JustPaste.it

Metafizyczna rzeczywistość. cd.

5. Teoria Wielkiego Wybuchu.              

 Pomysł ze sfery absurdu…   

 Ostateczna refleksja w duchu materializmu dociera, do ‘’nic’’ i przypadkowego źródła Stworzenia. Dotychczasowe wnioski, prowadzą do Wielkiego Wybuchu – początku Kosmosu. Jednak narodziny Wszechświata pozostają wciąż w sferze wyobraźni i spekulacji. Nie wiemy, jak dochodzi do przemiany Idei (scenariusza) w Świat, (Przedstawienie).   

 Pojęcia takie jak: ruch, obiekt, droga, ośrodek i czas osobno nie mają sensu. Dopiero równoczesna manifestacja obiektu w czasoprzestrzeni, daje pojęcie najprostszej złożoności z jaką, w chwili narodzin startuje Świat. To powoduje, że Wielki Wybuch jest najpiękniejszą koncepcją powstania Wszechświata, bo daje  wyobrażenie dziania się wszystkiego naraz. Co więcej, wybuchowa właściwość odpowiada naturalnym procesom rozwoju zjawisk. Eksplodujące gwiazdy nabierają pierwszorzędnego znaczenia, mimo bardziej podstawowych kolizji w kosmicznym ładzie obiektów.    

 W świetle obecnej wiedzy mamy wrażenie, że doczesny Świat sam się stworzył, że jest dziełem samo kreacji z początkiem w osobliwym punkcie. Z niebytu eksploduje obiekt i jego ośrodek.  Czy w wielkim wybuchu idzie o eksplodujący w czasoprzestrzeń Świat, czy jest to może - jedno z wielu takich zdarzeń, na nieskończonej drodze recyklingu?

 Nie obserwuje się centrum Wszechświata, za to centra obserwacji – egocentryczną perspektywę, na kurs galaktyk w jakiejś drodze, znikąd - donikąd. Tak zrodziła się absurdalnie prosta i uwodzicielsko piękna formuła Wielkiego Wybuchu. Brak logicznej przyczyny na początku Stworzenia zastępuje się wybuchem osobliwego punktu (kwintesencji jedności Wszechświata) na skutek czego, inicjowany jest kompleks logicznych zdarzeń.       

 Wielki wybuch w określonym miejscu i czasie? A może - zawsze i wszędzie? Pytania; co? kiedy? i gdzie? sponiewierały status W. W., bo odpowiedź na pytanie - co?..., dotyczy obiektu; - kiedy? - zawsze; - gdzie? –  wszędzie. W konsekwencji powstaje idea nieskończonej liczby wielkich wybuchów i tzw. Wieloświata. Tylko takie rozstrzygnięcie usprawiedliwia teorię, w której ''wielki” staje się jakością w funkcjonalnie nieskończonym klonowaniu Światów.    

 W teorii pobrzmiewają wnioski, że na początku ‘’coś’’ wygrało los z - niczym. Czy los wygrywa los? Logiczny redukcjonizm nieuchronnie prowadzi do - nic. Dowodzi tym samym, że Świat miał początek w nicości i tam znajdzie swój koniec. Ale jak wiadomo - z niczego otrzymuje się – nic. Przypomnę; ...jeśli nie ma nic, jest permanentne - coś. To osobliwość wiecznego napięcia - funkcji w odróżnieniu do jednobiegunowej osobliwości, co nie funkcjonuje. W absurdalnej nicości nieskończenie mały punkt ma eksplodować z nieskończenie wielką siłą zamieniając nicość w cząsteczkową czasoprzestrzeń. To piękna, ale nieudana mistyczna teoria. Jest wiele powodów, aby sądzić, że wielki wybuch ma więcej wspólnego z siłą  egocentrycznej projekcji mistyków niż z faktycznym zdarzeniem.     

 Niestrukturalny, punktowy obiekt na początku (końcu) myślenia jest osobliwością w tle uwarunkowań metafizyki funkcji. To, że subiektywna osobliwość punktu może inicjować fizykę obiektów i czasoprzestrzeń jest co najmniej dziwnym przypadkiem filozofii i nauki. Pomysł wysadzenia Idei w wielkim wybuchu, chociaż spektakularny, jest w równym stopniu absurdalny. Mamy do czynienia z wielkim prowizorium w oczekiwaniu na spójną, alternatywną teorię Stworzenia. Wbrew pozorom, nie idzie o odkrywczą teorię, co przewróci fizykę cząstek i kosmologię. Jak zwykle idzie o zgodę na inną wersję istniejącej wiedzy. Naturalna prostota ma raczej związek z ośrodkiem punktów i konceptualnie ograniczonej przez ‘’nic’’ - sferą pojęcia.  

 W poprawnej analizie nie ma mowy o początku Wszechświata, a Wielki Wybuch przesadnie uczyniono wielkim. Zadziała (sensownie), tylko w nieskończonym ciągu podobnych eksplozji, a tych się nie obserwuje. Jeden, zamiast (logicznie) nieskończenie wielu, w miejscach i czasie wybuchów, ostatecznie eliminuje W.W. z gry wiarygodnych teorii. Próby ratowania tej teorii poprzez wprowadzenie multiświata i inflacji zaciemniają i tak niejasny, kosmologiczny ogląd rzeczywistości. Koncepcje te powstały w efekcie błędnego paradygmatu  - W.W. i są przykładem robienia z nauki – sztuki.   

 Inaczej, bo w koncepcji: doczesnych zdarzeń na wiecznej drodze przemiany, odczytuje się naturalne zjawisko formalnego pulsu tworzenia i niszczenia. Synteza a nie rozpad wpisuje się w logikę powstania Świata, a w kolizjach cząstek i materialnych obiektów w ośrodku dokonuje się  niszczenie starego i tworzenie nowego porządku w Kosmosie.   

 Wszechświat, po doczesnej stronie nie powstaje z subiektywnej osobliwości, lecz istnieje na nieskończonej drodze recyklingu w obiektywnej, wirtualno-realnej manifestacji zdarzeń. W duchu planu i realizacji, w jakimś miejscu Uniwersum zapalają się gwiazdy, gdzie indziej gasną. Są tyglami doczesnej materii, a w anihilacji powracają do struktur wiecznej ciemności. 

 Pomiędzy przesileniami doczesnych zjawisk i prostotą wiecznego programu manifestuje się kosmiczne Przedstawienie. Naturalnie, mechaniczny proces tworzenia i niszczenia zaprzecza istnieniu realnego miejsca i czasu manifestacji, bez wcześniejszej obiektywnej myśli – Idei. W tym rozumieniu interesuje nas  fundamentalne napięcie w pulsie istotnym dla  kreacji zjawisk. To uniwersalna siła z różnic i podobieństw, syntezy i rozpadu, tworzenia i niszczenia w przemianie.     

 Z funkcjonalnych możliwości tła – planu, inteligentnego  programu algorytmów ‘’startuje’’ Świat doczesnego przedstawienia, a w procesie recyrkulacji tam powraca. Plan realizacji i realizacja planu, to zależność nadprzyrodzonej idei i przyrodzonej materii w synergicznej, transcendentalnej przemianie. W analizie: wypiętrzanie się wirtualnego planu w przestrzenny, obiektywny wymiar odbywa się w permanentnej fluktuacji info-kwantowego chaosu i inteligentnego porządku. W kolizjach, raz z efektem rozpadu, innym razem – syntezy cząstek dokonuje się ilościowo-jakościowy progres i regres w przemianie. Oczywiście Duch rozwoju wygrywa, bo w  komplementacji z ciałem inicjuje niezbędne napięcie manifestacji.  Wieczna przemiana w fundamentach rzeczywistości z powodzeniem zastępuje teorię W.W. Ta egocentryczna teoria ma konkurencję w obiektywnej – permanentnej Idei przemiany, która działa w transcendentacji panteistycznego Stworzenia. Przywraca naturalną funkcję doczesności i wieczność, jak również  nadzieję na kompatybilność Uniwersalnej Inteligencji i świadomości ludzi. W teorii wiecznego przepływu niezniszczalnych, podstawowych treści, można oczekiwać biernego bytu, ‘’absolutnej’’ w stosunku do subiektu Inteligencji. Ten nadprzyrodzony byt, nie powinna ubiegać ludzka myśl, bo za wcześnie i nie ten poziom jaźni.    

