fot. faktykonopne
Tomasz Kalita zwrócił się z apelem do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego ws. leczniczej marihuany. Były rzecznik SLD walczy ze złośliwym nowotworem mózgu.
Nie znamy się osobiście, choć przez lata – gdy byłem jeszcze zdrowy i pełniłem funkcję rzecznika SLD – mijaliśmy się na sejmowych korytarzach. Prócz pasji do polityki tym, co z pewnością również nas łączy, jest miłość do zwierząt.
Dziś pozwalam sobie pisać do Pana, będąc w bardzo trudnym momencie życia. Choruję na wielopostaciowego glejaka – jednego z najbardziej złośliwych nowotworów świata. Dla mnie i mojej żony ta diagnoza brzmiała, jak wyrok.
Kiedy dowiedziałem się, co mi dolega, niemal natychmiast usłyszałem o leczniczej marihuanie. Dla jasności: nie jestem i nigdy nie byłem zwolennikiem legalizacji tej substancji, jako takiej. Gdy piszę do Pana o konopiach, mam na myśli substancję leczniczą.
Dziś pozwalam sobie zwracać się do Pana z prośbą o wysłuchanie argumentów nie tylko chorych na raka, ale również epileptyków i ich rodzin. Niestety, debata o legalizacji medycznej marihuany została mocno zideologizowana. A przecież chodzi w niej o dzieci dotknięte lekooporną padaczką, u których ilość napadów udaje się radykalnie zmniejszyć właśnie dzięki tej substancji. Medyczna marihuana może ulżyć niezliczonej ilości chorych, cierpiących ból. Wielu z nich poznałem, leżąc w Centrum Onkologii i proszę mi wierzyć – grymasu wielu twarzy, wykrzywionych nieludzkim bólem, już nigdy nie uda mi się zapomnieć.
Oczywiście walczę też o siebie. Istnieją hipotezy, według których kanabinoidy mogą przyczynić się do walki z rakiem.
Medyczną przydatność tej substancji potwierdziły rząd brytyjski, izraelski oraz amerykańscy uczeni.
Gorąco wierzę, że zechce Pan wysłuchać głosu nie tylko mojego, ale wielu chorych , dla których legalizacja leczniczej marihuany oznacza jeszcze jedną, ogromnie ważną rzecz: nadzieję.
Pozostaję z szacunkiem, życząc Panu radosnych świąt,
Tomasz Kalita
Autor: 300polityka