JustPaste.it

DRUGIE ŻYCIE ; tom 1 „Zagrożenie” - Ewa Talarczyk

Kraina Tęczowego Mostu.Jedno z Królestw w świecie dla zmarłych kotów,a także psów.Przez wieki zwierzęta mieszkały w tym cudownym miejscu,prowadząc na ogół spokojne i szczęśliwe

Kraina Tęczowego Mostu.Jedno z Królestw w świecie dla zmarłych kotów,a także psów.Przez wieki zwierzęta mieszkały w tym cudownym miejscu,prowadząc na ogół spokojne i szczęśliwe

 

bytowanie...

  Jednak dwukrotnie wydarzyło się niepojęte – coś, co w żadnej mierze nie powinno spotkać martwego już kota. Według przepowiedni wkrótce nadejść ma potężne zagrożenie: coś, co jest w stanie zniszczyć mierną harmonię i pokój w tym świecie. Jedynymi istotami, które mają mieć szansę pokonać zagrożenie, jest dziewiątka wybrańców. O nich będzie ta opowieść. 

 

  Dlaczego nie mogli opuścić tej okolicy? Uciec jak najdalej, zmienić przeznaczenie, ratować życie? Co to za bzdury o ziemi, dziedziczonej po przodkach przez wiele dziesiątek lat?

On i tak nas znajdzie. Póki co, jesteśmy bezpieczni. Jeszcze żyjemy. Wciąż nas nie dostał w swoje łapy.

Strach i niepewność były dla Ottona oraz jego małej rodziny nieodłącznym towarzyszem życia. Odkąd kocurek przyszedł na świat wraz z dwójką rodzeństwa, wiedział, że nad pozornie szczęśliwymi kotami w okolicy wisi mroczny cień. Cień, zwany ludzkim okrucieństwem.

Ten człowiek pojawiał się nagle, zupełnie niespodziewanie, zwiastując śmierć i nieszczęście. Gdy na horyzoncie majaczyła jego potężna sylwetka, każdy uciekał gdzie pieprz rośnie, chował się w najciaśniejszych zakamarkach. Wszystkie koty wiedziały, że nie mają co liczyć na litość od tego wielkiego mężczyzny z pokaźnych rozmiarów brzuchem, o zimnym spojrzeniu i czerwonej twarzy. Mordowanie uważał za zabawę, rozrywkę. Mordowanie kotów, gdyż za to nie spłynie na niego żadna większa odpowiedzialność. Jakże niesprawiedliwe jest ludzkie prawo!

Za każdym razem wymyślał nowe, coraz to brutalniejsze metody na dręczenie biednej ofiary, która wpadła w jego olbrzymie łapska. Nie wystarczyło zwykłe trucie czy topienie. Wieszał koty na gałęziach, ciął nożem, wydłubywał oczy, obcinał uszy, ogony, kończyny. Rozbijał głowy o chodnik, dusił. Jego wyobraźnia była nieograniczona, jeśli chodzi o krzywdę zwierząt. Wśród kotów krążyły pogłoski, że jego ofiarami padło także kilka psów, lecz działo się to sporadycznie. Większość psów miała właścicieli. Bezpańskich kotów nie miał kto chronić. Mogły liczyć tylko na siebie.

-Dlaczego nie możemy stąd uciec, mamo? - pytała mała Sana niejednokrotnie. Odpowiedź matki zawsze brzmiała tak samo:

-Jeśli opuścimy nasz rewir, zaatakują nas obce koty. Nie mamy dokąd odejść.

Te słowa długo dźwięczały w uszach Ottona. Dark nie mówił nic, zawsze posępny i milczący, lecz Otto wiedział, że jemu także musi być ciężko.

Pewnego dnia stało się to, czego cała rodzina się obawiała – podczas jednego ze swych patroli człowiek zauważył Sanę, która nie zdążyła się schować na czas. Nim człowiek zdążył ją jednak schwytać, napadł na niego ojciec koteczki. Tylko element zaskoczenia sprawił, że morderca odpuścił. Teraz jednak było oczywiste, że kocia rodzina stanie się jego następnym celem.

-Musimy się ukryć w innym miejscu – powiedział ojciec Ottona, Dark'a i Sany – Tom. - Nie możemy opuścić naszego rewiru, lecz na szczęście mój przyjaciel pozwolił nam zamieszkać na jego terenie. Myślę, że człowiek nie będzie nas tam szukał.

-Obyś miał rację – westchnęła ciężko jego małżonka.

 

Przyjaciel Tom'a okazał się sympatycznym, jasnorudym kocurem o błękitnych oczach. Gdy rodzice ułożyli swoje pociechy do snu, długo rozmawiali ze swym wybawicielem i planowali dalszą przyszłość.