  W.W. czeka na wiarygodną teorię co uwzględni dychotomiczną i paradoksalną istotę wszystkich poziomów manifestacji. Obok wątku konfrontacji,  najważniejszy jest  kompromis – transcendentalna (zjawiskowa) istota bytu z szansą na ewolucję życia i świadomości. W nowej teorii, osobliwość wielkiego wybuchu zastępuje - osobliwość recyklingu - algorytmu z nadprzyrodzonej części Wszechświata. Po półwiecznym królowaniu koncepcji W.W. czas na zmiany. Nie idzie wcale o coś nowego, lecz zmodyfikowanie ‘’starego’’. Niczym innym przecież, jest znany od początków świadomości dualizm w aspekcie: antagonizmu, sprzeczności, komplementacji i kompromisu - nierozerwalnej parzystości, w istocie manifestacji rzeczy. Dychotomiczne, opozycyjne napięcie na dnie analizy jest (podobnie jak punkt) umysłowo dane. Oczekuje się, że nieświadomy Duch (Umysł) Stworzenia ma związek ze świadomą Duszą żywej istoty. Ten ważny wątek ciągle  powraca w podejmowanej przeze mnie tematyce. (Z ilości powstają jakości a w przesileniu oczekuje się jaźni o Boskim potencjale przeglądu rzeczy).   

 W subiektywnej perspektywie potrzebny jest punkt odniesienia inaczej trudno o chronologiczną  opowieść. Jasne, że podważenie wiarygodności wielkiego wybuchu osłabia znaczenie pojęciowej  jedności, ważnego odniesienia w logicznej narracji o Świecie.  Przed nami zatem odkrycie nowego poziomu zrozumienia przynależnej cząsteczkom informacji i niemniej ważnej inteligencji harmonizowania napięć i kompromisów.        

 

   

 

6. Manifestacja doczesnych zdarzeń na wiecznej drodze przemiany.        

 Komplementarna czasoprzestrzeń podlega redukcji do wirtualnej pętli, wiecznej drogi zdarzeń.  

 ‘’Coś’’ nie przychodzi i nie odchodzi do ‘’nic’’. Nie istnieje  antyteza  ‘’czegoś’’, bo – coś istnieje niezależnie od myśli, a – nic, od niej zależy. ‘’Nic’’, brak punktu i pustki wyznacza granicę pojęcia. Ostateczny w analizie i syntezie punkt osobliwości – zero, uznano za początek pojęcia i Wszechświata.  Osobliwość W.W. stała się odniesieniem i paradygmatem dla uczonych i nieuczonych ludzi.  Uznaje się w nim drogę przemiany z nicości…, do nicości. To za daleko idący, absurdalny wniosek. Racjonalnie  – nic, nie jest bazą (umocowaniem) żadnej myśli, oprócz doświadczenia skończoności logicznego i abstrakcyjnego pojęcia. Zatem bliższa obiektywności staje się przemiana permanentnej Idei  i zjawiskowej materii - nadprzyrodzonego planu i realizacji Przyrody. To koncepcja  scenariusza i przedstawienia w transcendentalnym (bo panteistycznym) Teatrze zdarzeń, gdzie przyczyna i skutek w komplementacji elementarnych funkcji stanowi jedność osobliwej przemiany i prawdopodobnego recyklingu w Czarnej dziurze. Idea zdarzeń na wiecznej drodze przemiany, od  teorii Big-Bang różni się w redukcji substancji, co nie dociera do osobliwości punktu, lecz do osobliwości recyklingu. W permanentnym starciu Idei funkcji i substancji dzieją się fundamentalne dla rzeczywistości zjawiska. Starcie wiecznego bytu z doczesnością istnienia, przemiana nadprzyrodzonych funkcji i przyrodzonej energii wypełnia treść zależności  i synergicznego rozwoju, co w przesileniu urasta do rangi objawionego spektaklu z właściwą dla Przedstawienia perspektywą i odbiorem. Obserwowana powtarzalność mikro i makro zdarzeń każe myśleć o manifestacji doczesnych zdarzeń, na wiecznej drodze przemiany. Ślady informacji na tej  drodze stanowią niezniszczalny program Przedstawienia.

 W zgodzie z koncepcją wiecznej recyrkulacji wynika, że początek i koniec, narodziny i śmierć, to upadek i powstawanie z popiołów, a te są ‘’od zawsze’’ nośnikiem informacji. Od zawsze panuje ład i energia nieładu, kolizje, eksplozje, co niszczą i tworzą w duchu perpetuum mobile – permanentnej funkcji o realnym efekcie recyklingu. Skończone zdarzenia na nieskończonej drodze przemiany, to realno-wirtualna rzeczywistość z przeszłością i przyszłością w kosmicznym - teraz. A ‘’teraz’’, to wieczny wehikuł bez znamion ograniczenia, ale ograniczony do znamion przesileń recyrkulacji.  

 Odwieczne poszukiwania nauki, sztuki i filozofii, próby zrozumienia ograniczenia i nieograniczenia miejsca, czasu i wieczności wskazują na nielogiczność tych funkcji. Za to wpisują się w logiczną manifestację: skończonych zdarzeń na nieskończonej drodze przemiany. Gdy komplementują się wzajemnie mają sens, osobno go tracą. Dopóki wiarygodność Świata podzielona będzie między istotę rzeczy i istotę umysłu, pozostaje względną jednością. Ta podmiotowo przedmiotowa jest najbliżej obiektywnej prawdy.
 
 W jednoczesnym zdarzeniu: ruchu obiektu w ośrodku, upatruje się podstaw fizyki. W  chaosie elektrodynamika kwantów odpowiada za napięcia i organizację struktur materii. Analitycznie, materia jest wynikiem bardziej podstawowych - funkcjonalnych danych. Od kodu instrukcji, przez elektrodynamikę cząsteczek, po atom i odpowiedzialne za funkcjonalno substancjalną rzeczywistość  podstawowe siły przyrody, materializuje się doczesność w procesie  przemiany. W jednej z koncepcji, krzyżujące się pola (M-brany) tworzą czaso-przestrzeń. W miejscach kolizji pojawia się energia i masa. Materia powstaje, gdy plan spontanicznych oscylacji wypiętrza się w trzeci, czasoprzestrzenny wymiar wibracji.

 Przy uwzględnieniu możliwości jakie daje bazowy chaos fluktuacji cząstek oczekuje się uzasadnienia go w porządku. W elektro i termodynamicznym rozwoju zdarzeń synteza materii staje się faktem. Niezbędne zjawisko kwantowego przypadku i analogowa determinacja zdarzeń odpowiada za zmianę i progres. Dochodzi do tworzenia podstawowych jakości – żywiołu gwiazd, tygli materii i stymulowanego światłem życia.  

 Gdyby w naszej galaktyce wypaliły się wszystkie gwiazdy, unicestwiając inne ciała niebieskie, pozostanie popiół, neutronowy (neutrinowy)  pył ciemnej macierzy. Z niej w nadprzyrodzonym imperatywie przemiany rozbłysną nowe gwiazdy. W ten sposób w jakimś miejscu rodzi się, podczas gdy gdzieindziej  umiera Świat w wiecznej  recyrkulacji. Ta ma walor progresu i ewolucji pokoleniowych Światów na drodze do celu - kulminacji Planu gotowego do ponownej realizacji. W punkcie osobliwego recyklingu dokonuje się przesilenie inteligencji Nadprzyrodzenia i Przyrody.         

