JustPaste.it

Każdy lubi sobie pogrzeszyć

Ta intrygująca teza jest wbrew pozom absolutnie fałszywa i nie dla tego, że boimy się grzechu czy uznajemy go za coś nagannego, ale dlatego, że grzech jako taki nie istnieje.

Ta intrygująca teza jest wbrew pozom absolutnie fałszywa i nie dla tego, że boimy się grzechu czy uznajemy go za coś nagannego, ale dlatego, że grzech jako taki nie istnieje.

 

Trudno obiektywnie stwierdzić, co jest w stu procentach złe. Trudno w ogóle zdefiniować zło i je odseparować od pozostałych wartości jako czegoś, co należałoby bezwzględnie potępiać i zwalczać. 

Ludzie od dawna zauważyli, że istnieją pewne elementy świata i życia, które nie są wygodne z tego czy innego powodu. Niewygodne, szkodliwe, niebezpieczne, nieprzyjemne, etc., czyli mówiąc ogólniej mające cechy negatywne. Sprawiające w różny sposób, mniejszy lub większy dyskomfort, poczucie zagrożenia, strach i tym podobne emocje.  Szybko się nauczyli, że łatwo jest te elementy powiązać ze sobą i traktować jako całość nazywając złem, czyli czymś czego należy bezwzględnie unikać. Dzięki temu pojawia się uniwersalne pojęcie określające trudne do zdefiniowania emocje  Każdy mógł teraz powiedzieć, że doświadcza zła bo czuje się nieszczęśliwy lub jest ofiarą bo doznaje przykrości lub bólu.

Osoba, która poparzyła się ogniem, mając w pamięci bolesne skutki tego zdarzenia, od tej pory mogłaby uważać, że ogień jest zły bo zadaje cierpienie. Niemniej rozumie, że przyczyna zdarzenia nie tkwi w samym ogniu tylko w niej samej, bo ogień jako taki nie ma świadomej potrzeby krzywdzenia kogokolwiek. Szuka przyczyn gdzie indziej pomijając siebie albo wskazuje na siebie szukając jednocześnie usprawiedliwienia. Rodzi się u niego potrzeba zdefiniowania uniwersalnej, obiektywnej jego zdaniem przyczyny powstawania tego zła.

Takim obiektywnym złem staje się zło dogmatyczne, czyli takie, za którym zawsze stoi ktoś zły, bezwzględny, bezlitosny. Pojawia się pojęcie demona, ducha, który zamieszkuje te wszystkie miejsca, które atawistycznie napełniają człowieka lękiem.  Pozostaje jeszcze tylko odpowiedzieć, dlaczego zło istnieje skoro jest złe i dlaczego akurat nas dotyka?

Najprostszym wytłumaczeniem staje się poczucie winy. Skoro ja robię złe rzeczy to nic dziwnego, że i mnie spotykają przykrości.  Jeżeli przestanę być zły, to być może i mnie przestaną trapić nieszczęścia.

To proste twierdzenie zostało skrzętnie wykorzystane w wielu mitologiach. Na tej podstawie zbudowano wielowarstwowe pojęcia grzechu, które w swoich założeniach, miało służyć do animowania odpowiednich zdaniem jego twórców zachowań ludzkich. Pomysł ciekawy, lecz w ostatecznym rozrachunku niebezpieczny ponieważ umożliwiający manipulowanie całymi społeczeństwami.

Pojęcie bezwzględnego zła promuje na przykład chrześcijaństwo. Zdaniem teologów tej religii, cała moralność człowieka pochodzi od sacrum i z góry jest określona. Zło nie podlega żadnej dyskusji, nie można go interpretować. Niestety takie podejście przyczynia się do nieumiejętności relatywnego postrzegania świata i doprowadziło do powstawania skrajnych postaw, wielu negatywnych emocji i paradoksu, w którym czyni się zło by być dobrym.

Grzech jako pojęcie czynienia bezwzględnego zła, czyli zła transcendentalnego, z góry określonego, wychodzącego poza logikę i doświadczenie jest tak samo sztuczny jak definicja samego zła. Żaden dekalog, czy inny kodeks nie zdefiniują idealnego przepisu na dobre życie. Życie jest relatywne, zależne od wielu czynników i zawsze należy je rozumieć w zależności od danego kontekstu. To, co dla jednego jest złe, dla innego będzie dobre i odwrotnie.

Dlatego potrzebna jest dyskusja, w której podstawy moralne będą określane w sposób kolegialny, demokratyczny. Zagwarantuje to urealnienie postaw i złagodzi kontrasty jakie powstają na granicach światopoglądowych.