JustPaste.it

Zycie w podróży spełnia

Z kamerą w ręku na kamienistych brzegach Bajkału,a na karku siedemdziesiąt lat.

Z kamerą w ręku na kamienistych brzegach Bajkału,a na karku siedemdziesiąt lat.

 

Świat piękny,porywający,różne drogi prowadzą do jego pozwania. Jedni Szukają w nim wiedzy,piękna,przygód,a inni błąkają do końca życia , szukają szczęścia gdzie GO nigdy nie ma -na zewnątrz,umierają więc Z DRĘCZĄCYM ŻALEM,ŻE TO CO BYŁO NAJCENNIEJSZE ZAPRZEPAŚCILI. Szukałem też szczęścia , zawierałem związki małżeńskie by być szczęśliwym,rozwodziłem by być szczęśliwym,uczyłem się,byłem kimś,a faktycznie radości nie było. Dopiero podróże ją dały,nauczyły cenić piękno życia,pomogły zaleście przyjaciela w sobie i obok .Podróże nie tylko kształcą,ale pozwalają żyć dłużnej i znaleźć bratnią fiszę . Nie metryka,a hardość ducha w nich liczy. Jako siedemdziesięcioletni facet z kamerą hasałem na kamienistych brzegach Bajkału ,a Buriaci jak na zjawę gapili gdy wołałem Kocham cię życie , a fale słowa te niosły na drugi brzeg największego jeziora świata . Chcieć to móc-łatwo powiedzieć,do tego niezbędna jeszcze odwaga ,pasja poznawania, by móc sięgać gdzie wzrok domatora nie sięga , na skrzydłach sokoła wciąż naprzód lecieć.... , nowy skrawek ziemi , każdy kontynent zdumiewa , różnorodnością olśniewa, OSZAŁAMIA , w każdym kraju wiele miast i goryczy....i nikt jej nie policzy.. W brazylijskiej Fortalezie obok luksusowych dacz bezdomni Latynosi na chodnikach , na plażach zaś fale Atlantyku tyłki turystów chłodzą , a kiedy słońce za oceanem schowa nocne życie - w rytmie samba do białego rana trwa . Jednak rajd brazylijską putnią jest ponad tym,zapiera dech i smutkiem ogarnia ... suche koryta rzek , wędrujące piaski-wchłaniały oazy i wioski,wierzchołki strzech jakby błagały o ratunek,a piaski namolnie zmierzały ku kurortom. Na Saharze zaś w śród Beduinów, z grzbietu wielbłąda wydmy ,solne jeziora i zwodnicza fatamorgana i cisza aż w uszach dzwoni ,a żar z nieba -ostatnie poty wyciska , mieszkańcy zaś skalnych chat , jak przed tysiące lat , oddaleni od cywilizacji - czas zatrzymują ..... z kamiennej studni witalną wodą częstują- , z kotami nas witają, kot jak ksiądz - nietykalny , rany Mahometa ponoć wylizał . Ruiny Kartaginy i arena gladiatorów w Tunisie zadumą ogarniają" co ludzkie nie trwa wiecznie,a miłość niejedno ma imię" U stóp piramid fajkę z Allachem- palę- tylko moja religia zapewnia w raju cnotliwe huryski i wino--przekonywał . Na wyspie Rados zaś najpiękniejsze na Świecie gwiazdy w oczach Ani lśniły , a fale stopy jej pieściły.. A -po latach, w dwudziestym pierwszym wieku....za moim oknem Wiatr liście z brzózki zrywa....lecę na nich jakby do tych miejsc, w Sri -Lance,na czerwonym piasku Oceanu Indyjskiego promykiem słońca kreślę imię Ani ,na nad Adriatyk, gdzie jaskółki na niebie obrączki ślubne nam kreśliły..na Bałkany , do macedońskiej Ochrydy , jachtem tam płynę po korale dla niej. I tylko zal,że życia jednego za mało , by usłyszeć jak zielone serca przyrody bije w nieznanych kniejach,jak trawa rośnie na leśnej polanie - do której nie dotarłem... drugi raz narodzić trzeba by marzeniom stało zadość. Zmartwychwstanie ponoć gwarantuje kościół . Ale poczęty płciowo odchodzi do piachu, wyjątek stanowił Jezus i wniebowzięta przez Watykan wiecznie cnotliwa JEGO Mamuśka.Ale ja Tylko tu i teraz z żywymi naprzód idę a ,że kowalscy po bilety do nieba pielgrzymują traktem częstochowskim i w przydrożnych rowach srają wola boża .I puki Nogami ruszam i marzenia mam , nie oglądam się do tyłu,a przed siebie gnam -Amen!