 Funkcja mechaniki w podstawie,  wytycza drogę recyrkulacji doczesnego teatru zdarzeń. Dane instrukcje  po wirtualnej stronie rzeczywistości i  pochodne rezultaty, w naturalnym napięciu manifestują się w procesie istnienia. Podstawowa  reaktywność nie ma przedtem i potem, to horyzont zdarzeń - syntezy za cenę rozpadu. Na szczęście, na poziomie metafizyki kwantów oprócz sygnałów - tak – nie (pozytywu-negatywu), działają aspekty pomiędzy biegunami. Paleta aspektów zawiera jakości i optimum fundamentalnej, kompromisowej inteligencji. Z harmonii przeciwieństw startuje doczesna rzeczywistość i tu, w przesileniu rozwoju powraca.  Ślady informacji wskazują na drogę, co zatacza koło mikro i makro skalowych zdarzeń. Oczywisty progres w przemianie form i struktur wymaga, aby Idea i jej nośnik, jak w przypadku - umysłu i mózgu, były  spolaryzowane w napięciu istnienia i komplementarnie funkcjonalne. Substrat Idei funkcji i nośnika informacji dają napięcie niewyczerpanego źródła bytu. Na podstawie formalnych struktur i strukturalnych treści wyłania się doczesne światło w tle wiecznej ciemności. Spolaryzowany substrat światła i ciemności działa tak, aby we wzajemnej korelacji nie było końca. . W doczesnej części Wszechświata, bez śmierci nie ma życia, a odrodzenie zawdzięczamy twórczej przemianie – synergii ducha i ciała.

 O rzeczach ostatecznych rozstrzygają naukowo filozoficzne uzgodnienia. Jednym z wielu, jest brak początku Świata, a widoczna ograniczoność, to efekt formo-strukturalnej przemiany. Konstrukcja i destrukcja  dynamizuje się bez początku i końca w realno wirtualnym, funkcjonalno substancjalnym przeistoczeniu.    

Mam nadzieję, że formuła;  skończonych docześnie zdarzeń, na nieskończonej (w recyrkulacji) drodze przemiany, wyraża optimum tego, co się obserwuje. Stawka jest wysoka, bo idzie o trudną w pojęciu alternatywę do pięknej w prostocie teorii W.W.  W przeciwieństwie do tej powtarzanej jak - mantra koncepcji, frenetyczny wybuch zastępuje efemeryczna synteza – synergiczny i transcendentalny wynik harmonii umysłu i ciała. W fundamentach chaosu – porządek, to podstawowa jakość manifestacji. W harmonii upatruje się  pierwiastka obiektywnej inteligencji. Odkryty na dnie zrozumienia przez starożytnych filozofów - Absolut i Arche, ma aspekt nadprzyrodzonej Idei, Umysłu. W nim kończy i zaczyna się wieczna droga doczesnych zdarzeń. Ile wspólnego ma z subiektywnym rozumem dowiem się z analizy tego wątku.          

        

                                                       

 

 7. W duchu mechaniki przemiany.          

 W wiecznej przemianie nie uznaje się prymatu Ducha nad materią. Przedstawienie trwa dzięki komplementacji tej pary.    

 Historia nauki, filozofii i sztuki, obfituje w symetryczne, opozycyjne a nawet zwalczające się szkoły, teorie i doktryny. Z perspektywy czasu staje się jasne, że przeciwstawne sobie koncepcje nie wykluczają się, lecz dopełniają wzajemnie. Uzupełniają się i tworzą obraz ‘’kolorowej’’ rzeczywistości. Konkurencyjne idee, kierunki, style relacjonują wieloaspektową i wielopoziomową złożoność Świata. Opozycyjna i komplementarna dynamika rzeczywistości determinuje relacyjne myślenie. W dialektyce, możliwy jest kompromis subiektywno obiektywnej rzeczywistości. Kompromisowy punkt przeistoczenia w łonie wszelkiej przemiany, to od początków świadomości, ciągle nie rozstrzygnięty problem z uwagi na kwantową magię przenikania się paradoksalnych i super symetrycznych elementów. Na granicy kompromisu i harmonii przeciwieństw, w miejscu około zerowej równowagi napięć, Absolutne zero (0) nie należy do świata zdarzeń. Jako punkt zwrotny jest osobliwą komórką wiecznego  tła doczesnych zjawisk. Jemu przypisuje się rolę Planu  info-inteligentnych funkcji.      

 Żeby zrozumieć obiektywne (materialne) zjawisko, zdarzenie, rzecz, trzeba uciec się do prostszych składowych, do cząsteczkowej natury materii i odpowiedzialnej za syntezę i rozpad - elektrodynamiki kwantowej. W sąsiedzkiej bliskości zgodnie i przeciwnie wirujących cząstek powstaje napięcie przyciągania, lub odpychania. W syntezie i rozpadzie manifestuje się wyładowanie, symboliczna iskra – doczesnego bytu.        

 

 Rys. 2.

 

 Na zasadzie względności, odkrywamy przyczynowość - spontaniczny ład, syntezę i rozpad. Poznajemy formalną zjawiskowość i funkcjonalną nieskończoność przemiany, mechanikę materii i życia, sprzężoną zwrotnie rzeczywistość. Odkrywamy siebie w tle podobieństw i różnic. Rodzi się świadomość i ciekawość skrajności zjawisk i tych kompromisowych, egzystencjalnych rozstrzygnięć. Wypadkową realnej manifestacji jest pośrednia, relatywistyczna rzeczywistość. W pulsie narodzin i śmierci tętni życie – szczególny kompromis ciała i ducha. Hierarchiczna względność rzeczy w stosunkach i zależnościach wiedzie ku podstawowej zależności Idei funkcji i substancjalnej informacji. Spontanicznie, ale mechanicznie z matematyczną precyzją funkcji, manifestuje się w rzeczywistość.  Jak w fundamentach materii, mechanika przemiany chaosu w porządek nie wymaga omnipotencji sił stwórczych, tak w kulminacji życia i jaźni, bez odniesienia do uniwersalnej inteligencji,  ostateczne zrozumienie rzeczy staje się trudne, a nawet niemożliwe. Trudno jednak pogodzić prostotę mechaniki cząsteczek z po ludzku pojętym Bogiem. Łatwiej przypisać ją  Duchowi Natury i najprostszej jakości – transcendentalnego (bo panteistycznego) rozwoju zjawisk.   

Nie można oprzeć się wrażeniu - dzieła i odpowiedzialnego twórcy. Jeśli należą do siebie, to jedno definiuje drugie. Tego nie domaga się wiara, lecz matematyczna dedukcja.     

 Przepis na tworzenie i niszczenie (manifestację i anihilację) dotyczy umysłowo objawionego Świata. Ponieważ wszystko, co się zdarzyło i ma się wydarzyć, dzieje się w obiektywnym Świecie, prawdziwe jego oblicze nie jest; przedmiotowe lub podmiotowe, realne lub wirtualne, warunkowe lub bezwarunkowe, doczesne lub wieczne, lecz wyrażone w przeistaczaniu się tych stanów. Plan (program) i realizacja przenikają się wzajemnie i immanentnie. Rodzi się oczywiste pytanie; jaka inteligencja wpisuje się w program i podejmuje się jego realizacji? Co na kole przemiany odczytuje przesilenie i inicjuje kolejny cykl rozwoju zdarzeń? Tak może działać tylko puls inteligentnego  napięcia – Duch (Umysł) w magicznej funkcji perpetuum mobile. Nietrudno zrozumieć, że nawet Bogowie są jego dziećmi.          

 

 Aspekt kompromisowej rzeczywistości.

 Naturalistyczne – jak jest, kontra egocentryczne - jak powinno być, stanowi oś odwiecznych poszukiwań kompromisów i prawdy. Chociaż potrzeba kompromisu w optimum zależności jest oczywista to, optimum pozostanie ruchome. W ukrytych związkach spolaryzowana para elementów, działa komplementarnie, kiedy indziej; w konkurencji i w walce, dokonuje się  hierarchiczny porządek rzeczy.  

 Zaklęta w ilościowych proporcjach, w statystyce i tendencjach tajemnicza jakość ma  najbardziej zjawiskowe znaczenie. Zależności, stosunki, jak również przydatność dają wyniki funkcjonalnych jakości. W chaosie ilości (fluktuacji kwantowych), liczą się te, co wykazują pewne prawidłowości.    

