JustPaste.it

Anonymous - co kryje maska rewolucji?

 


Anonymous - co kryje maska rewolucji?

 

Prawdopodobnie większość z nas zadawała sobie pytanie kim są ludzie ukrywający się za tą jakże charakterystyczną maską. Jak zwykle, tak i tym razem trudno o jednoznaczną odpowiedź, niemniej w tym tekście postaram się krótko przedstawić, być może dla wielu kontrowersyjny punkt widzenia na temat tych popularnych ostatnio aktywistów.

Na wstępie chciałbym zakomunikować, że nie wierzę już w spontaniczne zrywy i oddolne inicjatywy, które dziwnym trafem są agresywnie lansowane przez mainstreamowe media. Jak sięgamy pamięcią kilkadziesiąt lat wstecz, zawsze okazywało się że większość procesów o zasięgu globalnym, prędzej czy później okazywała się być dziełem konkretnej organizacji, która planowo, celowo oraz konsekwentnie realizuje swój plan. W kontekście tego co się dzieje aktualnie na świecie, naiwnym byłoby chociażby przyjęcie założenia, że plan ten w jakimkolwiek stopniu uwzględnia dobro mieszkańców planety.

Kiedy 1 maja 2011 roku, cały świat podniecał się rzekomym zamordowaniem przez amerykańskich Navy Seals od lat nieżyjącego Osamy Bin Ladena, dla wielu osób oczywistym stało się, że znaleźliśmy się w przełomowym dla historii świata momencie. Był to jednoznaczny sygnał, że operacja pozbawiania nas naszych praw pod szyldem walki z islamskim terroryzmem dobiegła końca. Plan został wykonany, jaki będzie kolejny etap? Aktualnie obserwujemy, że znienawidzona Al-Kaida stała się sojusznikiem zachodu i odwala dla globalistów brudną robotę, skutecznie pomagając obalać kolejne legalne rządy, uporczywie nazywane przez zakłamane media reżimami. Każdy kto choć odrobinę świadomie obserwuje proces manipulacji światową opinią publiczną zauważa, że kluczowym dla kontroli naszych umysłów zawsze był strach przed nieznanym wrogiem, wrogiem który jest nieuchwytny i najlepiej niewidzialny. Pojawiło się więc naturalne pytanie, co teraz? Ja typowałem kilka potencjalnych możliwości, a mianowicie:

Zagrożenia związane z energetyką i bronią jądrową

Globaliści są mocno opóźnieni w realizacji swojego diabelskiego planu zniewolenia ludzkości, dlatego realizują symultanicznie kilka celów, robiąc to coraz bardziej chaotycznie, nie do końca sam proces kontrolując. Stan zagrożenia skażeniem radioaktywnym skutecznie pomogła wzbudzić katastrofa elektrowni atomowej w Fukushimie, aktualnie jesteśmy straszeni już wprost użyciem broni atomowej przez kraj rządzony przez nieodpowiedzialnego 28-latka.

Zagrożenie epidemią o zasięgu globalnym

Są stale pojawiające się nowe odmiany wirusów grypy świńskiej, ptasiej, czas pokaże jakiej jeszcze, które pomimo usilnych starań ich twórców na nasze szczęście nie chcą się dostatecznie skutecznie rozprzestrzeniać.

Wróg zewnętrzny w postaci agresywnych, zagrażających naszej planecie pozaziemskich cywilizacji

Chociaż dla wielu może wydać się to pomysł niedorzeczny, wszystko wskazuje na to, że doczekamy się też straszenia zagrożeniem ze strony obcych, to będzie jeden z ostatnich kroków. Obserwując skuteczność manipulacji światową opinią publiczną dochodzę do wniosku, że przygotowanie świata na bajkę o inwazji obcych to kwestia 2-3 lat, stąd wniosek że ta karta nie zostanie użyta wcześniej niż za kilka lat.

