Człowiek:
- Sam widzisz Panie, Losie nasz
jak łatwo jest się wplątać w sieć,
chęć mamy silną, co potrafi
a potrafimy tylko chcieć.
Los:
- To co zabiera siłę Wam,
co wyłuskuje z wiary czyn,
to słowa zamieniane w gniew,
to hardość poskładana z win.
Melodia echem tamtej frazy
fałszuje hymn banalnym brzmieniem,
bez sensu plenią się wyrazy,
wściekłość jedynym wykrzyczeniem!
C:
- Przez Ciebie słabość znowu stroną
na własna rękę, nie pospołu,
upadły demiurg chce bezkarnie
formować legion swych aniołów.
Waleczne my, rycerskie plemię,
dałeś nam siły i gwarancję
lecz tak skłóciłeś w nas modlitwy,
aż trudno schronić się w monstrancję.
L:
- Byliście już jak górski strumień,
który kamienie zaczął toczyć.,
mieliście uczyć świat wolności
nie jak o kość się znowu droczyć.
C:
- Pytają się zdziwione oczy
czemu się strumień zmienia w ściek?
Czy nasz drogowskaz z drogi zboczył?
Czy zadrwił z nas kolejny wiek?
L:
- Zmęczone słowa, gorzkie rymy,
niespójne noce, dni i sen,
nadzieja swą historię spisze,
bo wie kto przegra...i ja wiem.
@Janusz D.