JustPaste.it

Metafizyczna rzeczywistość (od początku)

 1. W ogólności.                             

 Co jest pierwsze: jajo czy kura? W przyjętym (tu) paradygmacie korelacji, jedno definiuje drugie. Liczy się napięcie zależności, nad-przyrodzony substrat w sensie: Idei planu i materialnej realizacji Przedstawienia. W metafizycznym rozumieniu rzeczywistości, Nad-przyrodzona Idea i Przyroda, jak jajo i kura są na równi oczywiste i wyjątkowe.

Z obserwacji wynika, że Świat istnieje na zasadzie harmonii żywiołów, równowagi sił i zjawisk. To funkcjonalno substancjalna budowla, gdzie siły akcji i reakcji sprowadzają się do względnego zera. Równowaga jest ważnym miejscem harmonii sprzeczności i odniesieniem w dowodzeniu zmiany. Jeśli do zerowej statyki sprowadzają się wszystkie siły i funkcje, to w prostej logice z zera wywodzi się dynamikę rzeczywistości. Jako centrum zawiera potencjał osobliwości o tajemniczej treści. Hipotetycznie wszystkie punkty przejścia falowej przemiany stanowią wolną od fizyki inteligentną macierz.

Chociaż należę do tych, co panteistyczną wizję Wszechświata ‘’mają w genach’’, nie gwarantuje to wcale, prostego jej pojęcia. Potrzebę publikacji przemyśleń tłumaczę chęcią inspirowania innych, do dalszych i dokładniejszych wniosków w tej materii. Pragnę podzielić się własnymi doświadczeniami a także zadać nietypowe pytania z nadzieją, że dotykają mało popularnych, ale ważnych wątków rzeczywistości. Przekonany o transcendentalnej roli harmonii przeciwieństw przyjmuję, że jest osobliwa nie tylko w subiektywno obiektywnym stosunku, ale również w kosmicznym ładzie wiecznego planu i doczesnych realizacji. Kiedy mówimy o równowadze, trzeba przywołać pojęcia: porządku, harmonii, złotego środka również proporcji, symetrii, kompromisu i innych funkcji, które oddają uniwersalny fenomen doczesnego istnienia na tle wiecznego bytu.

Przyjmuje się, że jakość, to wypadkowa proporcji napięć. W aspektach prostych ilości i złożonych jakości zjawisk działa Świat doczesnych zdarzeń, na wiecznej drodze przemiany. Droga (w istocie), to pętla nieskończoności, element meandrów wiecznej, wirtualnej macierzy. Tu nie ma początku, ani końca, a konfiguracje punktów i zer mają walor inteligentnego programu. Jak neurony, działają sfery (aury) wszystkich atomów, hierarchii ziemskich i kosmicznych obiektów tworząc wirtualny mózg Panteistycznego Stworzenia.  

Bóg stworzył prawa przyrody. To naciągana teza, bo…, kto stworzył Boga? Jak się okazuje, tylko mechanistyczna i panteistyczna wizja Wszechświata oddaje metafizyczny jego charakter.  

Nagromadzona wiedza dotyczy aspektów zdarzeń, a wnioski są bardziej umowne niż faktyczne. W naturalnej konsekwencji naciąga się je, zarówno w instytucjach wiedzy jak i wiary. Z wielkim trudem bowiem, wiąże się wszystkie zależności i aspekty zjawisk. Z uwagi na płynną granicę przemiany i równowagi, zależności zdają się mnożyć. Ponadto, relatywistyczna rzeczywistość ma paradoksalny charakter, a wnioski się wykluczają. O regułach stanowią wyjątki, a przypadek, jak łyżka dziegciu w beczce miodu powoduje, że nic nie zgadza się zupełnie. Umownie, obiektywna wiedza akceptuje to zjawisko wedle motta; … jest więcej prawdy w niepewności niż pewności w dogmacie. Niemniej jednak brak dogmatów, niezmienników, hierarchii odniesień, a w końcu Absolutu uniemożliwia zgodne poznanie i komunikację.      

Zrozumienie, to przywilej z którym trzeba się podzielić. To przynosi satysfakcję, bo dając innym dajmy coś więcej sobie. Zanim zbliżyłem się do osobliwości: początku i końca rzeczy, przebyłem drogę doświadczeń z Bogiem w tle. Od ‘’zawsze’’ miałem głęboką wiarę w boski ideał - odniesienie własnej ułomności. Przy renowacji wielu Świątyń czułem aurę sacrum na tle profanum. Również doświadczenia z pogranicza życia i śmierci, z medytacji i transcendentacji umysłu (ducha), skutkowały szerszą i głębszą perspektywą świadomości i nieskromnym poczuciem kompetencji w głosie o Bogu.

Zamiast początku Wszechświata osobliwe, bo permanentne i wieczne napięcia funkcji w duchu przemiany, progresu i doczesnego przesilenia, stanowi tło trudnej narracji, a raczej anty opowieści, co w kole recyklingu nie ma początku i końca treści. Nowa koncepcja: doczesnych zdarzeń na wiecznej drodze przemiany wymaga afirmacji:    

- funkcji perpetuum mobile,

- inteligencji przed ‘’nic’’ i Wielkim Wybuchem,

- panteistycznej istoty Teatru,  

- relacyjnej definicji dychotomicznej konstrukcji rzeczywistości.

W zredukowanej czasoprzestrzeni do wirtualnych powierzchni, możliwe jest funkcjonowanie trwałego programu, treści algorytmów i instrukcji. To plan przeistoczenia i definiowania się opozycyjnych elementów, miejsce kompromisowej manifestacji rzeczy.          

W odniesieniu do nadprzyrodzonego planu i realizacji Przyrody rodzi się świadoma perspektywa bytu i szansa na obiektywną wizję Świata. Antytetyczna istota rzeczywistości ma swoje odbicie w relacyjnym pojmowaniu rzeczy. Nie wszyscy są tego świadomi. Zainteresowanym chcę przypomnieć wagę konfrontacji i możliwość definicji własnego miejsca.      

 

Dynamikę zjawiskowego bytu przedstawia poniższy schemat.    

 

W strefie zero (0), gdzie znoszą się wymiary i oddziaływania, jest miejsce wzbogaconego o boską treść - Absolutu. Względna jaźń i bezwzględny Absolut dopełniają się w pojęciu i definicji Stworzenia. Przyjmuje się, że dychotomia:

- wirtualnej, wiecznej ciemności (nośnika inteligencji) i

- doczesnego, realnego światła (nośnika informacji) stanowi podstawowy substrat objawionego w zmysłach i umyśle Świata. W rozciągniętej czasowo przemianie powstaje najwyższa jakość – życie, a w kulminacji rozwoju – podmiotowa jaźń. Symbolem takiego procesu jest trójkąt, lub piramida zróżnicowanych poziomów rzeczywistości. Solidna podstawa ilościowych aspektów i ulotna jakość ewolucji na szczycie wskazuje cel w rezultacie spontanicznych okoliczności. Te oczywiście są zdeterminowane danymi wyjściowymi w podstawie. Można nazwać je programem, a w dokładnym zrozumieniu - genialnym spontanicznie Planem. (Dlaczego preferuje figuralny, obiektywny a nie wirtualny, abstrakcyjny pejzaż rzeczywistości nie wiadomo).