Wreszcie zagrożenia czyhające na nas w świecie wirtualnym, jak postaram się dowieść - tak samo wirtualne, jak świat w którym funkcjonują

Globaliści przed wprowadzeniem rządu światowego, muszą przecież uporać się z niezależnymi mediami, mowa tutaj przede wszystkim o mediach internetowych. Pomimo prób wprowadzenia ustaw typu ACTA, SOPA, CIPA, nadal nie jest wymagana koncesja na uruchomienie strony internetowej lub publikowanie artykułów, filmów i innych materiałów w internecie. Jest to sól w oku globalistów, zobaczymy jak długo.

I tutaj właśnie dochodzimy do sedna zagadnienia, które w tym artykule chciałem poruszyć. Zakładam, że czytelnik zna prosty i powszechnie stosowany mechanizm działania NWO, który David Icke nazywa problem-reakcja-rozwiązanie (niezorientowani dowiedzą się o nim z tego filmu). Gdybym to ja dostał zadanie wykreowania powodu do odebrania ludzkości jednej z niewielu wolności, jakie jej pozostały - wolności słowa w internecie, stworzyłbym w sieci niewidzialnego wroga, który nie ma nazwiska, nie ma twarzy, jest nieuchwytny, tajemniczy i można go ścigać w razie potrzeby nawet w nieskończoność, mówiąc krótko: zorganizowałbym właśnie ruch Anonymous. Jest to idealny pretekst do tego, żeby wmówić nam, że w internecie kryją się śmiertelne zagrożenia, a jedynym sposobem na ich zażegnanie jest pełna kontrola naszych poczynań, inwigilacja i reglamentacja informacji publikowanych w internecie. Na razie przedstawia się nam tych hakerów jako niegroźnych inteligentnych dzieciaków, którzy wykorzystują swoje umiejętności do walki o środowisko naturalne, prawa zwierząt, zwalczają korporacje, demaskują korupcję i inne machlojki władzy. Będzie tak do czasu przeprowadzenia przez służby specjalne, które moim zdaniem same Anonymous stworzyły, ataku pod fałszywą flagą, na tej fladze będzie właśnie logo Anonymous.

Przyznam, że do napisania tego tekstu zainspirował mnie artykuł, na który natknąłem się na jednym z polskich portali, i chociaż z tezami w nim zawartymi nie zgadzam się, celowo zamieściłem go tutaj: Anonymous zapowiedzieli cyberatak na Izrael. Jest to jeden z wielu podobnych artykułów, które pojawiły się w ostatnich dniach w portalach informacyjnych, napisanych przez różnych publicystów pod wpływem pojawienia się informacji o planach ataków na strony internetowe w Izraelu. Po lekturze tego artykułu możemy dojść do wniosku, że grupa Anonymous co najmniej zagraża integralności państwa Izrael, a powaga i ton w jakim się o tym mówi i pisze są adekwatne do opisu ataku Japończyków na Pearl Harbor.

