JustPaste.it

Źródła o antycznym teatrze greckim

Potęga teatru:

Można sobie wyobrazić bohaterów mitu na scenie i zasłuchaną w milczeniu widownię greckiego teatru. Aktorów w maskach, które spełniały tę samą rolę, co pudła rezonansowe w instrumentach wzmacniające potęgę dźwięku. Aktorów na koturnach, które służyły nie tylko do tego, by postacie tragedii można było widzieć z każdego miejsca widowni. Koturny sprawiały, że Edyp, Lajos, Jokasta oraz pozostali bohaterowie wydawali się uroczyści i ogromni ponad ludzką miarę, kiedy wypowiadali swe role kunsztownym rytmem wiersza, zaś pełen dostojeństwa chór komentował dziejące się wydarzenia.

Siła teatru była tak potężna, że gdy na początku V w. przed erą chrześcijańską poeta Frynichos wystawił w Atenach tragedię o upadku greckiej kolonii Miletu w Azji Mniejszej, która się zbuntowała przeciw władzy Persów i została zniszczona, cała widownia wybuchnęła płaczem. Tragedii tej nigdy już później nie pokazano na scenie, ponieważ Ateńczycy nie chcieli oglądać przejmującego obrazu klęski.

Umiejętność rozumienia i przeżywania teatru także była sztuką. Do filozofa zgłosił się ojciec pewnego młodego człowieka, by oddać syna na naukę. W rozmowie jednak chciał się upewnić: "co mój chłopak będzie z tego miał?" "To" – odparł filozof – "że po zdobyciu wiedzy nie będzie siedział w teatrze jak jeden kamień na drugim kamieniu". Miał zaś na myśli jedną z kamiennych ław ustawionych półkolem wokół sceny.

Idea zawodów, ubieganie się o palmę pierwszeństwa przenikała nie tylko igrzyska. Podlegali jej także poeci epiccy oraz autorzy tragedii i komedii. O piętnaście lat młodszy od Sofoklesa wielki Eurypides przegrał kiedyś taki agon z mało znaczącym poetą, twórcą niewiele wartego utworu, ponieważ sędziowie tamtemu właśnie przyznali zwycięstwo. A wówczas wielki Eurypides zwrócił się do niego z pytaniem: "Czy nie wstyd ci, żeś mnie pokonał?" (M. Cytowska, H. Szelest, Literatura okresu klasycznego. Poezja, [w:] M. Cytowska, H. Szelest, Literatura grecka i rzymska w zarysie, Warszawa 1981).

250px-milet_amfiteatr_rb_small.jpgTeatr grecki w Milecie

 

Kostiumy aktorów:

Nie oddawały one charakteru epoki, w jakiej rozgrywała się akcja. Aktor występował w długim chitonie w jaskrawych barwach, którego cechą charakterystyczną były rękawy (normalnie chiton ich nie posiada). Na chitonie nosił himation, który był ubiorem sugerującym pozycję społeczną postaci. Aktorzy, dla lepszej ich widoczności, występowali w butach na grubej podeszwie, aby nie byli nieproporcjonalnie szczupli w stosunku do wzrostu, pod chitonem "watowano ich", grubo owijano. Na głowach mieli wysokie przybrania, przez co sylwetka wydawała się duża. Uzupełnieniem stroju była maska. Maski były dostosowane do roli – komicznej, tragicznej, zawodu, wieku i stanu bohatera. Maska zbudowana była z dwóch części: jedna zasłaniała twarz, druga tył głowy, można ją było rozchylać przy zdejmowaniu jak przyłbicę. W masce pozostawiano szeroki otwór na usta. Służył on jako wzmacniacz głosu. Początkowo maski były prymitywne – kobiece były białe, męskie – ciemne. Z biegiem czasu zaczęto nadawać maskom wyraz.

