Nie mięczak, lecz ryba. Pospolity ślimak winniczek został zaliczony do kategorii ryb lądowych. Na wniosek Francuzów zrobiła to Komisja Europejska
Komisja Europejska zmieniła w dokumentach klasyfikację gatunkową ślimaka, bo dzięki temu Francuzi mogą dotować hodowle ślimaków, tak jak w pozostałych krajach dotuje się rybołówstwo. Zapis Komisji Europejskiej wpisuje się w szereg podobnych absurdów. Na przykład na wniosek Portugalii marchewkę zaliczono do owoców.
W Polsce pozyskiwaniem winniczków zajmuje się ok. 10 tysięcy osób. Wytrawni zbieracze potrafią w ciągu godziny zebrać nawet 15 kilogramów. W województwie pomorskim zezwolenia wydaje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku (Źródło: Dziennik Bałtycki).
Gdy powiedziałem Zbigniewowi, który po 20 latach zjechał do Polski z RFN, najpierw przez 15 minut śmialiśmy się jak opętani, ale potem zaczęliśmy omawiać możliwe skutki takiej decyzji. A więc po pierwsze hodowcy i zbieracze winniczków, będą musieli się zapisać do związków rybackich czy wędkarskich, po drugie chyba będzie obowiązywać ich karta wędkarska, a przy hodowli i zbieraniu winniczków stosowanie się do przepisów regulaminu wędkarstwa.
A jeżeli ślimak to ryba, to trzeba się jeszcze liczyć z tym, że z Brukseli mogą nadejść decyzje nakładające na zbieraczy ślimaków winniczków limity oraz ograniczenia, podobne do tych jakie nałożono na polskich rybaków łowiących dorsze. I tylko ślimakowi winniczkowi jest obojętne, czy jest rybą czy nie. Biurokracja Unii Europejskiej stara się pobić wszelkie rekordy absurdów.
I chociaż śmiejemy się z kuriozalnych decyzji Komisji Europejskiej, to niestety będą one prawem dla wszystkich krajów Unii. Silniejsze ekonomicznie kraje potrafią zawsze przeprowadzić w komisjach Europejskich swoje wnioski, chociażby najbardziej absurdalne, aby ratować interesy swoich gałęzi przemysłu czy gospodarki. Gdyby Polska miała w Unii takie poparcie, to nie musielibyśmy pogrzebać przemysłu stoczniowego, nie musielibyśmy się bać o kary związane z emitowaniem dwutlenku węgla do atmosfery.
Może więc nie śmiejmy się z kuriozalnych decyzji Komisji Europejskiej, tylko sami występujmy do Komisji Europejskiej z takimi samymi nawet absurdalnymi wnioskami aby ratować nasze dziedziny przemysłu czy gospodarki. Mogą Francuzi czy Portugalczycy, możemy i my. A przy okazji, chciałbym się dowiedzieć, którzy z europosłów z Polski pracują za tak samo absurdalnie wysokie uposażenia w komisji, która wydała tę kuriozalną decyzję.