Każdy, kto chociaż pobieżnie zna logikę działania sieci komputerowych, zabezpieczeń oraz dysponuje wyobraźnią, wie że zmasowany atak typu DDoS na jakąkolwiek stronę internetową może doprowadzić co najwyżej do jej unieruchomienia. Po jaką więc cholerę wyłączać strony internetowe, skoro w wyniku ataku hakerów w najgorszym wypadku te strony i tak prostu przestaną działać? Każdy dostawca usług hostingowych wykonuje codzienne kopie zapasowe baz danych i plików na serwerze, więc nawet jeśli z jakiegoś powodu ulegnie uszkodzeniu struktura danych, można te dane odzyskać z kopii w przeciągu kilku minut. Z ekonomii, która rządzi się czystą arytmetyką zrobiono czarną magię, tego samego próbuje się dokonać z tematem zagrożeń w internecie. Oczywiście jest też możliwość wykradnięcia wrażliwych danych z komputerów, wtedy jednak nie ogłasza się przez media (niestety nie tylko mainstreamowe media bezmyślnie powielają te doniesienia) niczym niepotwierdzonych "tajemniczych przecieków", o wymienianych nie wiadomo gdzie i przez kogo informacjach o przygotowywaniach do "ataku" na strony internetowe. Jeśli ktoś chce wykraść dane z serwera, to po prostu to robi, do tego wystarczy komputer i trochę wiedzy na temat hackingu, a nie zmasowana akcja. Zastanów się przez chwilę cóż za kluczowe dla bezpieczeństwa państwa dane może przechowywać serwer strony internetowej... ? Otóż, nie były to e-maile zarejestrowanych użytkowników, wypowiedzi na forum, czy statystyki odwiedzin - jak wiemy, chłopaki w maskach Guy'a Hawkes'a trafili na zaatakowanych przez siebie stronach, akurat na dane agentów Mossadu, dane te zgodnie z obietnicą publikują. Przerażające jakie informacje Izraelczycy trzymają na swoich stronach www, prawda? Teraz jeszcze przez chwilę poważnie podchodząc do tematu, trzeba przyznać, że pomysł na Anonymous jest w swojej prostocie iście genialny. Przecież gdyby jakieś państwo, np. USA, Iran lub Korea Północna zechciała opublikować w pocie czoła zbierane przez swój wywiad kompromitujące Izrael informacje, mielibyśmy aferę międzynarodową, dyplomatyczne przepychanki, odwet, a może nawet wojnę. A tak, szukaj wiatru w polu...

Z której strony by do tego tematu nie podejść, coś śmierdzi. Podobnie jak w przypadku ataku na WTC, katastrofy smoleńskiej, globalnego ocieplenia itp., nic się kupy nie trzyma, ale większość społeczeństwa jednak woli wierzyć, że grupa facetów w maskach za pomocą telefonu komórkowego i laptopa może wysadzić elektrownię atomową, rozbijać samoloty i obalać rządy... Jeszcze nie teraz.

Oczywiście za kilka lat, kiedy nasi kontrolerzy zdołają nafaszerować świat uzbrojonymi dronami, robotami i centralnie zarządzanymi systemami nadzoru, zagrożenie dla nas będzie realne. Natomiast globalne podniecenie spowodowane wypuszczeniem plotki o tym że ktoś spróbuje unieruchomić czyjś serwer www, albo wykraść z niego jakieś dane (o których z góry wiadomo że będą kompromitujące) jest zwyczajnym biciem piany. Ta piana jest potrzebna, żebyśmy patrząc przez nią nie byli w stanie dostrzec o co w tym globalnym horrorze, jaki nam szykują chodzi.

Obecnie obserwujemy silną presję na wprowadzenie do każdego obszaru naszego życia autonomicznych robotów, które moim zdaniem mają być jednym z kluczowych elementów globalnego totalitarnego reżimu, jaki globaliści chcą na Ziemi wprowadzić. Zainteresowanych odsyłam do mojego artykułu na ten temat: Drony - czy jest to narzędzie przyszłej totalitarnej kontroli społeczeństw?. Nie wymaga więc zbyt głębokiej refleksji konkluzja, że Anonymous mogą być nie tylko straszakiem, ale też idealnym kozłem ofiarnym, którego będzie się obwiniać za nadużycia z wykorzystaniem dronów. Taka trochę bardziej nowoczesna wersja terroryzmu. Nie spodziewam się więc, że mit Anonymous skończy się równie szybko, jak mit faceta z brodą, który siedząc w jaskini na Bliskim Wschodzie doprowadził do wyburzenia kilku wieżowców w samym centrum Manhatanu i uszkodził najlepiej chroniony budynek w Waszyngtonie.

Na pytanie zawarte w tytule tego artykułu odpowiedź w takiej lub innej formie już padła, na koniec tylko dodam wprost. Maska globalnej rewolucji na pewno nie kryje tych, których mamy myśleć że kryje.

 

Autor: greendagger