Koniec pojęcia, to zasadnicza ostateczność wokół której skupiały się najbardziej znaczące szkoły wiedzy filozoficznej. Od początku świadomości w relacjach i antytetyce zjawisk, krystalizowało się nieodparte poczucie jedności świata i umysłu.  

Nic dziwnego, że głównie intuicja toruje odkrycia i poznanie. Atomy, elektrony, fotony i ich oddziaływania mamy w sobie. Tworzą mnie, mózg, pośrednio odpowiadają za działanie życia, umysłowości i jaźni. W jakiejś strukturalnej jakości, ten zbiór cząsteczek jest świadomy siebie, swojego i kosmicznego zbioru. Musi działać w indukcji i rezonansie struktur wnętrza i zewnętrza, inaczej…, nic z tego. Nie ma wątpliwości co do tego, że elementarnie dychotomiczna w swej istocie rzeczywistość, ma decydujący wpływ na posiadaną logikę myślenia. Niemożliwe jest inne, od przyczyno-skutkowej relacji poznanie. Zdroworozsądkowość, to główna cecha pojęcia. Myślenie w ramach mechaniki akcji i reakcji, pozytywno negatywnych zjawisk, komplementuje realną i wirtualną stronę rzeczywistości. Kauzalna logika domaga się praprzyczyny. Jest dzieło, musi być duch twórczy. Może być nim: Bóg, Arche, siły natury. Ostatecznie, w przemianie przyrody i nadprzyrodzenia, w centrum osobliwego recyklingu manifestuje się kosmiczne przedstawienie w mechanistycznym duchu i duszy poszukującej (w tym) sensu.        

Jest w człowieku pierwotna, spontaniczna wiara w bezwzględny byt - Absolut w relacji do względności istnienia. Boska osobliwość łączy ludzi z nadprzyrodzonym pierwiastkiem Przyrody. W poznanym Świecie jesteśmy istotami najbliżej Boga. Mamy w genach jego doskonały plan i niedoskonałą, bo doczesną realizację.          

Źródłowa dynamika wirtualnego planu i realizacji przekłada się na krajobraz możliwości zawartych w przedziale:  

- minimum i maksimum napięć,

- mikro i makroskali zjawisk, 

- konstrukcji i destrukcji, narodzin i śmierci,

- nieświadomości Ducha Przyrody i podmiotowej świadomości ludzi.

Wplątani w dynamikę miejsca i czasu zajmujemy uprzywilejowaną perspektywę środka mikro i makro Świata. Z perspektywy centrum mamy nadzieję na pojęcie tego, co duże i małe, daleko i blisko, co wewnątrz i na zewnątrz. Ale natura umysłu człowieka oddala się od swego źródła, od obiektywnej inteligencji Przyrody. Ludzie tworzą własny, równoległy świat cywilizacji. Komplementacja Ja – otoczenie, staje się konfrontacją świadomego i nieświadomego, podmiotowego i przedmiotowego pierwiastka już na starcie ego. Jakże inna jest świadomość ludzkiej Duszy od mechaniki materii, wegetacji roślin i instynktu zwierząt. Umiejętny rozdział twórczości ludzi od Naturalnych faktów pomaga odczytać naturę rzeczy w opozycji do rzeczywistości natury umysłu człowieka. Jasne, że taki podział możliwy jest tylko teoretycznie, bowiem należy do umysłu. Niemniej jednak przez pryzmat zwierzęcego oportunizmu i wspaniałomyślności ludzi spróbuję zrozumieć obecność Boga w działaniu, przed ludzkim działaniem. Spróbuję znaleźć potwierdzenia naturalnego odczucia i przekonania o nadprzyrodzonej, reprezentowanej przez Boga, istocie rzeczywistości i obiektywnie reprezentowanej przez Ducha - kwintesencji żywiołów.  

W duchu naturalizmu, Bóg wyraża się w pełni rzeczywistości, w Jedni jednostkowych zdarzeń. W metafilozofii jest najważniejszym, absolutnym odniesieniem. Jego ewentualny brak trzeba zastąpić czymś podobnie bezwzględnym, bowiem zestawienie bezwzględnego pierwiastka i względnej rzeczywistości to ostateczna relacja w poczuciu bezpiecznych granic jedności i jej weryfikacji.

Synergiczne Stworzenie, to zjawiskowy byt o cykloidalnej istocie istnienia, co wykazuje spontaniczną i deterministyczną falowość (dualizm, parzystość, symetrię…) parametrów i właściwości. Dynamika przyczynowości, akcji i reakcji bez reszty przenika doczesną rzeczywistość. Dychotomiczna i paradoksalna definicja jednego elementu przez drugi wspiera relacyjne pojęcie, bo nie ma zrozumienia zdrowia bez choroby, miłości bez nienawiści, bogactwa bez biedy i tak dalej, bo każda teza ma swoją antytezę i niezbędne odniesienie w rozumieniu zjawisk – elementów spolaryzowanej rzeczywistości. Również materię rozumiemy w przemianie z energią, a samą przemianę, jako przejaw nadprzyrodzonej antycypacji perpetuum mobile. Wszystko, co materialne jest doczesne i musi powrócić do wiecznych popiołów, substratu kolejnej przemiany. W osobliwości fazowego przejścia zwanego przeistoczeniem, koniec i początek są Jednym - osobliwym źródłem manifestacji w duchu recyrkulacji. Mamy nieskromną nadzieję, że również Dusza znajduje się w miejscu wiecznego powrotu. (Niestety, tę świadomość cechuje szczególna amnezja).            

Od konfrontacji po zgodę i synergiczny efekt, wiedzie droga przemiany w mikro i makroskali żywiołów. W ilościowo jakościowych proporcjach napięć rodzi się obserwowalny porządek. Harmonia przeciwieństw, to najdonioślejszy aspekt triadycznej istoty bytu. W niej zawiera się kompromisowa istota inteligencji.

W prostocie i złożoności;

- wewnętrznego i zewnętrznego,

- nieświadomego i świadomego Świata, rozgrywa się rzeczywistość narodzin i śmierci, a pomiędzy - życie, zjawiskowe istnienie zależne od kompromisów, równowagi i harmonii przeciwieństw. Aby przetrwać musi obrać drogę środka, współzależności i zgody. To złożona inteligencja egzystencji – pochodna Natury rzeczy. Rozciągnięty w czasie progres struktur i ewolucja świadomości potrzebuje względnej równowagi żywiołów. Bo w konfrontacji i zgodzie można pozyskać świadomość jedności tego, co wewnątrz i na zewnątrz. Oglądając jedną ze stron medalu posiadasz wiarę, wiedzę osiągniesz znając obie strony. W jedności powrócisz do wiary. Jak znajdziesz prawdę?..., jak zwykle po środku, w dylemacie. Jednak w życiu trzeba wybierać. Czarno biały, zero jedynkowy wybór ma tyle wad, co zalet. Spektakularne sukcesy ludzi pochodzą z konkurencji i porażki innych. Perspektywa szarości i kolorów jest sukcesem filozofów…

Żyjemy w czasach kreowania rzeczywistości, przede wszystkim przez ludzi i dla ludzi. Problematyka jednostki, społeczności i państwa wypełnia medialną codzienność. Prawie niemożliwe jest wyobrażenie sobie Świata bez człowieka. Często przebijają się głosy o rzeczywistości zależnej tylko od zmysłowości i jaźni obserwatora. Przeciwne głosy są mniej słyszalne, stąd ta praca w poszukiwaniu obiektywnego Świata o podmiotowej inteligencji przyrody, której jesteśmy częścią, a w szczęśliwej przyszłości, także spełnieniem.  

