JustPaste.it

Skatowana kobieta trafiła do szpitala. "Ludzie udawali, że nic nie widzą"

 

 

 

"Wsadził mi palce do ust i rozerwał język, próbował odgryźć palec, ucho, nos..." .

.

 

 

 

 

Urwany język, pogryzione plecy, pośladki. Tak skatowaną kobietę przywieziono do szpitala. Była w bardzo ciężkim stanie. Pobił ją jej chłopak, bo chciała iść spać zamiast dalej imprezować. Ofiara ma szansę powrotu do zdrowia, jednak wcześniej czeka ją bardzo długa i bolesna rehabilitacja. "Nigdy nie pozwól wmówić sobie, że jesteś nikim. Nie pozwól odebrać sobie duszy. Twój kat to nie człowiek" apeluje do innych kobiet, ofiar przemocy.

 

 

 

 

 

 (Facebook/Carleigh Marie Hager)

Gdyby nie interwencja policji, zwyrodnialec prawdopodobnie by ja zabił. Mowa o dramatycznej historii Carleigh Hager z Indianapolis. Zdjęcia jej zmasakrowanej twarzy obiegły światowe media.

„Gryzł moje ucho, próbował gryźć w nos, chciał odgryźć palec, wsadził mi palce do buzi, rozerwał mi język”- mówiła Carleigh w z „Eyewitness News”.

„Nigdy nie pozwól wmówić sobie, że jesteś nikim, że nie masz dokąd pójść. Nie pozwól odebrać sobie duszy. Jesteś wystarczająco silna, by coś z tym zrobić” - zaapelowała do innych ofiar przemocy. 

Polska - historia Ewy

W Polsce problem przemocy domowej istnieje - to wiadomo nie od dziś. W dalszym ciągu jest to spory problem, ponieważ ofiary nie zgłaszają się na policję w obawie o powtórne skatowanie. Sąsiedzi, którzy wiedzą, ba!, czasem nawet widzą brutalna przemoc też milczą, bo 'to nie ich sprawa".
Ewa (była żona znanego prawnika, ofiara przemocy przez ponad 10 lat): "

"Oglądam zdjęcia Carleigh i czuję się jakbym oglądała siebie. Jestem wdzięczna za ten apel i mówię razem z nią: nie możemy się na to godzić, musimy o tym mówić głośno, potrzebujemy pomocy. I w środku jej zazdroszczę. Bo jej zdjęcia obiegły świat. Bo ona, już oficjalnie, jest ofiarą. Świat jej współczuje. Ja o sobie do tej pory słyszę: histeryczka."

Urszula Nowakowska z Centrum Praw Kobiet napisała w opracowaniu zatytułowanym „Przemoc w rodzinie, a wymiar sprawiedliwości”:
„Kobiety pokrzywdzone w wyniku przemocy muszą sprostać szczególnym wyzwaniom. Muszą udowodnić swoją wiarygodność i przekonywać funkcjonariuszy policji, prokuratury i sędziów, powątpiewających w prawdziwość zeznań” 