 O tym czy jedzenie szkodzi czy pomaga, czy coś jest lekiem, czy trucizną decydują ilościowe proporcje. Stosunki są pożądaną funkcją jakości. Umiar, samodyscyplina, przestrzeganie praw, chroni od nieszczęścia i zagrożenia życia. Maksyma; – nic w nadmiarze, obowiązuje zawsze i wszędzie. Bo coś, co pomaga, również szkodzi. Umiarkowanie determinuje jakościową stronę życia. Równowaga i złoty środek, stoicka, a nawet cyniczna postawa wobec ekstremów rzeczywistości, wspiera instynkt samozachowawczy. Uwolnienie się z emocji i uczuć ma uziemiać egzystencjalny dramat skrajności. Filozofia medytacji, postu, kontemplacji, modły, rytuały, praktyczna asceza łagodzi dramatyczne zmiany i ułatwia przystosowanie. Zachowanie równowagi i spokoju wobec przeciwności losu, wobec świadomości zobowiązań i przywileju, ma charakter gry w Teatrze rozmaitości.    

 

 W fizycznym świecie zarówno harmonia jak i równowaga pozostaje w minimum polaryzacji. (Absolutne zero nie należy do rzeczywistości).    

 Z racji naturalnych różnic, z konfliktu interesów i walki o dominację wyłania się porządek – kompromisowe status quo. Kolizje i konfrontacja prowadzą do zmiany starego porządku na nowy, naturalnie słuszny, bo dynamiczny kompromis. Ten, z natury sprawiedliwy nie jest, bo na polu konkurencji odpowiada na naturalną nierówność egzystencjalnych możliwości.   

W  hierarchii pierwsze miejsce jest jedno. Jednak Naturę i wynaturzenie dzieli płynna granica, a laury zwycięstwa często rozdaje szczęście. Hierarchiczny podział przywilejów wynika z natury ilości i jakości. Warto pamiętać, że działamy w naczyniu połączonej całości. Gdy po jednej stronie jest więcej, po drugiej jest o tyle mniej. Przyroda preferuje  jedność paradoksalnych żywiołów. Świadomość tego faktu powinna wspierać zgodę, w optymalnych rozstrzygnięciach na co dzień.

Jedność dąży do zróżnicowania i chaosu, a zróżnicowanie - do jedności i porządku. Odnosi się wrażenie jakby przyczynowy związek ilości z jakością, chaosu z porządkiem, substancji z funkcją, był ściśle zbilansowany. Tylko wówczas bowiem, wyobrażalna jest jednia Wszechświata – warunek zrozumienia:

 - wiecznej przyczynowości i przepisu na          

 - doczesny, przyczyno-skutkowy Teatr rzeczywistości.             

 W ramach narodzin i śmierci, afirmacji i negacji, miłości i nienawiści, bogactwa i biedy, w panowaniu i uległości, nadziei i zwątpieniu zawiera się doświadczenie życiowej dynamiki zdarzeń. Nie ma korzyści bez kosztów. Jeśli jest inaczej, żyjesz świecie półprawdy. Zdać się na naturalny, spontaniczny ład ze świadomością skrajności i złotego środka, mogą ludzie o niespokojnym duchu, nonkonformiści, poszukujący sensu bytu i Boga. Żyć w osobniczym kompromisie ducha i  ciała, to - radzić sobie ze skrajnością, co nie zabije, a wzmocni.       

 Dwa stany; czynny i bierny, praca i odpoczynek wypełniają naturalny rytm życie. Praktycznie można to zmienić - wyprostować, zastąpić: dawanie – braniem, życie zastąpić egzystencją, a prawdę - jednomyślnością. Ale, tylko branie i dawanie, nauczanie i uczenie się, rozumienie i odczuwanie dają spełnienie i zdrową satysfakcję jestestwa.

 Od relacji, relatywizmu, paradoksu po absurd wiedzie droga rozwoju jaźni o piętrzących się aspektach rzeczywistości. Za pogodą i niepogodą, zdrowiem i chorobą, przewrotnością i hipokryzją ludzi, stoi puls istoty rzeczy – dynamika konfliktu i zgody -  kompromisowego ładu otoczenia.

 Jak wiadomo, zgoda, porządek i harmonia rozciąga w czasie istnienie zjawiskowego (doczesnego) bytu. Skrajne siły polaryzacji są na równi ważne jak to, co w harmonii tworzą. Świadomość tego faktu  pomaga i rozwija. Chroni od radykalizmu, ekstremistycznych postaw, ryzykownego wyboru w obliczu nieprzebranych możliwości.               

 

 

 Harmonia przeciwieństw – zasadą doczesnego istnienia na granicy wiecznego bytu.     

 Z konfliktu skrajności żywiołów pochodzi siła dynamicznej rzeczywistości, a względna harmonia oznacza byt. W kompromisie i równowadze możliwe jest ''teraz’’  istnienia. W dynamicznej harmonii, z własnej lub cudzej woli można znaleźć się po stronie skrajnych okoliczności. Na szczęście Natura w spontanicznym dążeniu do równowagi przywraca niezbędny ład. Własnym kluczem sprawiedliwości otwiera i zamyka dostęp do szczęścia, utrzymuje względny bilans zależności. Na gruncie spontanicznych proporcji w kompromisowym status quo manifestuje się doczesna rzeczywistość. Dynamika oscyluje w minimum i maksimum  tętna. Skrajności żywiołów burzą równowagę i dają szansę nowej… 

 

 

 Opozycyjne napięcia znoszą się w „neutralnym’’ punkcie. To teoretyczne miejsce bezwzględnego zera na granicy pozytywno-negatywnych napięć - równowaga, koniec fizyki i logiki. W absolutnej harmonii ustaje dynamika i czas istnienia. To miejsce wieczności,  Nirwany, co daje nadzieję, że w jakiejś części pozostajesz na zawsze i wszędzie, przedtem i potem, tu i tam…  

 Dynamika antytetycznej rzeczywistości zawiera kompromisowe aspekty syntezy. To one tworzą harmonijny obraz bytu. W przesileniach i harmonii, w maksimum i minimum aktywności, w formalnej manifestacji i anihilacji trwa przemiana opozycyjnych elementów w transcendentalnym (duchowo - cielesnym) Przedstawieniu.          

 Dychotomiczne napięcia generują niezbędne siły kontynuacji istnienia zjawiskowego bytu. Gwałtowność sił na Ziemi ma niebezpieczny charakter żywiołów, ale właśnie one napędzają zmiany, progres i ewolucję życia. W doczesnym Świecie nie ma nic za darmo. Istnienie bytu, to kontinuum w czasie – aspekcie dynamiki okupionej zużyciem energii. Tę bazową energię  generuje puls  wiecznego i doczesnego splątania – elementów Idei i materii.       

 Skrajne zjawiska przyśpieszają zmiany. Pójście złotym środkiem prowadzi do nudnego egalitaryzmu. Tylko ‘’obok’’ rzeczywistość nabiera kontrastu barw,  możliwości i szans. Testowanie ich, jest  specjalnością ludzi. Tracą przy tym zdrowie i często życie. Przeżywszy zyskują sławę i satysfakcję z doświadczenia. Dotykanie granicy możliwości ducha i materii, służy poznaniu ram doczesności, daje oparcie – punkty  odniesienia, ważne i często nieuświadomione uwarunkowanie pojętności.  

 W świecie konkurencji i walki, głównym odniesieniem jest sukces. Jednak sukces i porażka idą w parze. Biało czarne skrajności, a w rezultacie paleta szarości i kolorów symbolicznie oddaje wątki i aspekty natury rzeczy.  Wyważonej akceptacji i kontroli wymagają postawy ludzi, bo twarde, grząskie i rozległe pole rzeczywistości  nie ułatwia optymalizację rezultatów i obranie właściwych dróg.   