Z niekonformistami chcę podzielić się wizją rzeczywistości z perspektywy aktora, widza i reżysera w jedności teatru zdarzeń. Tak bowiem, spełnienia się świadomy podmiot w doczesnym Świecie.  

Z głębokiej ignorancji, ale niemałego doświadczenia wywodzę wielokrotnie sprawdzane i modyfikowane wnioski. Wierzę, że o jakościowych walorach decydują ilościowe proporcje komponentów. Mam nadzieję, że podmiotowo przedmiotowe (subiektywno obiektywne) zachowanie proporcji kartezjańskiego - myślę, więc jestem w przemianie z obiektywnym – jestem więc myślę, uczyni ten przekaz pożytecznym. Przecież, w gruncie rzeczy idzie o optimum świadomości ludzi, namiestników inteligencji Natury Przyrody.  

W tej pracy nie ma prostych odpowiedzi, ale mam nadzieję, że udało się uniknąć również błędnych założeń, powielania niekompatybilnych hipotez i fałszywych interpretacji prawdy. Po latach poszukiwań mam mało dowodów na istnienie Boga, ale na kanwie panteistycznej wizji rzeczywistości, nieodparte przeświadczenie o konieczności dokonania modyfikacji tego pojęcia. Pytanie; na ile Bóg jest ludzkim dziełem, ma podstawowe znaczenie w motywacji poszukiwań. Tu, pomijam relacje z Bogiem, wzięte z religijnych nadinterpretacji.

Nie da się odnaleźć boskiego zamysłu bez naturalnego poszanowania i znajomości dzieła. Tym dziełem jest rzeczywistość i drugi człowiek. W nim poznaję siebie i względny sens zamierzenia. Jednak, człowiek nie jest centrum mojej uwagi, bo interesuje mnie harmonia przedmiotowo podmiotowa i jedność tej harmonii. Triadyczny, transcendentalny rozwój rzeczywistości zaliczam do moich pasji. Podsyca ją obserwacja i doświadczenie paradoksalnego fenomenu istoty zdarzeń i rozłożonego w czasie Przedstawienia.      

Wyjątkowo okazjonalna w świecie, subiektywno obiektywna możliwość zmysłowego objawienia - jaźni, jest w istocie odpowiedzią na wszechobecną interferencję oddziaływań, z gruntu mechanistycznej doczesności. Zamierzam dowieść, że podmiotowo przedmiotowa rzeczywistość jest celem Stworzenia. W nim pulsują ilościowo jakościowe możliwości i efekty przedstawienia. Przesilenia; początku i końca, narodzin i śmierci warunkują doczesność bytu. Wierzę, że doczesność ma wieczną, nadprzyrodzoną bazę. W cykloidalnej przemianie warunkują się obiektywnie i subiektywnie definiują się we wzajemnym odniesieniu.    

Równie niezwykłym i osobliwym zjawiskiem jest przestrzeń. Jej ograniczenie, jak i nieograniczenie jest jednakowo niedorzeczne. Tylko w relacji z pustką możliwe staje się pojęcie obiektywnego ośrodka. Pustka, jako ośrodek dla przestrzeni, a przestrzeń dla czasoprzestrzeni? Co jest ośrodkiem dla pustki? To podstawowe pytanie z szeregu wielu innych, na które odpowiedzi mam nadzieję odnaleźć. Tylko i - aż nadzieję, bo na pytanie - co to jest?, odpowiadamy - jak działa. Aspektów działania jest wiele, a w ostateczności są ze sobą sprzeczne. Tego nie można zmienić, ale dobrze byłoby wyjaśnić.        

Na temat Duszy wiadomo niewiele więcej. Startuje z Ducha – umysłu nieświadomych napięć, popędów, instynktów. Genotyp i zasób doświadczeń, samoświadomość i wspaniałomyślność czyni ją - wielką, wiara – nieśmiertelną, a wiedza - złudną.  

Od zawsze, temat Boga łączy i dzieli, bo przenika kolorową Duszę ludzkiego gatunku. Od nas – uprzywilejowanych zależy, czy damy świadectwo boskiemu dziełu, czy pochodzącemu z – ‘’nic’’ przypadkowi. Utrudnieniem jest fakt, że Dzieło, jako absolutne Dobro jest wewnętrznie względne. Boska natura tworzenia i niszczenia (jak się okazuje, jedyna z możliwych dynamika doczesnego istnienia) budzi wątpliwości w obliczu tragifarsy fenomenu życia. Podział na dobre siły tworzenia i zło niszczenia, staje się aktem wiary w Boga i Demona w antytezie. Historia politeizmu i teizmu wskazuje na rozmazane oblicze Ducha manifestacji, na Inteligencję Natury, co nie wymaga ofiar ani uwielbienia, lecz wrażliwej ciekawości i szacunku do siebie – transcendentalnego stworzenia. Intuicyjna wiara i naturalistyczna wiedza afirmuje Dzieło Stworzenia, wskrzesza poszanowanie dla pozytywno negatywnej dynamiki zjawisk i nadzieję na cel – uniwersalnego i obiektywnego przeglądu rzeczy.

W świecie infokwarków, grawitonów, genów, neuronów, nanotechnologii, rzeczywistość przestaje być taką, jak wygląda. Tu kwant i cząsteczka naprawdę istnieje. Mniejsza od wirtualnej struny nie ma fizycznego znaczenia. Struny niosą informację, a z ich zróżnicowanej rozpiętości, formy i wibracji wybrzmiewa sens funkcjonalnego wątku rzeczy. Perspektywa mikro skalowych fundamentów i funkcjonalna przydatność cząstek ma znaczenie mechaniki materii. Nas interesuje zaniedbany aspekt Idei funkcji i materialistyczny funkcjonalizm. Poruszamy się zatem w dziedzinie metafizyki - względności elementów i żywiołów w nadziei pojęcia sensu i przydatności Świata.

Formo-struktury determinują funkcje przydatności, a te mają sens. Potrzeba minimum wyobraźni, aby złożony świat:

- funkcji i substancji,

- natury rzeczy i natury umysłu,

- realu i wirtualu, sprowadzić do rzeczywistości - idei i materii, a w innym aspekcie do symetrii: nadprzyrodzonego planu i przyrodzonej realizacji. (W dojrzałej wyobraźni osobliwość Przyrody w niczym nie ustępuje osobliwości Nadprzyrodzenia).

Siłą rzeczy żyjemy w panteistycznym Świecie o spontanicznie inteligentnym Umyśle, którego jesteśmy reprezentacją.