Swoja historię opowiedziała Ewa.
"To było na klatce schodowej. Zamknięte osiedle. Luksus. Ale nie tylko ja mam męża tyrana. Znany chirurg, mój sąsiad, wali w drzwi. Żona i syn nie chcą go wpuścić do mieszkania. Znów jest nachlany. Kiedyś go wpuścili, potłukł naczynia, zdemolował salon i sypialnię. Mój wieczór był podobny do wielu innych wieczorów. Chciałam położyć dzieci zanim on wróci. Żeby nie słyszały dźwięku otwieranego wina, a potem, z każdym wypitym kieliszkiem, narastającej agresji. „Co ty, k…., dziś robiłaś?’, „Ja pierd…, jesteś żenująca”. Nie lubię pytań o to, jak to możliwe i dlaczego. Nie lubię, bo nie znam odpowiedzi. Gdy jesteś ofiarą, nie ma w tobie żadnego rozsądku. Jesteś kłębem bólu, nerwów i napięcia. „Zajebię cię, suko” mówił zwykle on. I ja mu wierzyłam. Wkurzony, wystawił kiedyś naszego chomika na balkon. Był mróz. Chomik zamarzł. 
Gdy wytoczyłam się na klatkę schodową tamtego dnia byłam cała we krwi. Mąż rozwalił mi nos, potłukł żebra, rozerwał ucho. Bił mnie jeszcze na schodach. Jakaś para wysiadła z windy. Zobaczyli, co się dzieje i do windy wrócili. Nikt nie zadzwonił na policję. Nawet pomocna sąsiadka, która zawsze uważnie obserwuje moją rodzinę przez okno. Wtedy, gdy o drugiej w nocy zadzwoniłam do jej mieszkania, nie otworzyła. 
Na policję zadzwonił inny sąsiad, 20- latek. Jara jointy, klnie i parę razy źle odezwał się do sąsiadki. Mówiła: „Ten młody cham”. Tyle, ze to on wezwał pomoc. Dziękuję takim chamom, dzięki wam świat jest lepszy. Też cudem uratowano mi życie. Po tamtej nocy miałam złamany nos, dwa żebra, zwichniętą rękę, spuchnięte ciało. Mój syn pytał: mamusiu, czy ty jeszcze będziesz normalnie wyglądać.

 

- Jak długo trwa przemoc? Jak konkretnie panią uderzył? Sprowokowała go pani? Gdzie były dzieci? Dlaczego się pani nie broniła? Ble, ble. Brodaty czterdziestolatek, policjant pytał mnie niczym prokurator. Głos miałam z waty. Nie potrafiłam mówić. Żadna ofiara przemocy nie potrafi mówić. „Chodzi o fakty” usłyszałam. Jakie fakty?! Przecież ja mówię o faktach. Fakty są widoczne. Spuchł mi nos, nie mogę oddychać, bo mnie przydusił, jestem cała w siniakach, mam na ręku ślad od przypalania zapalniczką. A potem lekarz, który traktował mnie jak worek i nawet nie spojrzał. „Rozbierze się, z kolanem nic nie ma. Dlaczego o szyi nie powiedziała wcześniej, jeszcze przed wypisywaniem skierowaniem. Jak to możliwie, że coś stało się z kolanami”. Dlaczego, k…., przesłuchujecie nas, a nie ich, oprawców? Czy serio muszę tłumaczyć policji, że mam 162 centymetry wzrostu, ważę 49 kilo i nie mam szans z wściekłym gościem, który od paru lat trenuje na siłowni i ma prawie dwa metry. Nie wyszłam z domu, bo on powiedział, że mnie nie wypuści, zabarykadował drzwi. Nie zadzwoniłam do nikogo bliskiego, bo on wyrwał mi telefon, wykręcił ręce. Pomyślmy zanim zaczniecie mówić; przecież to oczywiste, że w takiej sytuacji robi się to i to. Dla ofiar przemocy nic nie jest oczywiste. Jeśli milion razy słyszysz, że ktoś zabije ciebie i dzieci po prostu w to wierzysz.- to są słowa pani Ewy.

Koszmar tysięcy kobiet. Znasz kogoś kto jest ofiarą przemocy? Sama nią jesteś? Zobacz proszę zdjęcie Carleigh Hager. I pomyśl sto razy zanim znów udasz, że tobie albo komuś innemu to się nie przydarza.

90% procent przypadków przemocy domowej dotyka kobiet. sprawcami są mężczyźni - "kochający" mężowie. statystyki wymiaru Sprawiedliwości pokazują, że co tydzień 3 kobiety zostają dosłownie zamordowane przez najbliższe im osoby. To 150 kobiet rocznie. 

Więcej tutaj

 

Autor: kobieta.wp.pl