JustPaste.it

Ja Ciebie proszę Jezu...

żebyś był chrzestnym Natalki.

żebyś był chrzestnym Natalki.

 

 

 

 

 

Na zdjęciu tata rzeźbiący niedługo po moim chrzcie Jezusa o twarzy cierpiącej, który wybacza jeszcze przed skonaniem i prosi Ojca o przebaczenie dla grzeszników ("Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią" ŁK 23, 34A)

aa725804d630f2bb1497f5bc80347df4.jpg871a2f0adf7453727f3a32c3bf02adfc.jpg

Zdjęcia z córki Natalki Bobińskiej-jak dorastała. 

 

Najpierw małżeństwo, następnie przedwczesne narodziny dziecka oraz przykre niespodzianki, które otrzymaliśmy od losu, od życia czy od Boga, nie wiem... Okazuje się, że dziecko urodzone o około 3 miesiące wcześniej musi zostać przewiezione z jednego szpitala do drugiego, o lepszej aparaturze, gdyż stan dziecka jest bardzo zły. W tymże szpitalu zostało zbadane szczegółowo. Zostało położone w inkubatorze pod aparaturą. Przed przewiezieniem do drugiego szpitala daliśmy jej imię Natalka, otrzymała tam tzw. "chrzest z wody". Po jakimś czasie zostaliśmy zaproszeni na rozmowę z lekarzem. Nie poszedłem na nią z żoną, gdyż nie mogła, ale z jedną z bliskich mi osób. Po wejściu do gabinetu zobaczyłem młodą lekarkę pijącą z filiżanki kawę, przedstawiłem się. Rozmowa z młodą kobietą była dla mnie bardzo przykra. Pani doktor powiedziała, że dziecko ma uszkodzenia w mózgu, że musimy się przygotować na stałą opiekę, gdyż będą występować ciężkie objawy. Smutnym głosem zapytałem się:"Może to się zregeneruje?", odpowiedziała lekceważąco:"Może". To było przykre, że nie dała mi małej nadziei. Wyszliśmy z gabinetu, a następnie ze szpitala. Osoba mi towarzysząca powiedziała w smutku i w zdenerwowaniu, nie zastanawiając się nad swoimi słowami:"Najgorzej jak ona będzie tym głupkiem". Nie mogłem na to odpowiedzieć. Wsiadłem za kierownicę samochodu, łzy nie pozwalały mi prowadzić, z trudem dojechałem do miejsca zamieszkania, w którym mieszkaliśmy wraz z żoną i z jej rodziną. W pokoiku już czekała na mnie żona, zaraz zauważyła, że coś jest nie tak. Popatrzyłem na nią, po jakiejś chwili opowiedziałem co powiedziała lekarz. Żona powiedziała:"Jest aż tak źle?" Odpowiedziałem:"Nie płacz, jakoś damy radę". Staraliśmy się wzajemnie pocieszać, choć było to bardzo ciężkie. Nazajutrz rano podwożąc do pracy jedną z bliższych osób  mojej żony opowiadałem jej o Natalce, że jest ładnym dzieckiem, o okrąglutkiej twarzyczce, o śniadej cerze oraz opowiedziałem to co powiedziała lekarz. Na to ona bez zastanowienia wykrzyknęła:"Zobaczycie co to jest porażenie mózgowe, będziecie wozić ją na wózku", odpowiedziałem:"To my będziemy ją wozić, nie będę was zmuszał żebyście nam pomagali". Odsuwali się od nas niektórzy z bliskich i z najbliższych. Czasem osoby obce próbowały nas pocieszać, co było bardzo piękne, ale trwało tylko przez chwilę. Nadeszły chrzciny, nie wybieraliśmy chrzestnych, ktoś inny wybierał, za to my godziliśmy się na to (bo kto by chciał być chrzestnym chorego dziecka?), ważne było domieszczenie dziecka do wiary. Będąc w kościółku patrzyłem się na wesołe, szczęśliwe twarze innych rodziców chrzczących dzieci. Cieszyłem się z ich radości, ale w głębi serca miałem straszny smutek, że nie mogę się radować tak jak oni. Gdy ksiądz nad chrzczonymi dziećmi wymawiał modlitwy dostałem myśl, która kazała mi wypowiadać w duchu słowa brzmiące tak:"Ja Ciebie proszę Jezu żebyś był chrzestnym Natalki, ja Ciebie bardzo proszę Jezu..." Kilkakrotnie wypowiadałem te słowa. Po chrzcie Natalki poczułem jakąś radość, która dodała mi sił. W pewnej chwili powiedziałem do żony:"Będzie dobrze, czuje to".Żona smutno się do mnie uśmiechnęła. Po jakimś czasie pojechaliśmy na następne badania mózgu oraz innych części ciała. Badania wykazały, że dziecko rozwija się prawidłowo, mózg jest w normie. Dla nas był to szok, a zarazem radość, coś nieprawdopodobnego. Przypomniały mi się słowa, które wypowiadałem w duchu podczas mszy i chrztu Natalki, kilkakrotnie:"Ja Ciebie proszę Jezu żebyś był chrzestnym Natalki, ja Ciebie bardzo proszę Jezu...". Zrozumiałem, że moja prośba została spełniona, nie została odsunięta tak jak odsunęli się od nas niektórzy bliscy, a jedni z najbliższych, którzy powinni być przy nas nie dość, że się odsunęli to do tego potrafili zburzyć nam dom, który zaczęliśmy budować i zasypali go razem z naszymi marzeniami (nie wszystko można zburzyć do końca i zasypać, coś zawsze zostaje). Następnie poszukiwanie małego kącika żeby choć na chwilę w nim zamieszkać. Znaleźliśmy kąt u siostry Elżbiety i jej męża Mirosława, w którym zamieszkaliśmy na jakiś czas, nie żądali od nas zapłaty, co było z ich strony bardzo miłe. W tej chwili mamy coś więcej, w dodatku mamy to co najważniejsze, coś czego nie kupi się, nie zdobędzie siłą-zdrowie, zdrowie dziecka. Natalia skończyła 18 lat, ma brązowy pas w karate (2 kyu), kończy liceum, gdzie jest w klasie o profilu architektonicznym. Ma marzenia dotyczące tego kierunku, a jak będzie nie wiemy, czas pokaże. Czekałem 18 lat żeby napisać ten artykuł i dać nadzieję tym którym może nie chcąco ją odebrano i wybaczenie dla tych którzy nie potrafili jej dać, tym którzy się odsunęli i kochać ich dalej, bo jesteśmy tylko ludźmi. 

Nie oddalajmy się od tych którzy są w smutku, w chorobie i w biedzie, bo życie może spłatać nam figla i się nie powiedzie.

 

Jarosław i córka Natalia Bobińscy

 

Inne moje artykuły:

http://www.eioba.pl/a/5cjg/spacerek-nie-bez-przyczyny

http://www.eioba.pl/a/52hs/powiem-ci-syneczku

http://www.eioba.pl/a/524k/rzezba-sw-stanislawa-kostki-jadwisin

http://www.eioba.pl/a/51r7/plynace-melodie-staruszki

http://www.eioba.pl/a/51f3/radosc-i-smutek-starszej-pani

http://www.eioba.pl/a/4qtz/prawdziwa-smierc-jurija-gagarina

http://www.eioba.pl/a/5vm1/czy-mozna-zdradzic-ojczyzne