Odpowiedzią na pytanie o istnienie, zajmują się pośrednio nauki przyrodnicze, ale bezpośrednio – metafizyka rozumiana, jako coś więcej niż bezpośrednie i pośrednie doświadczenie fizyczne. Uwzględnia bowiem mentalne doświadczenie funkcjonalnych zależności i filozoficzną treść.

Z jednej strony realny Świat, za pomocą zmysłów zamienia się w wirtualną rzeczywistość umysłu i pojęć, z drugiej odwrotnie – urzeczywistniane są wirtualne projekty, idee i zamierzenia ludzi. Nie widzę przeszkód w rzutowaniu takiej przemiany na Stworzenie. W duchu: nadprzyrodzonego planu i przyrodzonej realizacji ma sens Przedstawienia. Oczywiście pytanie: po co? jest zasadnicze. Odpowiedź ma związek z ewolucją świadomości. Celem jest przesilenie możliwości progresu struktur i ewolucji jaźni, co w szczególnej kulminacji ziści ''Boga na Ziemi’’. Ta, wbrew przeciwnościom, intuicyjna nadzieja ma szanse się spełnić. Oczywiście, implikacje takiego zdarzenia są przewidywalnie dramatyczne…, w przemianie absolutnego Boga.            

Doczesne Przedstawienie i ponadczasowa treść Idei ma interesujący, niezgłębiony sens. Oczywiście, naturalistyczny – metafizyczny sens interesuje nas najbardziej. Dlatego tradycje i kulturę pozostawiam specjalistom, a we własnej mierze, szkicuję obraz rzeczywistości, uczonego na błędach praktyka. Z własnej perspektywy, przedstawiam najważniejsze wątki i aspekty w nadziei, że tworzą ramy obiektywnej rzeczywistości. Niezakłócone, od zawsze suwerenne, naturalistyczne pojęcie Świata, próbuję użyć w interpretacji Przedstawienia (rzeczywistości) i odgadnąć w nim własną rolę, przydatność i sens. Krytyczny, bo dualistyczny ogląd elementów: materii i idei, ciała i ducha, przyrody i nadprzyrodzenia wytycza drogę obiektywnej treści świata zmysłów i umysłu. Antytetyczne skrajności w przemianie, zawierają niezliczoną ilość aspektów i punk­tów widzenia. Razem opisują pozytywno-negatywny puls istnienia rzeczy.

Od ściany do ściany, ‘’raz na wozie, raz pod wozem’’, wolni i zniewoleni, świadomie i nie, uczestniczymy w konstruktywno destruktywnej przemianie - drodze ‘’znikąd, donikąd’’. Nadanie temu sensu, jest wyzwaniem i prawdziwą sztuką. Toteż nie milkną pytania i odpowiedzi na temat ostatecznych, niezmiennie ważnych od tysiącleci zdarzeń, bo z obszaru refleksji nad małością i wielkością człowieka. Z filozofii przyrody pochodzą ponadczasowe wnioski i prawa jakimi rządzi się Świat. Wbrew sądom naukowców ale w zgodzie uczonych, filozofia zaczyna i kończy dyskurs o Wszechświecie. Do filozofii należą wnioski o funkcjonalnej materii na dnie analizy i na granicach kosmologii. Paradoksalna rzeczywistość sugeruje, że Bóg jest przede wszystkim filozofem, informatykiem, matematykiem, elektromechanikiem, chemikiem, tym samym wypełnia funkcjonalną stronę substancjalnej rzeczywistości.          

Wielowątkowość i aspektowość Świata wymaga wielu teorii przyrody. Oprócz teorii wielkiego wybuchu, kwantów, ewolucji, teorii poznania i względności - powszechny, triadyczny transcendentalizm rzeczywistości, może być osią kolejnej teorii z szerszego, bo metafizycznego oglądu rzeczy. W przekonaniu, że napięcie antagonistycznej polaryzacji napędza istnienie, a byt, to efekt harmonii przeciwieństw, chcę podzielić się wynikami wieloletnich obserwacji i refleksji w nadziei udanego odbioru. Przedstawię koncepcję Wszechświata doczesnych zdarzeń, na wiecznej drodze przemiany jako alternatywę do teorii W. W. Będę dowodził, bardziej podstawowej od praw fizyki – funkcjonalnej zawartości Idei, co w duchu Kosmosu o prawach stanowi. Zaakcentuję problem nieokreśloności dynamicznej istoty zjawiskowego bytu. Zmodyfikuję kilka kluczowych pojęć, aby nie tworzyć nowych. To tyle, celem zachęty do trudnej lektury z racji niedoskonałości przekazu metafizycznej wiary, że wiem. Życzę inspiracji do takiej wiedzy. (Konformistom odradzam lekturę. Podejmowana tu rzeczywistość nie układa się w opowiadanie, lecz Przemiany równanie).          

 

 

 

 

2. Coś, albo nic.  

To, że jest ‘’coś’’ a nie ‘’nic’’, że dzieje się Przedstawienie ze wszystkimi dlań właściwościami jest okazją do pytań o Inteligencję, na granicy wieczności i czasu o scenariusz zdarzeń.  

Po co i dlaczego istnieje Kosmos przedmiotowej rzeczywistości, czy jest dopełnieniem podmiotowej istoty - Boga? Czy Bóg uwikłany jest w antagonistyczny substrat napięcia o funkcjonalno - substancjalnym znaczeniu? Uświadomiony związek Idei i materii, ducha i ciała, planu i realizacji wskazuje na takie (właśnie) splątanie.

Na dnie analizy idzie o ruch…, ale ruch - czego?..., gdzie?..., kiedy? Co było pierwsze: ośrodek, obiekt, a może idea punktu we wzajemnym odniesieniu? Przyjmuje się, że abstrakcyjny punkt, pustka i – nic, mają umysłowe podłoże.    

‘’Nic’’ jest niemożliwe, natomiast, immanentne ‘’coś’’ sprzeczne jest z logiką inicjacji doczesnego Świata. Co zatem niewłaściwego jest w pytaniu o początek?

Nauki przyrodnicze nie potwierdzają przyczynowego zaczepienia manifestacji w stwórczym akcie nadprzyrodzonych sił, ani też w innej kauzalnej mechanice. Zawodzi zdrowo rozsądkowe myślenie. Z pomocą przychodzi perspektywa - względności rzeczy. Antytetyka zjawisk warunkuje się i uzasadnia wzajemnie. Realne światło i wirtualna ciemność rozpoczyna rząd parzystych, symetrycznych, paradoksalnych elementów i napięcie ich zależności. Substrat przyrodzonej i nadprzyrodzonej dychotomii Wszechświata oddala w przestrzeni i czasie pytanie o początek, bo taka zależność implikuje permanentne napięcie - funkcjonalno substancjalnej istoty materii.      

Dlaczego nie istnieje ‘’nic’’?..., bo nie stanowi antytezy do ‘’coś’’. Wyjątkowo udaremnia sprzężenie zwrotne i nie oddziałuje z ‘’czymś’’. Jest niewyobrażalne i nie stanowi odniesienia do zjawiskowego bytu. Możliwe minimum i granicę myśli stanowi abstrakcyjny punkt z redukcji wymiarów czasoprzestrzennego obiektu. W ostatecznym sensie: umysł jest tłem dla punktu, a ten - odniesieniem dla umysłu.    