 W spokoju siła – kompromisowa  wartość transcendentacji -  wynik  inteligentnej harmonii różnic i podobieństw. Efekt  rzeczywistości zawdzięczamy harmonii przeciwieństw, a antytetyka zjawisk wpisuje się w każdy jej aspekt. Odnajdywanie prawidłowości, analogii, symetrii, naturalnych hierarchii, rozróżnienie dzieła Natury Przyrody od artefaktów, wirtualu od realu jest zajmującym i ciekawym doświadczeniem. Wspiera pojętność w obiektywnych granicach możliwości i subiektywną ocenę.   

 Przemiana w Idei  tworzenia i niszczenia, walka żywiołów przekłada się na konflikt z udziałem żywych istot. Podtrzymanie osobniczego i gatunkowego życia wymaga inteligentnych zabiegów o przetrwanie. Zdeterminowana łańcuchem pokarmowym i dziedziczona w instynktach inteligencja wyróżnia drapieżników i ich ofiary, a w odniesieniu do ludzi: panów i niewolników. Żyjemy w świecie napięć i relacyjnym pojęciu rzeczywistości.  Współpraca i zgoda wynika tyle z kultury, co z egzystencjalnej konieczności. Jednak na polach różnych interesów przechodzi się na ręczne sterowanie. Pod fasadą sprytnej polityki równości zmienia się, co jest na to, jak ma być.  Hipnoza oczekiwań działa bezwiednie, utrudnia zrozumienie. Jeśli nałoży się na to nadmiar informacji,  a z drugiej strony brak dostępu do komercyjnych i strategicznych statystyk, problem kreacji rzeczywistości staje się realny, a ten oportunistyczny, bez Boga – niebezpieczny. Informacyjny szum, nagłaśnianie i tonowanie faktów trzeba postrzegać jako manipulację.  Warto sobie uświadomić, że: (czy tego chcemy czy nie), żyjemy w kreowanym przez innych Świecie. Stanąć ponad tym wszystkim, to jak zdobycie szczytu, właściwej perspektywy i satysfakcji z wolności Duszy.                

 

 

 Piękno - jakością z ilości? Ilościowe proporcje implikują jakości, funkcjonalną przydatność.     

 Zasadniczo rozumnej obiektywizacji podlega ilościowy (kwantytywny) wątek rzeczywistości, natomiast jakości są domeną subiektywnej projekcji. W innej perspektywie jednak; sam subiekt przedstawia jakość o obiektywnym znaczeniu.  

 Często mamy intuicyjną pewność, że Świat czemuś służy, ma uzasadnienie i sens. Z powodu progresu i ewolucji pojawiają się jakości na wszystkich poziomach manifestacji rzeczy. To pasmo, nieprzerwanej transformacji energii i transcendentalnych efektów. Można mówić o relacjach, jako warunku w tworzeniu umysłowości i uświadamiania sobie tego, co brzydkie i piękne. Relatywistyczny Świat ma wszystkie ‘’barwy’’ tak w naturze rzeczy, jak w subiektywnym odbiorze. Paleta zależności form, funkcji i treści wykazuje bezmiar uświadomionych i poza formalnych aspektów. Pozytywno – negatywny, przyjemny i bolesny odbiór dobra i zła, miłości i nienawiści, wolności i zniewolenia, to tylko czarno biały obraz kolorowej (przecież) rzeczywistości. Określenie wymaga odniesienia. Coś duże, ładne, ciepłe, odległe wynika z porównania skali parametrów. ‘’Mniej jest więcej’’, bo wskazuje na jakość, co ekstrahuje się z ilości. Z chaosu powstaje porządek – w przemianie. Obarczone indywidualną wrażliwością, smakiem, gustem, preferencjami i perspektywą – poczucie piękna, odpowiada na prostotę i jego złożoność. W atmosferze harmonii, proporcji, symetrii  kontrastuje z poczuciem dyskomfortu z powodu chaosu kakofonii, brzydoty, Wrażliwa na barwy, dźwięki, zapachy, na dynamiczny wdzięk – zmysłowość pożąda piękna, a z nim szczególnej satysfakcji (np. harmonia dźwięków stymuluje lub koi duszę).

 Z harmonii przeciwieństw wynikają proporcje. Trudno uwierzyć, że są dziełem samo kreacji, improwizacji spontanicznych, życiodajnych i groźnych zarazem zjawisk. Coraz głębsze i szersze przenikanie się aspektów życia wykazuje jedność, nieprzeniknionej dynamiki, formalno strukturalnych różnic.

 Pod powierzchnią całości działa przebogata dynamika rywalizacji o wyodrębnienie Duszy z materialno duchowego substratu. Siła egzystencjalnych popędów, instynktu i zmysłowej samo prezentacji ma charakter gry o przetrwanie, przy czym naturalna selekcja faworyzuje osobniki bardziej okazałe. 

 Piękno farb roślin, dźwięków zwierząt ma sens, bo w woli przeżycia stymuluje reprodukcję. Popędy stymulują osobnicze piękno, a ono  zmysłowość. Osobnik z uwagą i interesem rejestruje atrakcyjną ofertę przyrody a to, że jest jej częścią – pomaga, a w sytuacji łańcucha pokarmowego może zaszkodzić.     

 Ze spontanicznej harmonii zjawisk wynika matematyczna i geometryczna estetyka, obiektywny charakter piękna w strukturach materii i jej funkcji. To otwiera umysł na uniwersalny, obiektywny status harmonii elementów, co warunkuje istnienie. Stąd objawienie teatru rozmaitości, zwycięskiego w konkurencji z wiecznością bytu – doczesnego dobra.  Jeśli jest Raj, to świadomi ludzie są w jego centrum.     

 

 

 

 8.  Czas.                 

 Każdy rodzaj materii i obiektu w ośrodku ma swoje tempo dynamiki  istnienia mierzone na potrzeby fizyki uniwersalnym czasem.  

 Na temat czasu powiedziano zapewne już wszystko; że jest i…, że właściwie go nie ma. Pozostaje jednak kluczowym zjawiskiem w zrozumieniu rzeczywistości. Warto wiedzieć, kiedy i jak się zaczyna.

 Natura czasu w odczuciu obserwatora pozostaje tajemnicza, stanowi dobrą okazję do nieustających refleksji. Co najmniej cztery aspekty czasu (tyle ile jest poziomów rzeczywistości) są frapującym tematem dla wielu naukowców i myślicieli. Bowiem czas, jako aspekt ruchu, działa w każdym z trzech dynamicznych wymiarów doczesnego istnienia bytu.  Czwarty działa wypadkowo, w uniwersalnym pojęciu Kosmosu. Jest jeszcze ekstra wymiar - wieczności - antytezy  czasu. To boska perspektywa bez przeszłości i przyszłości, z poziomu teraźniejszej  pętli nadprzyrodzonego programu.           

 Dynamice istnienia obiektu i ośrodka, przynależą trzy wymiary przestrzenne, a te mają aspekty czasowe.  Skala i proporcje czasu są powszechne i wynikają w związku z każdym zjawiskiem, zdarzeniem, bytem z subatomową i zewnętrzną przemianą. Gdy zapada się dynamika obiektu, zapada się również czas – stygmat jego istnienia. Rzeczywistość powierzchni i strun ma wirtualny charakter istnienia – czasu. Zatem czas, jest domeną wszystkich właściwości, funkcji i pojęć. Czy również – wieczności punktu? Nie – jest tego  zaprzeczeniem.        

 Doczesność, ma wypadkową strzałkę czasu, tę samą dla progresu i regresu. Dopiero w spotkaniu z wiecznością zapętla się w recyrkulacji. Obecność wiecznego i doczesnego wątku oddaje dychotomiczną jedność – wirtualnej i realnej rzeczywistości. Manifestacja doczesnych zdarzeń na nieskończonej (wiecznej) drodze przemiany ma walor jedności jednostek w symbolicznej pętli nieskończoności. W rozwiniętej formie obrazuje to połączona końcami  spirala.    

 

 

Rys. 6.