Lukian zakpił z greckich aktorów, których stroje długo nie zmieniały się, rażąc wyczulonych na piękno widzów. "Przyjrzyjmy się tragedii, jak ona się przedstawia, i to najprzód zewnętrznie. Cóż za wstrętny, a zarazem okropny widok: człowiek nieproporcjonalnie wydłużony na wysokich toczący się koturnach, przybrany w maskę rozmiary głowy znacznie przechodzącą, z ustami rozdziawionymi, jakby chciał połknąć widzów. Nie chcę już mówić o tych wyściółkach na piersiach i brzuchu, przydających mu sztucznie odpowiednie rozmiary, by owa nienormalna wysokość zbyt rażąco z nikłymi kształtami naturalnej postaci nie kontrastowała. Nagle spoza maski zaczyna ten człowiek ryczeć: to wysokimi, to niskimi wydzierać się tony, to od czasu do czasu przypadające mu partie śpiewnym recytować głosem, a co już wprost okropne, serce swego przeżycia wyśpiewywać, przy czym jedynie modulacja głosu do niego należy, gdyż resztę obmyślili już poeci, którzy dawno przed nim żyli. I póki Andromachę gra albo Hekabę, to jeszcze trele te od biedy znieść można. Ale kiedy w roli Heraklesa wystąpi i zapominając się solową śpiewać zacznie arię, nie bacząc ani na lwią skórę, którą ma na sobie, to doprawdy człowiek myślący takie postępowanie nazwać musi parodią". (L. Winniczuk, Ludzie, zwyczaje i obyczaje starożytnej Grecji i Rzymu, Warszawa 1988).

ad2c1d4daee551c013adff74e970d55b.jpg

O publiczności:

Poeta, zwłaszcza nie mający jeszcze rozgłosu, a jeszcze bardziej aktor liczył się z upodobaniami i opinią publiczności. Nie w obawie przed recenzją, gdyż takich nie znano i nie pisano, lecz z obawy przed bezpośrednią, impulsywną, reakcją publiczności, która była wrażliwa zarówno na słowa, jakie padały ze sceny, jak i na dykcję aktora i sposób jego gry. Dobrą grę nagradzano oklaskami, zmuszano do bisowania (...), ale też potrafiono bardzo głośno i energicznie wyrażać swoje niezadowolenie: robiono głośne, złośliwe uwagi, gwizdano, tupano, dochodziło do obrzucania aktora kamykami lub orzechami, tak że niekiedy zmuszano go do zejścia ze sceny i przerwania przedstawienia. Ucho Greka było tak wyczulone, że kiedy aktor wymówił ze złym akcentem jeden wyraz, zmieniając przy tym jego treść (...), publiczność tak zareagowała, że przerwano przedstawienie. (L. Winniczuk, Święta Dionizosa w teatrze greckim, [w:] L. Winniczuk, Ludzie, zwyczaje i obyczaje starożytnej Grecji i Rzymu, Warszawa 1988).

 

Komedia grecka:

Obok tragedii i dramatu satyrowego w epoce klasycznej, tak w wieku V jak i IV p.n.e., dynamicznie rozwijała się komedia attycka. Szereg cennych wskazówek na temat powstania i najdawniejszych dziejów tego gatunku literackiego zawiera wykład Arystotelesa w Poetyce. Otóż według Arystotelesa komedia narodziła się wśród ludów doryckich, a także u doryckich Megarejczyków w Grecji właściwej oraz w kolonii megarejskiej na Sycylii. Nazwa gatunku – "komedia" – oznacza w istocie "pieśń komosu", a więc wesołą pieśń śpiewaną przez orszak młodzieńców podczas uroczystości ku czci Dionizosa w Atenach. Procesje świąteczne, których uczestnicy śpiewali swawolne sprośne piosenki i zaczepiali widzów żartami i szyderstwami, pierwotnie miały zapewne charakter kultowy, z czasem jednak zmieniły się w wesołą zabawę ludową: jej zasadniczą częścią była właśnie "pieśń komosu" wykonywana przez chór podzielony na dwie rywalizujące ze sobą części. Ów spór półchórów nosi nazwę agonu, a wspólne wystąpienie – zwrócone do widzów – parabazy. Te wesołe pochody odbywały się w Atenach pod koniec stycznia, w czasie tzw. Lenajów, i pod koniec marca, w czasie Wielkich Dionizjów.