Od początku świadomości, ‘’nic’’ traci ostatecznie sens. Umysł, to – coś. Nie może założyć, że istnieje – nic, bo musi uwzględnić siebie jako powód tej kwestii. Ostatecznie - coś i nic, nie stanowi reaktywnego napięcia względności, bo – nic, nie uzasadnia – coś, tak jak – coś, nie uzasadnia – nic.        

Doczesna część rzeczywistości wymaga pojęciowego rozstrzygnięcia ‘’nic’’. Jest to problem abstrakcyjnej możliwości umysłu, bo – nic, nie istnieje nawet wirtualnie. Nie jest: ciemnością, pustką, nie ma wymiarów i żadnych innych parametrów. Nie ma formy struktury, ani treści. Do ‘’nic’’, nie odnosi się żadne pojęcie. Pozostaje słowem a właściwie - jego zaprzeczeniem. To, potwierdzający regułę wyjątek w pojęciowym świecie relacji. Mierzenie się z ‘’nic’’ jest próbą sił racjo i przekonanie, że na ostateczne wnioski wpływa przede wszystkim filozoficzna penetracja głębszych, bardziej podstawowych od mechaniki kwantów (M.Q.) pokładów nie fizycznych funkcji.

Odnosi się wrażenie, że od pojęcia zależy rzeczywistość. To prawda, ale równolegle istnieje instynktowna, niezależna od wiedzy, doboru słów i interpretacji – obiektywna Natura rzeczy. To pierwotny w stosunku do nas, inteligentny (z racji istnienia) podmiot. Doczesne istnienie (bowiem) warunkuje wieczny byt…, w przemianie.

 

Zamiast – nic, permanentne - coś…

Jeśli nie ma ‘’nic’’, jest permanentne ‘’coś’’. To umysł przed ewentualnym – nic.

Tym, co wypełnia pustkę jest ciemność i wiara, że ma związek z nieświadomą siłą bytu. Światło gwiazd, galaktyk w opozycji do ośrodka niepoznawalnej ciemności, to banalne i magiczne zarazem splątanie. Odnosi się wrażenie, jakby ciemność była pierwsza, wieczna, nadprzyrodzona.  

Jeśli nie ma ‘’nic’’, musi istnieć permanentne ‘’coś’’ – istota rzeczy. To nadprzyrodzone tło fundamentalnych funkcji i tej najważniejszej - imperatywu manifestacji w antagonistycznej, pozytywno negatywnej dynamice rozwoju zjawisk. Wieczny plan ciemności i doczesna w świetle gwiazd realizacja przedstawienia warunkują się wzajemnie.      

Nauka i filozofia zjednoczyły jednostki najbardziej wrażliwe w tworzeniu dzieła poznania, które dotyka pustki, absolutu, absurdu i ‘’nic’’. Problemem jest niekonsekwencja przyczyno-skutkowego łańcucha, co nie kończy się na siłach stwórczych i Bogu, lecz ciemnej pustce. Przyjmuje się, że jest czymś więcej od - nic, ale nie działa i skutecznie uniemożliwia widoczność. Czy pusta ciemność jest ośrodkiem dla czasoprzestrzeni? W redukcji przestrzennych wymiarów ma postać dwuwymiarowej powierzchni wirtualnych struktur – naczyń realnej manifestacji zdarzeń. Czy jest naczyniem informacji, inteligencji, Idei? Z pewnością (w przeciwieństwie do – nic), może być funkcjonalnym odniesieniem do substancjalnej rzeczywistości.    

Mentalne zmierzenie się z pustą, absolutnie zimną ciemnością nie jest pozbawione sensu. To sposób na pogłębienie pojęcia o świadomości i racjo, o granicach myślenia. Dotknięcie pustki w redukcji myśli, jest mistycznym doświadczeniem w reakcji na cywilizacyjny hałas w którym za odniesienie służy spektakularny sukces. Pustka pozostaje ośrodkiem, dopóki nie pozbawimy ją wszystkich wyobrażeń i atrybutów, póki znajdować się w niej będzie choć jeden kwant naszej uwagi. W przeciwieństwie do – nic, może być odniesieniem do obiektywnej rzeczywistości. Perspektywa w transcendentacji umysłu, przybliża świat spokojnego oceanu ducha, utraconego w konfrontacji - ja – otoczenie. Oddanie się naturalnej przedmiotowo-podmiotowej jedności, dla części wschodnich mistyków jest celem w sobie. Rezygnują z podmiotowości, wskazują na nieświadomą inteligencję jako nadrzędną, duchową jakość i sens bytu. To uniwersalny poziom harmonii i akceptacja bytu w którym, aby się znaleźć, trzeba się zatracić.              

Całkiem naturalnie, obiektywne ‘’coś’’ - Świat wspiera równie obiektywną Ideę manifestacji. Dzieło przenikają intencje sił stwórczych. Odkrywanie ich od zawsze było i będzie frapującym zajęciem, bo pomysł na Dzieło jest w istocie paradoksalny, a energia pochodzi z przemiany w aspektach:

- Idei i materii,

- synergii funkcji i substancji,

- syntezy ducha i ciała.

Gdzie zaczyna się manifestacja rzeczywistości: w harmonii, czy w skrajnościach napięć? Co do jednego można mieć pewność: nie zaczyna się w ‘’nic’’, bowiem na dnie analizy niemożliwe ‘’nic’’ poprzedza umysłowa analiza (Idea). Jeśli umysł jest przed ‘’nic’’, to możliwe (a nawet pewne), że podobny byt jest permanentnie obecny w Stworzeniu. Elementy Ducha i ciała splatają się w harmonijną jedność. W osobliwości przeistoczenia (przejścia) ma istotę punktu, zera – źródła transcendentalnej rzeczywistości.

Wątek siły i konfrontacji, oraz harmonii w komplementacji: boskiego pierwiastka materii i materialnego elementu boskości stanowi punkt wyjścia i powrotu publikowanych w tej pracy refleksji. Świat ma istotę Boga, a Bóg – Świata.

W konfrontacji umysłu z – nic, wygrywa – coś – napięcie przyrodzonego i nadprzyrodzonego umysłu.

    

 

 

 

 3. Absolutne Dobro i względne zło.      

Zawieszony w pulsie akcji i reakcji Wszechświat stanowi tygiel przemiany w granicach: od bzowych funkcji, po kulminację znaczenia zjawisk. Świadomość zjawiskowego (doczesnego) bytu, czyni go wartością nadrzędną. Obiektywne Dobro Stworzenia, ulega naturalnemu rozpadowi i złu zniszczenia w przemianie. Jakby tego - mało, jednostkowemu Dobru zagraża niebezpieczeństwo dewastacji, kradzieży, ignorancji i nadużycia. Również przedobrzenie może być złem.        

Bóg o Stworzeniu powiedział, że jest dobre. W doczesnej praktyce okazuje się warunkowe, względne. Życie przekonuje, że działania przeciw dobru są złem. Jednak pierwiastek zła tkwi w samej idei – zasadzie doczesnej manifestacji. Fala tworzenia i niszczenia kształtuje inteligencję Przyrody w tym ludzi. Potrafimy przecież tworzyć i niszczyć.  