 

 

 Relatywistyczny czas wymyka się spójnej definicji. Rosnące zapotrzebowanie na uniwersalny pomiar z zegarkiem w ręku, spycha do niebytu naturalną kontynuację chwil, cykloidalnej dynamiki istnienia rzeczy. Czas przekuwany na pieniądze gra pierwszorzędną rolę. Można go kupić, a lekceważąc wiele stracić. Jedni mają dużo czasu, drudzy mało i stale się śpieszą, jakby aktywność nakręcała czas. Nie raz docieramy do miejsc z wrażeniem, że czas się zatrzymał, za to w innym miejscu pędzi w szaleńczym tempie.   

 Życie w społeczności wymaga przyśpieszenia i zwolnienia aktywności z własnej woli i z woli innych. Stany wyciszenia i stresu implikują różne wrażenia obecności tu i teraz. Krajobraz otoczenia; pustyni, oceanu, gór, łona przyrody z dala od skupisk ludzi i systemów, zwalnia subiektywną aktywność, daje wytchnienie. Upływ subiektywnego czasu, obecności, zależy od  dynamicznego otoczenia. Ale – teraz, to również stan umysłu, to przestrzeń wewnętrznego spokoju w harmonii ducha z ciałem. Jeśli trwa zbyt długo jest oszustwem, bo kontynuacji spolaryzowanego mechanizmu istnienia zatrzymać się nie da.  

 

 

 Czas, to odkrycie czy wynalazek? 

 Niezmiennie od zarania świadomości, pojęcie kończy się na pustej ciemności z pogranicza bytu i niebytu. Mimo dotychczasowych osiągnięć nauk przyrodniczych i filozofii, początek i koniec Świata pozostaje tajemnicą. W dychotomii substancjalnej (fizycznej) i funkcjonalnej (nie fizycznej) strony Wszechświata, bierze się pod uwagę wątek nieskończonej drogi i związanej z nią – wieczności. W gruncie rzeczy, czas pochodzi z wieczności i do niej powraca. Czy ta koncepcja wnosi coś  więcej do pojęcia czasu? Mówi się, że kto pozna jego istotę, pozna rzeczywistość. Warto więc temu zagadnieniu poświecić więcej uwag

 Prawdopodobnie jest tylu zwolenników fizycznego czasu, co przeciwników utrzymujących, że jest wytworem świadomości. Jak wiele innych pojęć (np. mechanika, życie, ewolucja, grawitacja), ma wirtualne, bo ogólne i realne - w szczególnych aspektach znaczenie. Warto też przypomnieć, że chociaż zwierzęta nie mają świadomości czasu, to nie przeżyłyby bez egzystencjalnego poczucia czasoprzestrzeni. Subiektywne odczucie czasu ma realne znaczenie, a przemijanie wpisuje się w logikę myślenia i działanie. Wpisana w doczesność presja czasu o uniwersalnym i subiektywnym znaczeniu determinuje codzienność ludzi. W świadomym  użyciu  nabiera cech obiektywnego zjawiska. Kluczem do jego zrozumienia jest dynamika istnienia zdarzeń w tym, również zjawiska świadomości. W złożonej i trudnej do ogarnięcia dynamice rzeczywistości posługujemy się prostym w odczuciu i praktycznym, bo uniwersalnym wymiarem czasu.      

 Istnienie z jednej i pojęcie czasu z drugiej strony, oddaje obiektywno-subiektywną głębię rzeczywistości. W konkurencji do natury rzeczy, natura umysłu płodzi krytyczną, podmiotową perspektywę, ale tylko wspólnie są wiarygodne. Natura Przyrody swoje istnienie nie powierza zegarom czasu. Istnieje w dynamice pomiędzy syntezą i rozpadem, innej dla każdego pierwiastka, wibracji i rotacji cząstek.  Pomiędzy narodzinami a śmiercią, rytmy biologiczne komórek, organów, fizjologicznych potrzeb dynamizują istnienie - życie. To nie czas, a cykloidalna natura energii, zapewnia kontynuację zjawisk i logiczne, subiektywne Przedstawienie. Jako wyraźnie subiektywne odczucie w aspektach wspomnień, obecności i planów, a ogólnie – w funkcjonalnym wątku rzeczywistości, czas odgrywa ważną rolę w życiu świadomych ludzi. Potrzeba mierzenia czasu nastała wraz ze świadomym przemijania podmiotem. Metafizyczny teatr spektaklu w aktach i najkrótszych scenach wymusza uniwersalne pojęcie czasu, co dokładniej pozwala kontrolować zdarzenia i ustalić to, co niestałe.

 Einstein odkrył, że czas jest pochodną zdarzeń we Wszechświecie. Dodajmy, że jest syntetycznym, uproszczeniem – pojęciem, bez którego nie byłoby zrozumienia rzeczywistości, bo czas, to jedna z wielu funkcji, ale w doczesnym świecie najważniejsza. Unifikuje w znacznym zakresie dynamikę obiektywnej i subiektywnej rzeczywistości. W doczesności, subiektywny czas ograniczenia, wypełnia codzienność, której jesteś panem i niewolnikiem jednocześnie.

 

 

 Przeszłości i teraźniejszość zatrzymanych wrażeń.   

 W wyniku cykloidalnego orbitowania i wiru Ziemi doświadczamy dni i nocy, pór roku, lat. Przemijanie tych podstawowych cykli uprzytomnia zjawiskowość rzeczywistości na tle  Kosmosu. Lokalna rachuba czasu dla Ziemi w pobliżu Słońca różni się od kalendarza innych planet. Również na Księżycu obowiązują inne wskazania cykliczne, bo czas jest relatywny. Zarówno zegary jak i kalendarze można by wyrzucić do kosza, gdyby obroty w osi Ziemi i jej orbity wokół Słońca, nie były stabilne.      

 Najbliższy nam czas, to przede wszystkim realne teraz na gruncie przeszłości. Świat, otoczenie i wszystko, co się dzieje osadzone jest w niewyobrażalnie odległej i niedalekiej, a przede wszystkim wplecionej w ‘’teraz’’ - przeszłości. Jeszcze ciepła, dynamiczna i…, już historyczna. W historii zakotwiczony jest początek życia, świadomość ‘’teraz’’  i poczucie kontynuacji istnienia. Docześnie nietrwałe skutki i artefakty są tłem, sceną w spektaklu bieżącej rzeczywistości. Bez przemijania nie ma - teraz i przyszłości. To, co było determinuje co jest i będzie. Jednak zmiany zachodzą w pozornym  teraz - kwantowej naturze kuźni losu.         

 Czas określony miejscem i miejsce określone czasem w doczesnej części Wszechświata odgrywa ważną rolę, a subiektywnie ma rolę najważniejszą. Wciąż go za mało, bo można by żyć dłużej. W tym samym czasie dzieją się dramatyczne chwile, które mogłyby się niezwłocznie skończyć.    

 Zawieszeni między przeszłością, a przyszłością w kontinuum subiektywnej teraźniejszości, własne istnienie (biorytm) rozmieniamy na umowny, jednakowy dla wszystkich czas, co nadaje ramy zdarzeniom, determinuje rozkład zdarzeń. 

 Kompromisowo uwarunkowana teraźniejszość daje pozornie statyczny obraz rzeczywistości. To jednak, immanentna modyfikacja starego i nowego porządku i liczący się przede wszystkim - rozwój świadomości. Historyczna pamięć, a także planowanie ma wpływ na to, co robisz teraz.

                                    

                                                      

                                                         Relatywistyczne    

                                                                 Teraz 

                                                                     o

                                                                                        

                                              o ----------------- | ---------------- o

                                      przeszłość                               przyszłość  

 

 Jednak, kto zawierzy teraźniejszości, temu zawsze będzie brakować czasu. Zarówno wewnątrz (subiektywnie) jak i na zewnątrz (obiektywnie), z racji dynamiki doczesnego istnienia, wszystko się kręci, pędzi, przemija na drodze przemiany, od przesilenia do przesilenia, od doczesności do wieczności…, w recyrkulacji. Każda chwila jest nowa, inne miejsce w odniesieniu do czasu. Nieuchwytne teraz, to punkt zero, interwał pomiędzy dynamiką bieżących zdarzeń. I chociaż cykliczny puls istnienia zezwala na przyjemne w kontemplacji i szczęściu - teraz, to są (przecież) bolesne i dramatyczne chwile, w których przemijanie jest zbawienne.

