Żyjesz po to, by tworzyć
A nie walczyć o to, co już stworzone zostało
Walczysz po to, by być
Nie dlatego, by zaspokoić instynkt
Karmisz się światłem, by się zbawić
Choć samo światło nie wystarcza
Trzeba się jeszcze dobrze bawić
Schodząc ze sceny dostać brawa
Zdobywasz góry, by ze szczytu spojrzeć
Na chmury białe pod stopami
Na troski, skargi w cienistej dolinie
Które nie mogą wzbić się ponad lasu linie
Nigdy, nikomu i nic zabierać nie musisz
Instrukcję znajdziesz w słowiczych trelach
Rozlewających się nutami skruchy
W ponadniebieskich przestrzeniach