Obiektywny, logiczny Świat rządzi się prawem dynamicznej przemiany dziejów. W przyczynie i skutku, w subiektywno obiektywnym rezonansie przebiega kreacja pozytywno negatywnych zjawisk, kiedy

- jedno warunkuje drugie. Nawet wówczas, gdy ''świat się wali” dramat destrukcji ma walor twórczy, bo uzasadnia konstrukcję. Naturalna śmierć jest wybawieniem z dramatu starczego zniewolenia. Jednakowo ważne elementy jak:

- czynna, pozytywna konstrukcja i

- negatywna, bierna destrukcja wypełniają rzeczywistość.

W zrozumieniu Natury rzeczy, trzeba porzucić konwencjonalne pojęcie dobra i zła. W zjawiskowości bytu i bycia rozpoznajemy dobro względne, ale jedyne z możliwych, dlatego - absolutne. To świat formacji i deformacji - czarno białych skrajności, a pomiędzy nimi koloryt możliwych zjawisk.

Pojęcie absolutnie obiektywnego Dobra – Rzeczywistości ponad jakościowo ilościowym oglądem, dla podejmowanej tu problematyki ma znaczenie podstawowe. Ponad ludzką oceną manifestuje się obiektywnie inteligentny Świat energii i materii, ducha i ciała, życia, zmysłowości, instynktów i świadomych istot. Dobro, rodzi się w rezultacie konfrontacji super symetrycznych elementów. Na granicy wirtualu i realu, w harmonii i syntezie, jak dziecko z rodziców manifestuje się doczesny byt. To kompromisowe zwycięstwo nad wiecznością – Świat w pozytywno-negatywnym tętnie istnienia.                                                                                                                             

Jeżeli wiesz czym jest dobro, dowiesz się, co nim nie jest. Podstawowym dobrem w idealnych i realnych kategoriach jest nasz dom – Ziemia. Oczywiście to maleńka wioska, zależna od infrastruktury kosmicznego zaplecza.  

Przyjazne i wrogie życiu aspekty przemiany wymuszają przystosowanie i ewolucję świadomości, a dramat ograniczenia doczesnością wywołuje ‘’grzech’’ oportunistycznej woli przetrwania. Ta dramatyczna w skutkach dynamika żywiołów warunkuje wprost - manifestację w pulsie opozycyjnych zjawisk. Natura konsekwentnie dzieli szanse jakościowo ilościowego dostępu w zaspokajaniu egzystencjonalnych potrzeb. Idea łańcucha pokarmowego i dobór naturalny nie wpisują się w idealistyczny esej, a raczej w tragifarsę świadomych ograniczenia istot. Od momentu spotkania człowieka z Naturą rzeczy wszystko staje się co najmniej dwuznaczne. Biofizyczny świat życiodajnych żywiołów stanowi zarazem ustawiczne zagrożenie życia. Jest środowiskiem hierarchicznego panowania i uległości, woli i zniewolenia, często walki o przetrwanie. Gdy uświadomimy sobie koloryt tej walki na wyrachowanym poziomie podstępu, łatwo zrozumieć różnicę pomiędzy ludzkim, a obiektywnym złem Ducha Przyrody. Jak to się dzieje, że tworzenie dobra wymaga energii i pracy, a zło samo się skądś bierze?

Natura rzeczy nie premiuje uczciwości, nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością, nie rozgranicza dobra i zła, bo w harmonii tych zjawisk stanowi dobro Stworzenia. Ale stworzyła ludzi, świadome jednostki tego dobra i to oni rzutują podmiotową, subiektywną potrzebę jakości, wartości, sensu… i często świadomie czynią zło. Nieuświadomione, nie jest złem. Etyka, moralność, nieuchronność boskiego sądu, prawo karne w sprawie naturalnej destrukcji doczesnego Stworzenie nie działa. Żywioły stanowią nadrzędne prawo przyrody. Destrukcyjną stronę dynamiki przemiany nie można postrzegać w kategoriach zła. Śmierć gwiazd, niszczące stary porządek kosmiczne kolizje, zabójcza tektonika lądu, erupcja wulkanów, żywioł powietrza, ciepła, chłodu i wody, zmienia porządek istnienia, a w swej ekspresji go napędza. Napięcie konfrontacji i synergicznego kompromisu gwarantuje rozwój zdarzeń, światowego Przedstawienia. Proces syntezy i rozpadu generuje obiektywne siły, niezależne od subiektywnych wrażeń skutków tworzenia dobra i zła zniszczenia. Narodziny i szczęśliwe życie, z drugiej strony – choroba, starość i śmierć to praktyczne doświadczeniem natury tych sił. Mimo to, doczesna dynamika istnienia jest wymiernym zwycięstwem nad wiecznością bytu. Ma jakość, treść oraz niezależny od wartościowania i niezbędny do powstania wartości sens.    

W przemianie żywiołów, w miejsce gasnących gwiazd pojawiają się nowe. Galaktyczny żywioł życia odnajduje swą niszę w dogodnej części układu. Tylko w szczególnych miejscach dochodzi do ewolucji życia i kulminacji rozwoju - świadomego podmiotu. W związku z pojawieniem się na scenie człowieka, przybywa świadomy twórca dobra i zła.

W historii często uciekano się do dramatycznych, ekstremalnych zabiegów – walki dobra ze złem. Jakby trzeba było, jedno zwyciężyć drugim. Daremnie. Zło wciąż ma się dobrze. Popędy, ignorancja i los karze niewinne ofiary. Ludzie stymulują zmiany, których nie można zaliczyć do natury przemiany póki świadomie szkodzą ignorując delikatną jej równowagę. Jednak z perspektywy komplementarnej rzeczywistości, dobrem jest nawet zło w mierze, jakiej implikuje (w reakcji) dobro. To przedobrzone staje się złem.

Mamy wybór mniejszego lub większego dobra, obok mniejszego lub większego zła. Daleka od równowagi ludzka skłonność do jednoznaczność popada w ekstremizm i zabija. Siły akcji stymulują reakcję w przemianie. Dramatyczną o tym prawdę zawiera zdanie cyt. - byłoby o wiele mniej zła na Świecie, gdyby nie to, popełniane w imię dobra. Walka ze złem?..., owszem, ze świadomie czynionym, ludzkim złem ignorancji i niechlujstwa. Ale błędów ludzi nie da się wyeliminować. Zarażeni wirusem Naturalnej improwizacji mamy do nich prawo...  

 

 

 Natura daje i zabiera.  

Żywioły dają życie i zabijają, a dynamika negatywu i pozytywu działa, jak dwie strony jednego medalu. Egzystencjalnie, destrukcję postrzega się, jako zło, a dobre jest konstruktywne działanie. Nie można jednak świadomie doświadczyć jednego bez wiedzy i pamięci o drugim.    