Otto nie mógł zmrużyć oka, więc zaczął kręcić się wokół legowiska. To dziwne, ale wcale nie czuł się tu bezpieczniej. Miał wrażenie, że morderca może w każdej chwili odsunąć spróchniałe deski ich nowego mieszkania i zaatakować…

-Widzę, że ty także nie możesz zasnąć.

Głos Dark'a sprawił, że Otto niemal podskoczył w miejscu ze strachu. Ze zdumieniem spojrzał na swojego brata, który leżał na legowisku obok Sany, całkowicie rozbudzony.

-Zgadza się. Ty również nie śpisz? - zapytał trochę bez sensu Otto.

Dark skinął głową.

-Rodzice nadal rozmawiają z tamtym rudym kocurem – zauważył, po czym bez słowa wstał i wyminąwszy Ottona ruszył w stronę drugiej przegrody.

-Chcesz tam wejść? - zdziwił się Otto. Dark nie odpowiedział, tylko stanął pod ścianą i zaczął nasłuchiwać. Otto zatrzymał się tuż obok niego i wówczas usłyszał stłumiony głos matki.

-...wczoraj ten morderca dopadł małe kocię, które mieszkało samotnie w starej szopie – mówiła. - Gdybyś widział, co mu zrobił… Trzymał jakieś ostre narzędzie, którym je dosłownie rozpruł na pół! Nie ma litości nawet dla dzieci… Ludzie to takie podłe stwory. Bardzo się cieszę, że użyczyłeś nam schronienia. Chciałabym, by dzieci moje i Tom'a mogły dożyć spokojnie sędziwego wieku.

Rudy kot roześmiał się cicho.

-To nic takiego. My, koty z naszego rewiru, powinniśmy trzymać się razem i wzajemnie ochraniać. Przecież jest nas coraz mniej…

-Kocięta są naszą przyszłą nadzieją. Muszą przeżyć tą czystkę. Och, dlaczego inni ludzie nie mogą zrobić z tym zabójcą porządku? Czy nie widzą, co się dzieje?

-Uspokój się, Tom – poprosiła cicho jego partnerka. - Nie spodziewaj się żadnej reakcji ze strony innych. Ludzie rzadko kiedy interesują się czymś, co jest położone dalej, niż czubek ich własnego nosa. Nie robią niczego, nie widząc w tym własnych korzyści.

-To tak samo, jak z większością kotów – uznał Tom. Jego przyjaciel poparł jego słowa krótkim:

-Tak, masz rację.

 

 

-Czy naprawdę Arin nie żyje? - żalił się Dark'owi Otto następnego dnia o poranku. Podsłuchana w nocy rozmowa sprawiła, że do teraz przechodził go zimny dreszcz strachu i żalu. - Naprawdę został zabity?

Dark skinął lekko głową.

-Jeśli wierzyć słowom matki, tak właśnie się stało. Nie mówmy niczego Sanie. Bardzo lubiła Arina…

Do kocurków podeszła ich matka, uśmiechając pogodnie. Wydawała się być spokojniejsza, niż zwykle, co ucieszyło jej synów.

-Przyjaciel waszego ojca jest naprawdę wspaniałym kotem. Właśnie wybrał się na polowanie – z obawy o nas zdecydował się wyruszyć w pojedynkę. Podejrzewa, że morderca mógłby rozpoznać kogoś z naszej rodziny, a po tamtym feralnym dniu, gdy niemal dopadł Sanę, zdaje się być na nas wyjątkowo cięty…

-To miłe, że przyjaciel taty tak o nas dba – stwierdził Otto. Dark tylko skinął głową, ale w jego oczach jawiła się podejrzliwość. Widząc to, Otto znów poczuł się niepewnie.

Nadbiegła Sana. Wystarczyło jedno spojrzenie na koteczkę by stwierdzić, że stało się coś złego. Z jej oczu wyzierał strach.

-Tata i tamten miły kocur… O coś się kłócą. Nie wygląda to dobrze.

-Zaprowadź nas do nich – poradziła matka.

Nim zdołali dotrzeć na miejsce, w połowie drogi spotkali się z Tom'em. Dyszał ciężko, a na jego plecach  pyszczku widniały ślady pazurów.

-On… Nas zdradził! - wydusił, z trudem łapiąc oddech. - To wszystko było zwykłym przedstawieniem, on jest szalony! Zwabił do nas człowieka… Musimy uciekać!

-Ale dokąd? - przeraziła się jego partnerka. Zdrada rudego kocura zupełnie ją zaskoczyła.

-Szybko, morderca jest w pobliżu. Sana, nie ociągaj się. Biegnijcie!

Otto podążał za ojcem, zerkając w tył nerwowo. Wówczas zobaczył go – okropny, wielki morderca wynurzył się zza drzew. W ręku ściskał ostro zakończony pręt.