 Są chwile uwagi i czas poza uwagą, czas zdarzenia, zjawiska, obiektu w skończonej formie na nieskończonej drodze przemiany. Nie można bardziej doświadczyć czasu niż w świadomości  życia, w wyzwaniach nowych sytuacji, planowaniu i oczekiwaniu, w chwilach nieszczęścia. Często rozpamiętujemy to, co było, a w poczuciu tu i teraz realizuje się za-dania i możliwości. Świadome teraz różni dynamika z jaką człowiek, w akcie woli tworzy i zapewnia sobie przyszłość. Tempo obecności narzuca konkurencyjna natura egzystencji. To wzmaganie się z losowymi zdarzeniami, z bólem, szczęściem i zawiścią. Na fizyczną obecność nakłada się jestestwo  Duszy, która pamięta, czuje, niepokoi się i raduje. Sztuka odnajdywania się tu i teraz, to umiejętne korzystanie z  wolność wyboru, w duchu psychofizycznej harmonii. To, co się stało, się nie odstanie. Przechodzi na dalszy plan, stanowi tło nowych wyzwań. Skutki dramatycznych zdarzeń niweluje uniwersalny program  przemiany i refleksji.        

 To, nie Świat ukrywa przed nami swą złożoność, to niedoskonała perspektywa związanego miejscem i czasem obserwatora, umożliwia tylko aspektowy ogląd rzeczywistości. Przeszłość w jakimś miejscu, to potencjalna przyszłość w innym miejscu Świata (wschód Słońca tu i teraz, dalej - na Zachodzie należy do przyszłości). Od hierarchicznej i najwyższej, boskiej perspektywy oglądu Wszechświata, zależy uczestnictwo w zdarzeniach z przeszłości, teraz i przyszłości. Gdy uświadomimy sobie granice przedstawienia, kiedy to byt staje się zjawiskiem w przemianie, przyszłość jest bardziej przewidywalna. Zdeterminowana podstawowymi siłami przyrody doczesność, wyznacza strzałkę czasu, ku popiołom wypalonych struktur materii. Na szczęście, imperatyw przemiany przywraca puls spontanicznie zdeterminowanej kontynuacji  zdarzeń.      

 Przyjmując, że czasu przeszłego już nie ma, przyszłego jeszcze nie ma, a teraźniejszość jest krótka jak – Zero, odnosi się wrażenie, że czas to iluzja. Ale, żeby istnieć trzeba działać. Działają więc atomy, komórki, żywioły. Istnienie w dynamicznej przemianie, to jedyny sposób na obecność - rzeczywisty w poczuciu czasu byt. Wrażenie przemiany zewnętrza i samych wrażeń zapętla doczesność i jej ograniczona istota. Czasowa rzeczywistość ma związek z podmiotem i  zjawiskiem – świadomości. W tym sensie pytanie: czy czas jest odkryciem czy wynalazkiem, pozostanie otwartym, bo prawdopodobnie jest - tak i…, inaczej. Brak pewności bierze się z  osobliwego złącza: subiektywno obiektywnego działania  umysłu.        

 

 

 Podróże w czasie?

 Czas potrafi stanąć w miejscu, ale czy może się cofać? W doczesnej części wszechświata – nie. Zarówno progres jak i regres mają tę samą strzałkę czasu. Manifestacja zdarzeń, dzieje się w strukturo  formalnej przemianie, w fali powstania i upadku, gdy początek wszczyna progres w kierunku kulminacji a koniec, to nowy początek. Droga przemiany od fizyki, chemii przez życie, jaźń  i powrót w recyrkulacji do fizyki kosmicznego pyłu, to ta sama, zakrzywiona strzałka czasu - perpetuum mobile planu i realizacji. Ograniczone narodzinami i śmiercią życie wyznacza osobniczy czas dla ulotnej Duszy. Dramat śmierci dotyka bardziej jakościowych, mniej ilościowych  aspektów bytu. Popioły informacji są wieczne.

 Światło, a ściślej prędkość rozchodzenia się fotonów w czasoprzestrzeni, stała się głównym atrybutem doczesności rzeczy, granicą czasu i wieczności, skończoności i nieskończoności Świata. Prędkość fotonu w przestrzeni wyznacza górną granicę dynamiki zjawisk. Stała prędkości niemasowych cząstek w czasoprzestrzeni implikuje, konieczność sprowadzenia wszystkich oddziaływań w przyrodzie do cząstek, co skutecznie relatywizuje przestrzeń i czas. Czas można kupić, wydatkując na energię przyśpieszenia.  

 Dynamika kwantów, atomów, komórek, planet, gwiazd, galaktyk, warunkuje ich istnienie. Cykloidalny kwaziporządek w rotacji, wibracji i radiacji obiektów, wyznacza chwile, a te dodają się w kontynuacji istnienia. Pojęcie czasu zaprzecza teraźniejszości. To  oznacza, że sami jesteśmy wehikułami czasu. W planach podróżujemy w przyszłość i wracamy we wspomnieniach do przeszłości,  a - teraz mamy, lub nie mamy czasu. Nie można podróżować poza granice własnych doświadczeń, chociaż wyobrażenia i fantazje są też w jakimś stopniu doświadczeniem. W podróż do przyszłości, lub w  przeszłość zabieramy tylko swój świat mentalny, subiektywny. Obiektywne otoczenie pozostaje na swoim miejscu. Podróżować  w przeszłość i wskrzesić umarłych, lub w przyszłość i zapobiec śmierci wymagałaby realnej podróży z prawdziwymi skutkami. Nie jest to możliwe. Chyba, że doświadczenie fantazji uznamy za fizyczne, a same fantazje za równoległe światy, co po wirtualnej stronie rzeczywistości jest przecież możliwe. Nie dajmy się jednak zwariować.  

Zabiegi wirtualnej mentalności  nie mają wpływu na czas dokonany. Z każdą chwilą rośnie przepaść wypełniana następnym doświadczeniem.

 W podstawowej dynamice wibracji strun, fluktuacji kwantowych i Ducha konstelacji punktów przebiega granica wiecznej i doczesnej rzeczywistości. Brakuje trzeciego wymiaru, w którym może ekspandować w czasoprzestrzeń. Krajobraz pełzającej powierzchni i jej falowe napięcia w najmniejszej możliwej wersji - pola kwantu i w największej – zewnętrznej powierzchni Wszechświata opisuje mechanika kwantów i kosmologia. To pogranicze wirtualu i realu, a w szczególnym przypadku – umysłu i mózgu. Jeśli umysł tożsamy jest z Duchem Kosmosu istnieje szansa na przegląd przeszłości i przyszłości w kosmicznym ‘’teraz’’.       

 Chociaż czym innym jest czas obiektywny, to z  subiektywnym łączy się w najistotniejszym momencie - początku i końcu zjawisk. Rzeczywistość zależy od świadomej obecności, a ta od dobrze pojętego czasu. W połączeniu dynamiki myśli i wrażeń, jest analogowy. W innym przypadku nie byłoby na nie czasu.  Przypomnę: czas jest  pochodną wszelkiej (realnej jak i  wirtualnej), dynamiki istnienia zjawisk.  To jedno z najbardziej udanych, syntetycznych pojęć wyrosłych na fizyczne zjawisko. Przetrwa redukcję obiektywnych wymiarów i jako wieczność, w duchu Chronosa funkcjonuje w śladach na nieskończonej drodze przemiany.          

        

 

 Czasoprzestrzeń ośrodkiem dynamiki miejsc.  

 Nie ma możliwości podróżowania w czasie bez podróżowania w przestrzeni. Najpewniejszym podróżnikiem jest  światło - informacja zmysłów, umysłu i wyobraźni.  Ośrodek dla czasoprzestrzeni stanowi hipotetyczna macierz pustych struktur. Hierarchiczne w znaczeniu aury komórek materii i obiektów determinują funkcje - scenariusz doczesnego Przedstawienia. W podstawach materii, atom, posiada jądro i elektronową, czaso-przestrzenną aurę. Model ten. powtarza się w kosmicznej skali obiektów. Wszystkie emitują swoje, ograniczone sąsiedztwem innych aury. Te same siły, co łączą materię, spajają Kosmos. Auryczne oddziaływania cząstek, wszelkich obiektów i galaktyk tworzą hierarchiczną strukturę  napięć i kompromisową równowagę czasoprzestrzeni.        