Drugim składnikiem komedii, już jako gatunku literackiego, był, obok tych świątecznych improwizacji, wspomniany przez Arystotelesa element dorycki. W miastach zamieszkałych przez ludność dorycką, w Sparcie, Koryncie, Megarze, w Syrakuzach i w Tarencie, grywano krótkie farsy ludowe – scenki o tematyce obyczajowej, parodie mitologiczne, obrazki z życia. Doryckiemu dramatowi obyczajowemu i mitologicznemu nadał formę burleski literackiej sycylijski poeta Epicharm (ok. 530-440 p.n.e.). Jeszcze przed wystąpieniem Epicharma poeta Susarion pochodzący prawdopodobnie z Megary, lecz piszący w dialekcie attyckim, przenieść miał około roku 580 p.n.e. do Attyki prymitywny dramat dorycki i włączyć do przedstawień chóralnych, odgrywanych podczas uroczystości religijnych ku czci Dionizosa. Połączenie chóralnego komosu attyckiego z farsą dorycką dało początek nowemu gatunkowi, który nosi nazwę starej komedii attyckiej. Jakkolwiek znamy z wieku V p.n.e., a więc z epoki właściwego rozwoju tego gatunku, imiona aż sześćdziesięciu autorów komediowych, setki tytułów sztuk i ogromną ilość przeważnie drobnych fragmentów, to jednak w istocie niewiele możemy powiedzieć o dziejach starej komedii attyckiej przed Arystofanesem.

(...) Niewątpliwie najwybitniejszym przedstawicielem starej komedii attyckiej był Arystofanes (446-ok. 385 p.n.e.), po którym zachowało się w całości jedenaście utworów oraz fragmenty trzydziestu trzech innych. Ocalałe komedie Arystofanesa pochodzą z różnych okresów półwiekowej twórczości poety, przynosząc bogatą i różnorodną problematykę, którą trudno poddać jednoznacznej ocenie czy klasyfikacji. W obrębie owych jedenastu sztuk odnaleźć można trzy główne nurty, które prawdopodobnie określały całość tej twórczości – również komedie niezachowane. Pierwszą grupę tworzą sztuki poświęcone niemal w całości sprawie pokoju, jednej z najistotniejszych kwestii podczas wyniszczającej Helladę wojny peloponeskiej: Acharnejczycy (425 p.n.e.), Rycerze (424 p.n.e.), Pokój (421 p.n.e.) i Lizystrata (411 p.n.e.).

W drugiej grupie komedii Arystofanesa na pierwszy plan wysuwają się problemy polityki wewnętrznej, działalności instytucji państwowych, koncepcji państwa idealnego, a wreszcie zagadnienia społeczne i gospodarcze. Należą tu takie utwory jak: Osy (422 p.n.e.), Ptaki (414 p.n.e.), Sejm niewieści (392 p.n.e.) i Plutos (388 p.n.e.). (...)

Trzeci nurt twórczości Arystofanesa reprezentują komedie: Chmury (423 p.n.e.), Tesmeforie (411 p.n.e.) i Żaby (405 p.n.e.) – do głosu dochodzą problemy wychowywania, kultury.

Teatr komiczny Arystofanesa ma pewne cechy, które stanowią o jego absolutnej oryginalności i bezsprzecznej wielkości. Jednym z najbardziej uderzających rysów tych komedii jest ogromna, niczym nie skrępowana fantazja: prawie wszystko jest tutaj grą wyobraźni, która nie cofa się przed pomysłami wręcz karkołomnymi. Nieustanne łączenie prawdy ze zmyśleniem, fikcji z rzeczywistością, poetyckiej baśni z obrazami najbardziej realistycznymi tworzy niepowtarzalną atmosferę tych sztuk, w których wszystko jest możliwe, wszystko prowokuje widza, wprowadza go w osłupienie i olśniewa. Arystofanes po mistrzowsku posługuje się wszystkimi rodzajami komizmu: parodią,karykaturą, bufonadą, ironią, obscenicznym dowcipem, wyszukanym żartem, prymitywnym wyzwiskiem i dwuznaczną grą słów. A przede wszystkim potrafi z niezrównaną celnością uderzyć w samo sedno najważniejszych problemów swoich czasów, atakować z niesłychaną śmiałością wpływowe osobistości polityczne, obnażać zło, fałsz, bezprawie. (S. Stabryła, Starożytna Grecja, Warszawa 1988).

