JustPaste.it

Karoshi, czyli nagła śmierć z przepracowania.

Większość z nas boi się śmierci. Nie ma co do tego żadnej wątpliwości. I czasami boimy się jej do tego stopnia, że nigdy o niej nie rozmawiamy, a już na pewno nie wyobrażamy sobie, w jaki sobie do niej dojdzie. Japończycy raczej też sobie tego nie wyobrażają, choć cała ta sprawa ze śmiercią wygląda u nich trochę inaczej. Z góry bowiem wiedzą, jaką śmiercią warto umrzeć, a jaką nie. Ja zamierzam przedstawić wam jeden z typów takiej śmierci, a jest to śmierć o bardzo japońsko brzmiącej nazwie „karoshi”.

Co to jest „karoshi”? „Karoshi” to nic innego, jak nagła śmierć z przepracowania. Bo to, że Japończycy pracują ciężko, długo i nie zawsze wiedzą, kiedy przestać, to chyba wiedzą wszyscy. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że zjawisko to istnieje w Japonii już od dawna. Pierwszy przypadek nagłej śmierci z przepracowania odnotowano w roku 1969. I od tamtej pory liczba osób dotknięta tym zjawiskiem stale wzrastała. Obecnie około 10.000 Japończyków rocznie umiera nagle, w najmniej oczekiwanej chwili i najmniej oczekiwanym miejscu.

„Karoshi” nie jest terminem medycznym. Jest to określenie, które odnosi się do zgonów spowodowanych schorzeniami krążeniowo-sercowymi mającymi miejsce z powodu przepracowania. Ofiarami „karoshi” są zazwyczaj pracownicy umysłowi. Tacy, którzy pracują ponad sześćdziesiąt godzin w tygodniu i mają ponad połowę niewykorzystanych urlopów. Są to ludzie sukcesu, którzy podejmują wyzwania, mają swoje lany i marzenia, często czują się świetnie i nie wykazują żadnych objawów drastycznego przepracowania. Istotnym czynnikiem „karoshi” jest duża ilość pracy oraz obciążenie stresem.

Pomimo że rząd Japonii zapowiedział walkę z tym zjawiskiem, stało się ono symbolem człowieka sukcesu. Z przepracowania umierają bowiem ci, którzy całkowicie poświęcają się pracy. Są to ludzie sumienni, rzetelni, nierzadko perfekcyjni. Z lekceważeniem podchodzą do śmierci, co w kulturze japońskiej jest bez wątpienia czymś godnym podziwu. Posiadanie w rodzinie osoby, która stała się ofiarą „karoshi” jest niewątpliwie powodem do dumy.  Potwierdzeniem tego są między innymi rządowe rekompensaty pieniężne – wyjątkowo wysokie jak na odszkodowanie przyznawanie po śmierci członka rodziny. 

Warto również wspomnieć o zjawisku zwanym „karojisatsu” (jak sama nazwa wskazuje, ściśle związanym z samym „karoshi”), oznaczającym samobójstwo z powodu przepracowania. Nawet jeżeli stan fizyczny pracownika jest na tyle dobry, by sam z siebie nie spowodował śmierci, nadmierne obciążenie psychiczne związane z pracą popychają ludzi do podejmowania drastycznych decyzji. W latach 80. Zjawisko to zaczęło być uważane za poważny problem. Wówczas to japońskie urzędy zaczęły zbierać i publikować statystyki dotyczące „karoshi” i „karojisatsu”. 

Ustalono, że do 10.000 z 30.000 samobójstw popełnianych w Japonii przyczyniają się głównie długie godziny pracy, wykonywanie rutynowych, powtarzających się zadań, konflikty oraz niepewność zatrudnienia. Liczby te są bezlitosne dla japońskich pracodawców. I pomimo że zjawisko to staje się coraz bardziej powszechne, w Japonii do dzisiaj nie istnieją prawne limity dotyczące godzin pracy.

Czy „karoshi” lub „karojisatsu” grożą kulturze zachodniej? Być może. Zanim jednak do tego dojdzie, pamiętajcie, że czasami warto wyłączyć komputer, runąć na kanapę i z czystym sumieniem delektować się własnym lenistwem.    

 Po więcej wrażeń zapraszam na www.isabelfuentesguerra.com