 Boski duch i demon, mądrość i głupota, oportunizm i altruizm, jedność wielości, wyznaczają pozytywno negatywne ramy, puls zjawisk - Świata w którym żyjemy. Natura daje i zabiera, realizuje program przemiany Stworzenia. Świadomi ludzie wychodzą poza egzystencjalne minimum. Tworzą dobrobyt, dobra przeróżnej funkcji i treści, tym samym osiągają podstawowe potrzeby i luksus. Powstaje potencjalna sytuacja utraty i poczucia zła. Z punktu widzenia ludzi, którzy tracą swój dorobek w wyniku naturalnych i losowych zdarzeń dzieje się trudna do pogodzenia krzywda.  

Zło jest na końcu dobra, tylko pogodzenie (akceptacja) tych dwóch aspektów należy do relatywistycznej perspektywy w wyniku podziału, ale ponad podziałem.

Grzech wspiera cnotę, a nowe jest lepsze od starego. Brak umiaru wprowadza chaos. Pożądanie, ignorancja i pycha zaprzecza naturalnie dziedziczonej inteligencji przyrody. Tym niemniej, liczy się skromność, co idzie w parze z mądrością, a za nimi zdrowa pewność siebie.

Ludzie nie są potomkami upadłych Bogów, godnych potępienia, a gdy błądzą wynoszą brzemię zwierzęcości na kolejny poziom rozwoju, a to przynosi chwałę.

Jeżeli masz dość szacunku do Świata, jaki zastałeś i świadomość, że byłeś tu w przodkach i pozostajesz w potomnych, a wszystko na swej drodze traktujesz z pokorą godną podmiotu, to jesteś na drodze świadomości istoty Stworzenia. Jesteś dzieckiem Ziemi i gwiazd, z których powstałeś. Stanowisz sens przesilenia w rozwoju Inteligencji Przyrody.

W improwizacji Natury Przyrody pojawia się zróżnicowanie: żywiołowych zjawisk, instynktownych zachowań zwierząt, od celowej twórczości ludzi. Przyroda jest nieporównywalnie inna od tego, co w inteligentnym zamierzeniu wnosi człowiek. Sprytne wykorzystanie praw przyrody, udane próby przeciwstawienia się tym prawom, jest w efekcie prawdziwą sztuką, dziełem postępu pokoleniowego doświadczenia i geniuszu jednostek.      

Dobro w przemianie wykazuje inteligencję tętna doczesnej i wiecznej komplementacji Wszechświata. To niezmienny pejzaż zmienności. Ziemia żywiołów w kosmicznej przemianie umrze, ale rozsieje wirusy życia i bakterie. Niesione wiatrem Słońca zakiełkują w innym rejonie Świata. Klęska po jednej stronie spleciona jest ze zwycięstwem po innej stronie kosmicznej jedności. Przewaga tworzenia nad niszczeniem wskazuje na zdeterminowaną programem Inteligencję istnienia.  

W dynamicznym świecie kontrastów, odnalezienie względnej równowagi, nie jest możliwe bez świadomości ram, antytetycznej istoty rzeczy. Świadomość problemu pomaga z nim się zmierzyć. Tymczasem eliminowanie sprzeczności, jest ważnym postulatem w nauce. Niemniej, jako naturalista w zgodzie z uniwersalną inteligencją wierzę, że teza to połowa wiedzy, pełną wiedzę pozyskuje się w relacji z antytezą.  

Jeśli swój sukces oglądasz przez pryzmat porażki innych, posiadasz właściwe rozeznanie zagadnienia. W dynamice pozytywno negatywnej istoty Stworzenia, żywioły i cokolwiek: chwast, owad, zwierzę niesie dobre i złe skutki. Świadomy człowiek tworzy dobro i okazje do wyrafinowanego czynienia zła. Świadomie można go unikać. Jednak Świat konkurencji, walki i naturalnej ignorancji zachęca do czegoś innego. Potrzeba religii w wychowaniu moralnym. Gdy świadomość siebie idzie w parze ze świadomością Boga, jest szansa na pogłębianie wiary i pokory wobec brzemienia ignorancji i wiedzy. W tym miejscu przytoczę zasłyszany przykład żydowskiej mądrości w związku z holokaustem:…nie będziesz oprawcą, ani ofiarą, nie będziesz (też) stał z boku… To poruszająca w metafilozofii mądrość, bo słabość ofiary pomaga oprawcy, a kontrola ludzkich wynaturzeń – konieczna. (Strach zapytać, czy możliwa i skuteczna).    

  

 

 

 

 4. Prawda.   

… nie szukam prawdy ta, jak zwykle jest pochodną perspektywy…    

Od początków tożsamości kluczymy po bezdrożach istnienia. Nauka i filozofia poszukują drogowskazów i prawdy w subiektywno obiektywnej rzeczywistości. Ta, okazuje się nieoczywista, jakby skażona nieokreślonością z początków chaosu pojęcia. Parafrazując można powiedzieć, że nie ma statycznej prawdy. Ta dynamiczna, jest sądem w kompromisie i harmonii sprzeczności. W takim rozumieniu trzeba zweryfikować samo pojęcie. Niedookreślone, zawsze będzie rozmijać się z tym czego szukasz.        

W odróżnieniu od prawdziwych faktów prawda o faktach nie jest czymś oczywistym. Ewoluuje ze świadomością ludzi. Jest żywa i wymaga wciąż nowych pytań. Nie poszukuję prawdy, sprawdzam tylko uzasadnienia kolejnego aspektu w logice zdarzeń. Poniżej opisuję najważniejsze wątki i aspekty rzeczywistości, co wiodą poznanie w kierunku sensu i celu Stworzenia. Świadome upraszczanie spektrum opisu daje złe rezultaty. Stwarza kolejne mity o możliwości obiektywnego (w końcu) oglądu rzeczy i prawdziwej prawdzie.

W krytycznej analizie formułuję zdania z własnego punktu widzenia w nadziei, że stanowią puzzle jakiegoś obrazu, sensownego Świata. Tego domaga się logika metafizycznej, subiektywno-obiektywnej rzeczywistości.  

Wszyscy mają rację, problem w tym, że niektórzy chcą mieć na nią wyłączność. Inercja przyrody skutkuje leniwym umysłem, a ten brakiem akceptacji sprzeczności i paradoksu, dualizmu i względnej rzeczywistości. W niej wolność wymaga ograniczeń, liberalizm samodyscypliny, racjo – imaginacjo, a grzech - cnoty. Relatywistyczna z gruntu spolaryzowana (pozytywno negatywnie) rzeczywistość, to sposób na rozwój, ale już za istnienie – byt, odpowiada harmonia, równowaga, kompromis, optimum, złoty środek i umiar.    

Nic pewnego, wszystko prawdopodobne, uśrednione i pochodne. Wbrew tej starej prawdzie, wciąż preferujemy jednoznaczność i jednostronność opisu i prawdy. Umożliwiają to systemy klasyfikacji i wartościowania przy jednoczesnej krytyce dwuznaczności i brak zainteresowania paletą aspektów zjawiska. Trudno zaprzeczać historycznym i bieżącym faktom. Jednak punktów widzenia jest tyle, że w końcu jedne przeczą drugim. W obliczu permanentnej dynamiki manifestacji zjawisk w progresie i regresie, względności subiektywnych wrażeń, czasowego kontekstu historia z jednej strony może znacząco różnić się w innej perspektywie. Gdy w grę wchodzą żywe interesy ludzi, prawda dzieli zainteresowane strony. Jak medal posiada minimum - dwie strony. Podmiot, przedmiot, umysł i ciało, to synkretyczna, ale obiektywna natura rzeczy. Często przeszkadza prawdzie, bo ta nie lubi dwuznaczności.    

