JustPaste.it

Nie zastępuj Pana Boga - inżynieria genetyczna

 

Nie zastępuj Pana Boga - inżynieria genetyczna

 

Z cyklu: „Przeczytaj i zapamiętaj”

Przed ćwierćwieczem do Polski wtargnęła inżynieria genetyczna. Dziwnym trafem, zaraz powstała cała masa kierunków biotechnologii, chociaż w Polsce nie był takowego przemysłu. Innymi słowy, starsi i mądrzejsi [St.Michalkiewicz] tak manipulowali aktorami polskiej sceny politycznej, że za pieniądze polskiego podatnika szkolili specjalistów dla zachodnich bankierów [Rosiewicz].

Nie jest to nic nowego. Ameryka cały czas przyjmuje wykształconych Azjatów.

Tańsze jest bowiem kształcenie takiego osobnika w jego kraju, a mamienie wyższymi zarobkami zawsze załatwi kradzież jego do swoich celów. Jest to szczególnie łatwe, jak się drukuje samemu papierki, zwane pieniądzem.

Ale od początku.

Już po 1948 roku rozpoczęła się tzw. zielona rewolucja w rolnictwie azjatyckim. A czegoż to tym biednym rolnikom nie obiecywano. Wzrost plonów, większe bogactwo itd. Tymczasem okazało się, że nowe odmiany, co prawda zwiększają masę plonów, ale jakość produktów rolnych się pogarsza w stopniu przeogromnym. Przykładowo, nasze szare renety miały około 35 mg witaminy C na 100 g, a nowe „holenderskie”, czy „nowozelandzkie” jabłka mają po 2-4 mg/100 g. Innymi słowy, przyjmując dzienne zapotrzebowanie dorosłego człowieka na 50 mg witaminy C, wystarczy, by spałaszował dwa nasze jabłka, albo wiadro zagranicznych. Wiadra, to nawet krowa na dłuższą metę nie wytrzyma.

Tak więc zielona rewolucja skończyła się pojawieniem się ponownym gruźlicy i innych chorób, z powodu spadku odporności. Szczególnie widoczne jest to w krajach takich jak Indie, które były głównym celem zielonej rewolucji.

W tym okresie dojrzała do pojawienia się na scenie życia kolejna rewolucja tzw. żywności genetycznie modyfikowanej.

Pamiętam, jak koło 1980 roku pojawiły się liczne publikacje o rozpoczęciu produkcji tzw. ZŁOTEGO RYŻU. W krajach azjatyckich i afrykańskich istniał poważny problem niedoboru witaminy A, powstającej u ludzi z beta karotenu. Otóż mądrzy naukowcy wszczepili gen produkujący beta karoten do ryżu i nazwali nową odmianę złotym ryżem, z powodu barwy karotenu.

Zrobili to oczywiście po swojemu, czyli w oparciu o wiedzę z połowy XIX wieku. W XIX wieku zakładano, że każde białko ma odpowiednik w genie i wystarczy zmienić ten gen, aby uzyskać pożądaną cechę.

Od czasów pojawienia się biochemii - 1848 synteza mocznika - bardzo modne i opłacalne stało się produkowanie tzw. biopodobnych produktów, otrzymywanych sztucznie z chemii nieorganicznej.

Problem polega na tym, że nawet w XXI wieku znamy tylko właściwości 5 % genów, a reszta tak praktycznie nie wiadomo do czego służy. Oczywiście, piszę to w uproszczeniu. O wiele więcej wiemy, ale jest to wiedza tajna, łamana przez poufną, czyli przed przeczytaniem spalić. Łapę na tym położyło bowiem wojsko, pragnąc wykorzystać te informację do budowy broni biologicznej.

Generalnie niedobór witaminy A występuje w krajach, których wyżywienie oparte jest na ryżu. Szacuje sie, że ponad 2.7 miliona dzieci może mieć problemy odpornościowe, czy ze wzrokiem, z powodu niedoboru beta karotenu.

Badania polowe nad Złotym Ryżem trwają już podobno od 1992 roku. I niestety, głupia natura wcale nie chce słuchać mądrych „profesurów”.

Po ponad ćwierć wieku prac produkt wcale nie jest gotowy do masowej produkcji. Oczywiście, winni są „ekolodzy”.

Po szerokiej reklamie w latach 90. ubiegłego wieku do dnia dzisiejszego nie przedłożono do zatwierdzenia tego produktu.

Pomimo tego, szeroka reklama w rodzaju: „Ten ryż może uratować miliony dzieci”, „Ryż zapobiega głodowi” i podobne tematy, okresowo pojawiają się w prasie cały czas.

Niestety okazuje się, że wcale nie chodziło o dobro dzieci, ale o zmonopolizowanie handlu. Jest to zresztą, jak do tej pory, jedyny cel biotechnologii.

Podam konkretne powody, dlaczego wszelkie insynuacje na temat tego ryżu to dyrdymały po prostu.

Beta-karoten, podobnie jak witamina D w tabletkach, rozpuszcza się w tłuszczach. W krajach trzeciego świata, generalnie występuje niedożywienie, nazwijmy to białkowo - tłuszczowe. Innymi słowy, przyjmowany w ten sposób produkt, nie rozpuszczając się w tłuszczach, ma małe szanse dotarcia do odpowiednich komórek.

Brak wystarczających badań, co dzieje się z takim ryżem w okresie przechowywania. Innymi słowy, czy beta-karoten nie ulega jakimś zmianom i nie staje się bezwartościowy w czasie rocznego magazynowania.

Nie wiadomo, co się dzieje podczas gotowania takiego ryżu, czyli ile tego beta-karotenu jeszcze pozostaje.