300px-dionysos_satyr_altemps_inv8606_small.jpg

Dionizos spierający się na satyrze (epoka hellenistyczna)

Komedia attycka w V wieku p.n.e.:

Wśród owych wspaniałych świąt ateńskich najwspanialszym były Wielkie Dionizje. Dionizos, bóg ekstazy, władca duszy nieśmiertelnej na tym i tamtym świecie, pan wzbierających wiosną sił żywotnych ziemi, opiekun tak ważnej w życiu rolnika attyckiego winorośli, źródło najgłębszej zadumy nad tragiczną zagadką życia i najhojniejszej, najbardziej nieokiełznanej wesołości, jest w Atenach patronem sztuki dramatycznej. Na gruncie jego kultu wyrosły ongi obie jej gałęzie – tragedia i komedia. One są największą ozdobą jego świąt – Lenajów w styczniu, a przede wszystkim Wielkich Dionizjów w marcu. Ekstaza dionizyjska w Atenach znalazła ujście przede wszystkim w dziedzinie sztuki: w liryczno-chóralnym dytyrambie, pieśni ku czci Dionizosa, w tragedii, wcielającej patos dionizyjskiego, spotęgowanego ponad zwykłą miarę odczuwania głębin życia, i w komedii, roztapiającej wszystkie zjawiska codzienności w złotym blasku nie znającego pęt i granic dionizyjskiego śmiechu, nieokiełznanej w najbardziej nieprawdopodobnych wybrykach fantazji, rubasznej i skrzydlatej, karykaturalnej i wzniosłej, błazeńskiej i lirycznej, w owej komedii attyckiej V wieku, najbardziej do niczego niepodobnym i najpotężniej może czarującym dziecięciu ducha greckiego. (...)

Ale nigdzie chyba tak świetnym blaskiem nie zajaśniał jego [Arystofanesa] geniusz, jak w jedynej zachowanej nam w całości komedii-bajce, w jego czarujących Ptakach. Oto dwaj Ateńczycy zbrzydzili sobie życie w pełnych pieniactwa, donosicielstwa i niepokoju wojennego Atenach i udali się na poszukiwanie szczęśliwej krainy. Kawka i wrona prowadzą ich do mieszkania dudka, który, według legendy, był ongi królem Tereusem, mężem królewny ateńskiej, jest zatem z nimi niejako spowinowacony i, znając życie zarówno ludzkie, jak i ptasie, może im dać najlepsze wskazówki. Wśród rozmowy z nim jednak jednemu z Ateńczyków, Pejthetajrosowi (czyli "Radzidruhowi") przychodzi do głowy myśl genialna: założyć państwo ptasie, ogrodziwszy dokoła murem powietrze i zapanować zarówno nad ludźmi, jak i nad bogami, których łatwo będzie do uległości zmusić głodem, nie dopuszczając do nich z ziemi tłustych dymów ofiarnych. Dudek na wiec zwołuje ptaki ze wszystkich stron świata; tłumnie zlatuje się ptactwo (tworzące chór komedii), zrazu jednak nieprzyjazne zamiary żywi względem odwiecznych swych wrogów, ludzi. Już ma się odbyć bitwa krwawa, gdy dudkowi udaje się perswazją skłonić ptaki do zawarcia zawieszenia broni i wysłuchania wywodów Pejthetajrosa. Ten całkowite zwycięstwo odnosi w agonie, dowodząc ptakom, że niegdyś były bogami, i pouczając je o sposobach odzyskania dawnej władzy. Ateńczycy otrzymują skrzydła, przyjęci zostają do społeczeństwa ptasiego – i wszyscy razem pod wodzą Pejthetajrosa przystępują do wykonania planu. Mur zostaje zbudowany, uroczyście obchodzone jest założenie grodu ptasiego, który otrzymuje nazwę "Chmurokukułczyna" (Nephelokokkygia). Pejthetajros wysyła posłów do bogów i ludzi z ządaniem uznania władzy ptasiej. Wśród szeregu nieporównanie uciesznych scen epizodycznych akcja postępuje naprzód: ludzie uznali nową władzę, z bogami na razie idzie trudniej. Ale głód robi swoje: do Chmurokukułczyna przybywa znany powszechnie przyjaciel ludzi, a wróg Zeusa, Prometeusz, i, chowając się przed okiem Zeusa pod parasolem, donosi Pejthetajrosowi o katastrofalnej sytuacji bogów, którzy gotowi są na wszystko, byleby tylko ptaki przerwały blokadę. Jakoż wkrótce zjawiają się posłowie: Posejdon, Herakles i wymyślony przez poetę "bóg barbarzyński" Triballos. Zgłodniały żarłok – Herakles (takim zawsze przedstawiała go tradycja komediowa) nie może znieść widoku przyrządzanego przez Pejthetajrosa pieczystego i przystaje na wszystkie warunki. Triballos nie umie mówić po grecku, więc wszystko, co powie, tłumaczyć można tak, jak komu wygodniej, a Posejdon musi ustąpić wobec większości. Rezultatem jest zupełna kapitulacja bogów: Zeus oddaje Pethetajrosowi berło i za żonę daje mu swą "gospodynię" Basileję, która pod kluczem trzyma wszystkie atrybuty jego władzy. Weselem króla ptaków i władcy świata, Pejthetajrosa, kończy się komedia. Walczą w niej z sobą o lepsze nieokiełznany humor, dowcip niewyczerpany i piękno lityczne życia leśnego, świergot ptasich, rozbrzmiewających w pieśniach solowych i chóralnych, najczystszy czar bajki. (S. Srebrny, Komedia attycka w VI wieku, [w:] S. Srebrny, Teatr grecki i polski, Warszawa 1984).