Naturalna ciekawość – ‘’jak to działa?’’ zmusza do redukcji i analizy podstaw z jednej, oraz unifikacji i filozoficznej syntezy z drugiej strony. Paradoksalne połączenie analitycznych i syntetycznych wniosków jest trudne, ale niezbędne w przedstawieniu obiektywnej prawdy. Utwierdza w przekonaniu, że wszystko jest jednakowo ważne. Nie ma aspektu lub wybranej dziedziny nauki, która zaprowadziłaby do ostatecznych teorii i prawd o Świecie, bo te obarczone są oczekiwaniami specjalistycznego celu. Naturalnie, wnioski są coraz częściej sprzeczne i Bogu dzięki, bo dotyczą dziedzin, wątków i aspektów paradoksalnej istoty rzeczywistości. Mędrkując o świecie najczęściej okazujemy własne ograniczenia i nieustający grzech ignorancji. Często nie uświadamiamy sobie, że już dynamika u podstaw materii uniemożliwia uchwycenie statycznej prawdy, a to co jest możliwe, to przybliżenie w statystyce i tendencjach - zdeterminowanego, po części stymulowanego przypadkiem rozwoju zjawisk. Wierzę, że wiem, bo prawda to zgodność ulotnego sądu z dynamiczną rzeczywistością. Ta niesie codziennie nową perspektywę i możliwość rozumienia zdarzeń. Jednak wyciągane z kontekstu czasowego fakty (jak prawo nie działające wstecz), tę możliwość tracą.

Definicję prawdy znamy z poważnych źródeł i żartów na jej temat. Ludzie ulegają powtarzanym regularnie kłamstwom, które stają się prawdą.

Świat zdarzeń, bez refleksji nad przyczynowością zafałszowuje rzeczywistość. Skupianie się na fakcie w oderwaniu od przyczynowego związku okazuje się perspektywą bez przyszłości. Ta, budowana jest na realnym doświadczeniu i świadomości łańcucha zdarzeń. Żyjemy w zdeterminowanej kulturze faktu, bo na refleksję o przyczynach nie ma czasu. Sprzyja to indoktrynacji, autohipnozie, rozwojowi rzeczywistości wirtualnej i nie potrzeba doniosłych słów, aby wyrazić niebezpieczeństwo dla realnej, ‘’z krwi i kości’’ istoty świadomego jestestwa.        

Dualizm i dialektyka - żywy dialog ma służyć zrozumieniu wypadkowej prawdy, bardziej w wersji mądrości niż inteligencji operowania faktami. Na praktycznej mądrości i inteligentnej błyskotliwości, może bazować definicja prawdy, ale najlepiej oddaje ją zestawienie z kłamstwem. Prawda weryfikuje kłamstwo i odwrotnie. Jak zwykle pomiędzy tymi opozycyjnymi aspektami znajduje się przedział półprawdy.    

Obiektywny i subiektywny opis zdarzeń zdaje się wzajemnie wykluczać. W praktyce jedno definiuje drugie, bo naturalny efekt polaryzacji ma dynamizm funkcjonowania rzeczywistości. Obiektywną logikę wspiera antropiczna perspektywa, co daje komplementarny obraz tego, co z jednej strony jest na zewnątrz, niezależnie od rozumu i tego, co jest - ze względu na rozum. Ogarnięcie relacji daje relatywistyczny ogląd, w którym siłą rzeczy prawdę zastępują fakty. Z pewnego zbioru pozyskuje się prawdę ulotną, zależną od głębi i dali oglądu. Wciąż i od nowa przekonujemy się, że znajomość poszczególnych faktów pozostaje prawdą o faktach. W wąskim ujęciu, różni się od tej w szerszym kontekście, wynika z relacji wielu aspektów. Ta najprostsza jest faktyczna, bardziej złożona – relatywistyczna, paradoksalna, a nawet absurdalna. Podzielam zdanie …, jest więcej prawdy w niepewności, niż w dogmacie…

Dopóki nie doświadczysz prawdy, kłamstwo będzie jedynym, co znasz. Jakże często półprawda zastępowana jest inną półprawdą. Operuje się skrajnościami i jednoznacznością, poza zgodą i kompromisem. Medal ma dwie prawdziwe strony. Poznanie drugiej, nie jest obowiązkiem, a przywilejem. Zatrzymana jak w kadrze prawda z każdą chwilą zyskuje nową, dynamiczną oprawę – perspektywę doświadczenia. Subiektywne - inne przekonanie w odniesieniu do faktu, zjawiska, zdarzenia nie musi być kłamstwem, to najczęściej kolejny głos w palecie aspektów, punktów widzenia. Prawda w odróżnieniu od faktu ewoluuje, ma związek z jakością postrzegania, a to z ciążeniem bagażu doświadczeń. Prawdziwość obiektywnego faktu zamienia się na prawdę relacji i osądu. Aspekty za i przeciw wyrażane w oskarżeniu i obronie służą optymalizacji sądu. Na co dzień wybierasz optymalne rozwiązania, bo radykalne, wiążą się z ryzykiem strat. Obiektywna i spójna postawa możliwa jest w harmonii przeciwieństw w kompromisie lewej i prawej strony rzeczywistości, w dialektycznej jedności dwóch stron medalu. Oczywiście, to metafilozoficzna, niecodzienna prawda.    

Działanie Wszechświata odzwierciedlają funkcje matematycznych równań. Jesteśmy ich ważną częścią. Równość wprowadza pierwszą, uniwersalną jakość – porządek z chaosu. Oddaje sens przemiany, komplementarnej; akcji i reakcji, przyczyny i skutku, mechaniki tego, co żywe i martwe, co świadome i nieświadome. Świadomość i twórcza wrażliwość ludzi na piękno, empatia dowodzą sensu uczuć. Również wiara zasadza się na uczuciach i niebezpiecznych emocjach. Tym niemniej chociaż zastosowanie proporcji wiedzy i wiary (racjo i imaginacjo) jest indywidualne, zazdroszczę tym, którzy zachowują optimum. Gdy racjo i uczucia mieszają się w harmonii, mamy bliżej do boskiej natury rzeczy. Zrozumieć ją i poczuć pragną świadomi ludzie. Sens w poszukiwaniu jest tym, co znajdują. Jest wielu poszukujących i garstka tych, co znaleźli. Komu zazdrościć? Nikomu, bo bardziej idzie o ‘’łowy, niż zdobycz’’.  

Dynamiczna rzeczywistość ociera się o paradoks pozytywno negatywnego napięcia. Podlega uzasadnieniu zarówno w tezie jak w antytezie. Opowiedzenie się po którejś stronie koi niepokój Duszy tylko do następnej refleksji, bowiem ‘’kij ma dwa końce’’, po odcięciu jednego nadal ma dwa końce. Powtarzając ten zabieg dochodzi się do punktu i potencjalnego dylematu.