JustPaste.it
Lifestalowy prozdrowotny misz masz na weekend.

Lifestalowy prozdrowotny misz masz na weekend.

 

Kontaktowy, rzeczowy, doświadczony lekarz to optymalna podstawa do ratowania ludzkiego zdrowia i życia. Oba mamy tylko jedno. 
Dużo lepiej się z nim dyskutuje i skuteczniej namawia na badania dodatkowe, które może, ale nie chce zlecić. Gdy natrafi się na człowieka, dla którego zawód będący powołaniem w jego ocenie nim nie jest i jest tylko żmudną powinnością robi się sytuacja nieprzyjemna i całkiem pod górę.

Żadna z lekarskich wizyt nigdy nie należy do szczególnie przyjemnych. Za drzwiami wielu gabinetów rozgrywają się dramatyczne losy walki o zdrowie i życie każdego pacjenta. Mniej lub bardziej chorego, pacjentowi ze swej definicji zawsze coś dolega, dlatego chcąc nie chcąc jest beneficjentem przynajmniej jednego lekarza. Tak profilaktycznie i zapobiegawczo. Z upływem lat ta lista lekarzy specjalistów się znacznie wydłuża. Na szczęście nie jest to regułą dla każdego. Są osobniki wyjątkowo zdrowe i to z nich należałoby brać przykład. Choć i tak jakość naszego zdrowia w sposób automatyczny zapisywana jest w genach. Geny genami, a my również mamy coś znaczącego do powiedzenia dlatego jak najszybciej należy i trzeba wziąć swoje zdrowie w swoje ręce! Jeśli sami o to nie zadbamy, nikt tego za nas nie zrobi.


Osobiście nie przepadam za słodkim, czyli nie przesadzam ze słodzeniem. Przywykłam już do goryczy. Nie tylko herbaty. Dlatego powoli przyzwyczajam się do ostrego w obejściu środowiska lekarskiego. On może mieć zły dzień, ja już niekoniecznie. Trzeba więc starać się mieć lekko lekceważący stosunek do całej tej sytuacji bądź co bądź stresującej tylko nas samych. Wtedy dużo łatwiej przejdziemy katorgę ze swoim specjalistą. On takich beznadziejnych przypadków jak my ma całą krytyczną masę. W tej jak i trzech innych pracach. Nie ma takiej mocy, by mógł nas zapamiętać, jeśli jesteśmy przezroczyście nijacy, czyli zadni. Upierdliwego dotąd pacjenta nawet najbardziej zmęczony lekarz na pewno dobrze zapamięta. I tą dobrą pamięć trzeba wykorzystać na swoją stronę mocy.


Obserwując życie ulicy dochodzę do przykrego w odbiorze wniosku, że przebywamy w permanentnym procesie trawienia. Przepływający na ulicy tłum ciągle coś je, przeżuwa, przełyka w sposób wyjątkowo niedbały. Rozpakowuje słodkie bułki, drożdżówki, chipsy i z namiętnością w oczach zajada.
Sól i cukier to w skrócie biała śmierć, która po cichu zbiera swoje tragiczne żniwo. Dlatego nigdy nie dosalam i nie dosładzam. Za to uwielbiam wszelka pikanterie, w każdej, dowolnej ilości. Nie tylko w formie jedzenia. Zachowanie typowe dla rasowej kocicy!


Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie jeść muszą. Jędzą by żyć, a nie żyją by jeść. Istnieje pełno zdrowych przekąsek do tego, by zaspokoić pierwszy głód.


Drastyczny spadek glukozy we krwi jest niebezpieczny nawet dla osoby zdrowej i nie chorującą na cukrzycę, tą podstępną chorobę.