JustPaste.it

Marsz wolności organizuje partia która inwigilowała dzinnikarzy.

 Marsz wolności organizuje partia za rządów której inwigilowano dziennikarzy, ograniczano wolność zgromadzeń i próbowano przeforsować ACTA

1394b4db80b2c61d9b8261bded29f63d.jpg

foto: PlatformaRP (Flickr.com / CC by SA 2.0) 

Jednym z największych paradoksów III RP było biegunowe mieszanie pojęć. Przypomnijmy - jeszcze nie tak dawno człowiekiem honoru tytułowano komunistycznego zbrodniarza. Autorytetami byli donosiciele i tajni współpracownicy służb bezpieczeństwa PRL, a kłamcy, kombinatorzy i zwykli oszuści nie raz stawali się bohaterami okładek prestiżowych magazynów. Ten "cień" III RP nadal daje nam o sobie znać. Obecnie "marsz wolności" organizuje partia, za rządów której inwigilowano dziennikarzy, ograniczano wolność zgromadzeń i próbowano przeforsować ACTA.

                              

 

 


            

Organizacja przez Platformę Obywatelską dzisiejszego "Marszu wolności", którego hasłem przewodnim ma być obrona demokracji i swobód obywatelskich, pięknie nawiązuje do jednego z głównych motywów okrągłostołowej III RP, czyli do patologicznego wręcz mieszania pojęć i paradygmatów. Twórcy tego państwa często ubierali się w szaty wolności, pluralizmu i dialogu, choć ich działania stanowiły de facto zaprzeczenie tych idei. Często bowiem narzucali nam dyktat politycznej poprawności, cenzurowali język i odbierali możliwość wyboru. Jakby tego było mało człowiekiem honoru nazywali oni komunistycznego zbrodniarza, z donosicieli i tajnych współpracowników robili autorytety, a zwykłych oszustów i kryminalistów stawiali za wzór nowoczesnych biznesmenów.

         

 

 


   

Dzisiaj za organizację "Marszu wolności" zabrała się partia, za rządów której masowo inwigilowano nieprzychylnych dziennikarzy, ustawowo ograniczano wolność zgromadzeń (vide: nowelizacja ustawy Prawo o zgromadzeniach publicznych z 2011 roku), strzelano do antyrządowych demonstrantów, ograniczano swobodę dostępu do informacji publicznej (vide: nowelizacja ustawy o dostępie do informacji publicznej z 2011 r.) oraz próbowano przeforsować antywolnościową ACTA. Teraz ci sami ludzi występują jako obrońcy rzekomo zagrożonej wolności i demokracji. Paradoks jak się patrzy.

"Obrońcy demokracji" wyjdą dziś na ulice Warszawy. Ramię w ramię będą szli w wolnościowym pochodzie, głosząc hasła o obronie praw i swobód obywatelskich. Wszystko po to, aby wrócić do władzy i... kontynuować swoje dzieło ograniczania swobód i wolności? 

 

Autor: http://niewygodne.info.pl