 W analizie przestrzeni i czasoprzestrzennego ośrodka bierze się pod uwagę realne i wirtualne miejsca, oraz czas – aspekt dynamiki tych  miejsc. Wirtualne i realne cząsteczki, obiekty, są takimi miejscami i determinują ośrodek. Ważnym, dla poruszanych (tu) aspektów rzeczywistości, będzie postulat, że w odróżnieniu do pojęcia przestrzeni, co nie indukuje czasu, istniejąca dynamicznie czasoprzestrzeń ma doczesny, skończony, obiektywny charakter ośrodka. Równie istotnym jest, aby obiekt i ośrodek działały komplementarnie. Dane i wyniki działają równocześnie, a efektem jest: wieczna  przemiana zjawiska - transcendentalnej rzeczywistości.

 Dynamika i czas powstają w jednym zdarzeniu. Najbliższa pojęciu funkcja czasu wpisuje się w wirtualny plan i manifestację obiektu.

 W teorii strun dopuszcza się redukcję  wymiarów ośrodka i obiektu. Redukując przestrzenne wymiary redukuje się, określoną czasem dynamikę obiektu.  Trójwymiarowy obiekt, dwuwymiarowe pole i jednowymiarowa droga, posiadają właściwe im aury oddziaływań. Wirtualne pole i droga, zachowują byt i znaczenie dzięki dynamice wirtualnego czasu. Nie dynamiczne czasowo  miejsce, niewymiarowy czasowo i przestrzennie punkt nie istnieje, ale – jest, bytem ze Świata wieczności.         

 

 Rys. 7.

 

 

 W redukcji przestrzennej dynamiki, traci się realizm na rzecz wirtualnego czasu pola, drogi i wieczności punktu. Przejście czasu do wieczności, realu do wirtualu, dobrze koresponduje z intuicyjnym oczekiwaniem i obserwacją rzeczywistości. Do pyłu  fundamentalnego tła, zapada się wszystko, co wypiętrzone zostało w przestrzenny, obiektywny wymiar. Gwiazdy, planety, góry, morze i czasoprzestrzenny ośrodek powstają i zapadają się w pulsie ponownego ‘’rozdania’’. W analizie, absurdalna nieskończoność czasoprzestrzeni, jak również skończoność substancji kończy się w na statycznym punkcie i (logicznie) z niego się wywodzi. Punkt zero pozostaje osobliwością natury umysłu, stąd przypuszczenie, że stanowi ‘’komórkę’’ inteligencji. Nie jeden (jednak), a konstelacje punktów mają zastosowanie w wirtualnej macierzy Kosmosu. Przypuszcza się, że zamanifestowana część Wszechświata startuje z napięcia jej inteligentnych struktur i tam (w przemianie) powraca.  

 Czasoprzestrzeń postrzegamy jako rzeczywisty byt, materialnie zdynamizowany  kosmiczny ośrodek. W naturze rzeczy, nie da się rozdzielić czasu od przestrzeni, chociaż nieustannie zmieniają się ich relacje, a znaczenie czasu proporcjonalnie wzrasta w dynamicznie ‘’zagęszczonej” i maleje w rozległej pustce. Tam też traci status ośrodka i zapada się do planu wirtualnych dróg przemierzanych tylko myślą. To osobliwy byt info-fluktuacji, granica którą w jakimś sensie przypomina powierzchnia oceanu - koniec świata, dla żyjących w głębi istot. Dla nas koniec racjonalnej myśli. W związku z brakiem oglądu z zewnątrz skazani jesteśmy na mało satysfakcjonujące powielanie wnętrza w nieskończoność zewnętrza. Jednak w rozumieniu dychotomii czaso-przestrzennej nie ma miejsca bez czasu i czasu bez miejsca. W punktowych strukturach macierzy, gdzie kończy się czas, zapada się  dynamiczna czasoprzestrzeń do powierzchni - planu wiecznych dróg, znaków i inteligentnej antycypacji zdarzeń. Jak na powierzchni lustra, kończy się rzeczywistość i zaczyna -  wirtualne odbicie.

Brak dynamiki = brak czasu = wieczność. Ta nie wykazuje strzałki czasu, po prostu – jest…, jak funkcja perpetuum mobile. Nie leży w polu zainteresowania nauki, za to w metafilozofii ma znaczenie  źródła rzeczywistości.        

 Koniec analizy tożsamy z początkiem doczesnego Świata uzasadnia nielogiczną wieczność, co z czasem działa na granicy w permanentnym planie realizacji. Wszechświat potrzebuje wieczności i czasu jak medal, który definiują dwie strony. Tego domaga się logika  relacji, opozycyjnych zależności. Przypomnę, że czas, to pochodna dynamiki: fotonu, elektronu, atomu, komórki, obiektów i wszystkich zdarzeń we Wszechświecie.     

 Chociaż, wieczne ‘’teraz’’ nie istnieje, to przeczucie mówi, że na końcu myślenia jest taki byt, który oprócz słowa znaczy coś więcej. To Absolut między przeszłością a przyszłością – zero skażone opozycyjnym sąsiedztwem napięć i Boska perspektywa w wiecznym, ciemnym, zimnym - teraz.     

 

 

 Czas aspektem energii rozwoju zdarzeń i zjawiskowego bytu.           

 Relatywistyczną rzeczywistość porządkuje uniwersalny czas - parametr istnienia dynamicznych zjawisk. Czy Natura, używa czasu do realizacji doczesnej rzeczywistości? Czas stał się właściwością wszystkiego, co działa. Jako samodzielne zjawisko nie istnieje, nie działa, to mechanistyczne działanie implikuje czas rzeczywistości. Za kontinuum zjawisk – istnienie odpowiada falowa dynamika rozwoju zdarzeń. Cykloidalna dynamika wirtualnych i realnych elementów materii, instynktownego życia i świadomości sumuje się na czas ich doczesnego bytu. Osobnicze życie i obiekty kosmiczne mają  własne zegary poruszane wewnętrzną i zewnętrzną dynamiką zależności. Tę dynamikę zakłóca przypadek ‘’niedomkniętych drzwi’’. Od siły bezwładności i fazy przemiany zależy, czy wpłynie progresywnie, czy regresywnie na mechanikę bytu.    

Gdy wirtualny świat planu wypiętrza się w czasoprzestrzeń, ta staje się ośrodkiem, gdzie wszystko jest możliwe za to: doczesne (zjawiskowe), zupełne tylko dzięki względności - zależności. W rezultacie powstają  skażone paradoksem zjawiska i to one tworzą rzeczywistość.  Super symetryczne i opozycyjne zależności mają siłę rozwoju Świata, co działa w fali  (aspektowego) pozytywu i negatywu o przewidywalnym statystycznie  wyniku, a naturalna, kompromisowa nierówność jest zasadą i nietrwałym napięciem doczesności (rys. 3). Zakłócenie ilościowo jakościowych, info inteligentnych proporcji wpisuje się w dynamikę tworzenia i niszczenia – przemiany w teatrze zdarzeń. Czas progresu i regresu ujęty w chwile i subiektywną sumę chwil nie cofa się, lecz redukuje swoje znaczenie. Jak każde zjawisko podlega uproszczeniu.  Działa w przesileniach zjawisk i pomiędzy -  w interwale zdarzeń. Jako funkcja  dynamiki obecny jest w każdym uświadomionym oddziaływaniu,  odmierza puls życia i jaźni. Zadania w psychofizycznej harmonii wykonuje się o wiele krótszym czasie, bo chwile i działanie są jednym. Znany jest także stan ducha w którym działanie wyprzedza możliwe normy czasowe. Satysfakcja z panowania nad nimi to nowe doświadczenie w stosunku do ‘’opóźnionego’’ otoczenia.