 

Ajschylos – Eumenidy:

(Pytia:)

Pierwsze słowa mych modłów składam w darze Ziemi,

najstarszej prorokini. Po niej czczę Temidę,

która, jako wieść niesie, po matce ten święty

tron proroczy objęła. Trzecią zasię panią

tych przybytków – bez walki, za wolą Temidy –

stała się jej siostrzyca, córa Ziemi, Febe.

Ta tron swój, gdy na świat się narodził Apollon,

oddaje mu – i Feba obdarza go mianem.

Porzucił bóg jezioro i skały Delosu,

ku Pallasy gościnnym popłynął wybrzeżom,

by stamtąd do tej ziemi ruszyć, do swej nowej

siedziby pod Parnasem. Synów Hefaistowych

orszak ze czcią go wiedzie, siekierami drogę

wyrębuje, krainę dziką obłaskawia.

A gdy przybył, w pokorze czci go lud tej ziemi

i sternik jej, król Delfos, z uwielbieniem wita.

Zeus muw duszy natchnienie zaszczepia prorocze

i czwartym czyni władcą wróżebnej stolicy.

Rodzica swego, Zeusa, wieści Loksjas wolę.

Te są bogi, od których rozpoczynam modły,

Palladę Przedświątynną pozdrawia me słowo;

Nimfy czczę, co mieszkają śród skalnej pieczary

Korykijskiej, gdzie ptactwo gnieździ się i bogi

chętnie goszczą. A pomnę i o tym, że panem

miejsca tego Dionis, odkąd na bachantek

przybył czele, Penteja zaszczuwszy na łowach

niczym zająca... Pleistu na ostatek wody

pozdrawiam, Posejdona przyzywam i Zeusa

moc świętą – i na wieszcze wstępuję siedzisko. (1-29)

 

Ajschylos, Tragedie, przekł. S. Srebrnego, Warszawa 1954.

 

Sofokles – Antygona, Hymn do Dionizosa:

Wieloimienny, coś z Kadmosa domu

Przysporzył chwały dziewczynie,

O, synu Zeusa, pana burz i gromu!

W italskiej ziemi twoje imię słynie,

A i w Eleuzis, o synu Semeli,

Roje cię sławią czcicieli.

Bakchosie, w Tebach ty dzierżysz stolicę,

Kędy Ismenos ciche wody toczy,

Szałem twym tchnące pląsają dziewice,

Pieniem rozbrzmiewa gród smoczy.

Widnyś ty w łunie jarzących kagańców,

Gdzie Parnas szczytem dwugłowym wystrzela,

Gdzie zdrój Kastalii, gdzie swawolnych tańców

Nimfy Koryku zawodzą wesela.

W górach nysejskich Eubei

W spowitej bluszczem mkniesz kniei,

Potem z tych brzegów, gdzie bujne winnice,

Zwrócisz twe kroki ku Tebom,

Pieśni cię chwały wiodą przez ulice

I brzmią rodośnie ku niebom. (1115-1134).

 

Sofokles, Tragedie, przekł. K. Morawski, Warszawa 1969.