I najważniejsze, wg wyliczeń teoretycznych, dorosła kobieta musiałaby skonsumować 8 kg takiego ryżu, aby otrzymała dawkę dzienną beta-karotenu.

Jeszcze gorzej wygląda to dla dzieci, ponieważ małe dziecko powinno zjeść co najmniej 6 kilogramów tego złotego ryżu.

Wydaje sie, że takie ilości może wrzucać na swoje rozdęte ruszta odpowiedni „profesur” wyższej uczelni biotechnologicznej, zresztą tak naprawdę pracujący dla przemysłu wojskowego.

Pomimo 25 ponad lat i wydania masy pieniędzy w celu osiągnięcia monopolu, okazało się, że o wiele lepsze wyniki osiągnięto reklamując karmienie piersią niemowląt. A pamiętam, jak to w końcu lat 60. chwalono się, że karmienie piersią to przeżytek i lepsze i prostsze jest karminie butelką.

Największym problemem głupoty inżynierii genetycznej jest nadal trzymanie się wzorca „Mendla”, czyli, że można zmodyfikować jeden aspekt rośliny nie ingerując w inne.

Rozumowanie, że zmiana jednego genu, czy jednego białka, może być łatwo przeprowadzona i dawać pożądane cechy, jest złudzeniem wynikającym z niewiedzy i chęci zysku monopolisty.

Jest istotna różnica pomiędzy naturalnymi zmianami, a sztucznymi wprowadzanymi.

Naturalne zmiany:

* pojawiają się jako całość w roślinie.

* odbywają się w odpowiednim miejscu i czasie bez uszkodzenia genomu,

* odbywają się stosownie do organizmu rośliny, jako całości do środowiska.

 

Zmiany wprowadzane sztucznie różnią się:

  • Są nieprecyzyjne i niekontrolowane. Na nanocząsteczkach złota osadza się części danego genu i strzela w to jądro, które chcemy zmienić. Innymi słowy, w przybliżeniu wygląda to tak, jak strzelanie śrutem do kaczek, czasami się trafi.
  • Wstrzelone tak nanocząstki nie są poddane żadnej kontroli, na chybił trafił.
  • Nanocząstki złota zmieniają ładunek, a więc i informacje. Po 5 latach badań nad ludzkim genomem ogłoszono po cichu całkowitą klapę projektu. Wydano ponad 5 miliardów dolarów i określono 5% genów. Udowodniono, że co najmniej 1/3 genów zależy od środowiska, a kolejna 1/3 od zmian tych pierwszych. Czyli zero praktycznych informacji. Musimy pamiętać, że człowiek posiada około 27 000 genów. A do dnia dzisiejszego ani pediatrzy, ani onkolodzy, ani geriatrzy nie nauczyli się, że witamina D-3 uaktywnia aż 3000 genów i jej niedobór jest odpowiedzialny na przykład za raka piersi u kobiet, raka jajników, raka prostaty u mężczyzn.
  • Niedobór witaminy D-3 wiąże się ze zwiększonym ryzykiem zawału serca, czy udaru mózgu.
  • Niedobór witaminy D wiąże się ze zwiększonym ryzykiem astmy u dzieci.
  • Generalnie w Polsce osoby chore na wymienione jednostki chorobowe nie mają wykonywanego i kontrolowanego badania 25 OHD, to nie tylko błąd sztuki, to działanie na niekorzyść pacjenta.
  • A Boski Wynalazek, jakim jest opalanie, nadal jest tłumiony i masowo społeczeństwo się dezinformuje o szkodliwości opalania.
  • Do dnia dzisiejszego nie udało się opracować tabletek witaminy D-3 w postaci siarczanów rozpuszczalnych w wodzie. Pytanie, dlaczego tego nie zrobiono?
  • Dlaczego jest taka masowa ignorancja Izb Lekarskich w tej sprawie? Dlaczego nie przekazują informacji w biuletynach, że witaminę D-3 trzeba koniecznie pobierać łącznie w witaminą K-2. Temu celowi miały służyć biuletyny Izb Lekarskich, a nie reklamie przemysłu farmaceutycznego.

Proszę zauważyć, to tylko 3000 genów, a gdzie pozostałe tysiące?

Wiadomo na przykład po genetycznie modyfikowanej bawełnie, że jej włókna są kruche i słabsze. Jest to szczególnie ważne podczas używania podpasek bawełnianych przez kobiety. Nie wspominam o podpaskach typu skrzydełka, które właściwie nigdy nie powinny być dopuszczone do sprzedaży ze względu na zawartość nanocząsteczek.

Innymi słowy, cała histeria ze zmodyfikowaną żywnością jest konieczna dla przemysłu wojennego, marzącego od ponad 150 lat o skonstruowaniu broni biologicznej dla określonych grup ludności.

Dlatego pierwsze badania przeprowadzano w Polsce w Szczecinie, gdzie stacjonowała wspólna dywizja NATO. Dlatego NATO cały czas daje granty na badania genetyczne, pod każdym nawet najgłupszym pozorem, ponieważ te badania nie mają żadnego znaczenia dla zdrowia, ale służą łatwemu zdobyciu najbardziej tajemniczej rzeczy, jaka jest nasz genotyp.

Po wybiciu ludzi, domy zostają!

Czyli zysk jest większy.

 

 

„Jeżeli ludzie się zgodzą, żeby rząd kontrolował ich jedzenie oraz leczenie, to w krótkim czasie ich zdrowie będzie w podobnie opłakanym stanie, jak dusza niewolnika”

Thomas Jefferson

 

Autor: dr J. Jaśkowski