Wtem drogę zagrodził im ktoś. jasnorudy, błękitnooki kocur, zazwyczaj sympatycznie uśmiechnięty. Teraz jego oblicze wykrzywiała jakaś dziwna złość i ponura satysfakcja.

-Wszystko ci się układa w życiu, czyż nie tak? - zwrócił się do Toma. Także jego głos był zmieniony, przesiąknięty zgorzkniałością i gniewem. - Zakończę tą twoją idyllę…

Rzucił się w stronę Sany. Widząc to, Otto odepchnął siostrę i samemu został złapany przez nieobliczalnego kocura.

-Puszczaj mojego syna! - usłyszał mocny głos swojego ojca Otto. Kątem oka zauważył, że człowiek jest coraz bliżej.

-Uciekajcie – krzyknął Tom do swojej małej rodziny. - Zostawcie Ottona mnie. Uwolnię go i zaraz do was dołączymy.

Jego partnerka wiedziała, że nie ma żadnego celu w protestowaniu. Posłała mu ostatnie, rozpaczliwe spojrzenie i chwyciła w zęby popłakującą cicho Sanę. Dark zatrzymał się na chwilę, posyłając Ottonowi nieprzeniknione spojrzenie, po czym ruszył za matką, bezszelestnie niczym widmo.

-Zostaw Ottona – powiedział Tom surowo. - To tylko małe kocię.

-I co z tego? - prychnął kocur cynicznie. - Wyślę was wszystkich do piekła…

Otto przeklinał swoją bezsilność. Leżał tak, przygnieciony przez silną łapę szalonego kota, której ostre pazury wbijały się w jego ciało. „Tato, pomóż mi” -popiskiwał bezradnie, czując, jak łzy bólu i strachu spływają mu po pyszczku.

Tom nie namyślając się dłużej rzucił się na tego, którego do tej pory miał za najlepszego przyjaciela, a który okazał się zawistnym brutalem.

-Uciekaj – nakazał synowi, walcząc ile sił.

Otto wyczołgał się spod napastnika, gdy ten osłabił uścisk, powalony przez ciosy oszalałego ze złości Tom'a. Zamiast uciekać, jak powinien zrobić, stał tak i z przerażeniem obserwował walkę.

Tom z trudem powalił przeciwnika. Odwrócił się w stronę syna, który z zaskoczeniem zobaczył na jego obliczu nie radość czy triumf, a złość i strach.

-Co ty tu jeszcze robisz?! - zdenerwował się. - Miałeś uciekać…!

Nagle przerwał, a jego oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Otto cofnął się, widząc, że jego ukochany ojciec zalewa się krwią, a nad nim stoi morderca kotów, wbijając pręt w jego plecy.

Jeszcze jeden cios, choć ciało kocura było już nieruchome. Krew trysnęła na Ottona, który stał w miejscu, jak wrośnięty w ziemię i patrzył przerażonym wzrokiem na martwego ojca, masakrowanego w potworny sposób.

Przyjaciel Toma roześmiał się cicho i uciekł, nim człowiek zdążył dokończyć akt swego okrucieństwa. To sprawiło, że Otto otrząsnął się z osłupienia.

-Tato! - krzyknął przeraźliwie, zalany łzami.

Pręt człowieka minął go o cal. Owładnięty nieznośnym bólem i rozpaczą, zaczął uciekać na oślep, słysząc za sobą ciężkie kroki. Wiedział, że walczy teraz o własne życie. Przez krótką chwilę poczuł chęć, by podzielić los ojca, w końcu przez własną głupotę spowodował jego tragiczną śmierć, lecz prymitywna wola przetrwania okazała się silniejsza niż wyrzuty sumienia. W końcu zaszył się w jakąś dziurę, gdzie człowiek nie zdołał go już dosięgnąć. Odszedł więc, klnąc cicho pod nosem, zamierzając powrócić do swojej wypełnionej gratami piwnicy i napić się szklaneczki czegoś mocniejszego.

Otto spędził w dziurze cały dzień, sparaliżowany strachem i rozpaczą. Gdy w końcu z niej wyszedł, rozejrzał się po okolicy i z lękiem ściskającym go za gardło stwierdził, że znalazł się na obcym terenie. Błąkał się po okolicy, nawołując matkę i rodzeństwo, zagubiony i bezradny. Krew ojca zaschła na jego sierści, zmył ją dopiero gdy natrafił na jakąś kałużę.

Nigdy jednak nie udało mu się odszukać swojej rodziny. Zatrzymał się u gościnnych kotów, które zaoferowały mu schronienie w tym obcym rewirze. Nie zapomniał jednak o swych bliskich. Jak potoczyły się ich losy? Mógł tylko mieć nadzieję, że są szczęśliwi i nigdy nie dowiedzą się, jak straszna śmierć spotkała Tom'a...

 

Dalsza część znajduje się :  https://ridero.eu/pl/books/drugie_zycie/