękny letni słoneczny poranek.

Szef trolejbusu może uznał, że klient na jeden przystanek, to żaden klient, zwłaszcza że zapewne miał bilet miesięczny, więc i tak dla firmy nie byłoby dodatkowych profitów?

Różne są definicje i przykłady chamstwa, ale to zdarzenie kwalifikuje się do takiej oceny, bo jeśli to nie jest już chamstwo, to co nim jest? Czy regulamin przewoźnika zawiera cokolwiek na temat takiego lub podobnego postępowania kierowców.  Czy procedury pracodawcy zawierają określenie „chamstwo”, czy tylko ładniejsze „niewłaściwe zachowanie”? Czy taki kierowca mógłby pracować w zachodniej części UE po takim incydencie?

Bernie Sanders, były rywal Hillary Clinton, w prawyborach demokratów przed wyborami do Białego Domu, wezwał do głosowania na nią, aby uniemożliwić wybór kandydata republikanów Donalda Trumpa, ogłaszając publicznie, że „Trump to cham i demagog. Musimy go pokonać!”. Jak widać, ostre słownictwo jest już stosowane niemal wszędzie i pewnie coraz mniej ludzi robi sobie z tego powodu jakiś wyrzuty (przyzwyczajają się...). Co o naszym kierowcy pomyślałby ów kandydat na prezydenta, gdyby podbiegał do tego trolejbusu obok pomnika postawionego ku czci stoczniowców mających nie tylko symboliczne znaczenie w obaleniu komuny. Akurat pomyślałby o dawnych trudnych czasach Polaków zmagających się wówczas z systemem i jak wielki skok wykonał polski naród, a tu zonk - jakiś facet mu drzwi przed nosem zamyka i nie jest to pojazd prywatny... 

Gdyby zlekceważony klient firmy przewozowej (pasażer) był bardziej krewki, to mógłby wybić szybę w tych drzwiach. Byłaby głośna i ciekawa sprawa, w której większość społeczeństwa stanęłaby po stronie niedoszłego pasażera, zaś kierowcę oceniłoby jako winnego całej hecy. Firma i władze miasta na poważnie zajęłyby się złośliwymi kierowcami, zaś nagranie biłoby rekordy popularności. Jednak szyba jest cała, więc temat będzie tradycyjnie zamieciony pod kauczukowy dywanik w kabinie kierowcy.

Ponieważ pojazdy posiadają monitoring, zatem należy oczekiwać, że szef kierowcy przejrzy nagrania i uzyska wyjaśnienie od niego, co mu dolegało o tak wczesnej porze, że akurat tak się zachował. Może nawet zamieści ów incydent w internecie ku przestrodze własnych i innych kierowców trójmiejskiego masowego transportu? Ale tu musiałby wykazać się odwagą osobistą – bo jak na to zareaguje związek zawodowy firmy przewozowej? Zatem – jak znamy życie – okaże się, że monitoring niczego nie wykazał...

Trolejbusy to rzadko stosowane pojazdy. Kursują jedynie w Lublinie, Tychach i właśnie w Gdyni. Powinny być symbolem nie tylko oryginalnego wehikułu na prąd i „na gumach”. Mogłyby się kojarzyć pasażerom z bardzo sympatycznymi kierowcami.

Gdynia – nowoczesne miasto, sympatyczni mieszkańcy i turyści. Można być zniesmaczonym, kiedy opinia przyjaznego miasta może być zszargana tak drobnym niefortunnym zdarzeniem (w końcu na świecie dzieją się znacznie gorsze rzeczy), ale przecież suma takich drobiazgów tworzy ogólną opinię o naszym mieście.