JustPaste.it

Sopot- Sopocki Zdrój -hotel- opinia 23-24 lipca 2017

Sopocki Zdrój to hotel- ośrodek wczasowy blisko plaży.

Sopocki Zdrój to hotel- ośrodek wczasowy blisko plaży.

 

1680364e52d327ee361e9eea99bb207f.jpg

1f9df88a80a7e2f03b8bfeb916151410.jpg

f078532433335d9aba350d17e36f1d2a.jpg

98ce668f703bab4dde7b70311a5c8841.jpg

dbd5125f04949c684ca2ff4b88236521.jpg

fc191577e8ac7f83fb01e02ddb890b87.jpg

Sopot- Sopocki Zdrój -hotel- opinia 23-24 lipca 2017

Jedna doba wystarczy, by ocenić ośrodek, bo jak to się mówi: pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Wszystko zależy od tego, czego oczekuje turysta i jakie miał doświadczenia w przeszłości. Ja często nocowałam w hotelach wyższej klasy i po takich pobytach, na wejściu można się załamać. Ale bez przesady! Mamy do dyspozycji ,,Sopot Zdrój” za 160 zł – jedna osoba za noc lub ,,Marriott” za 955 zł. Nie można, zatem porównywać dwóch skrajnie różnych obiektów.

Ale po kolei:

  1. Wejście i recepcja:

Czekając przy recepcji na zameldowanie w oczy rzuca się stara zużyta kanapa i… brudna. Nie chciałabym na niej usiąść. Ale bardzo miła pani w recepcji doprowadziła, że zapomniałam o brzydkiej kanapie i skupiłam się na pozytywach. Pokój już czekał, drugie piętro bez windy. Jakoś wtaszczyłam moją strasznie ciężką walizkę. Korytarz lata, chyba siedemdziesiąte- osiemdziesiąte. Przypomina mi się szkoła podstawowa. Na podłodze lastriko czy coś- nie znam się na budownictwie- takie biało czarne ciapki. Poręcz metalowa w starym stylu z plastikową niebieską osłoną. Kiedyś wszędzie były takie klatki schodowe. Na korytarzu na wszystkich piętrach stoją dodatkowe kubki i… kosze z jabłkami. Nigdy ich nie zabrakło, a można brać ile się chce. Długi korytarz, jak w hotelu, lub w szpitalu. Stara stolarka drzwiowa. Ale ogólnie wszędzie bardzo czysto i nawet ładnie. Cofając się jeszcze do parteru, to tam znajdziemy: automat ze słodyczami i napojami, automat ze słomkami- alkomatem ( na wakacjach całkiem przydatny), kosz z jabłkami, gry planszowe, książki. W ośrodku można wypożyczyć rower. 10 zł. za godzinę lub 20zł. za trzy godziny. Na cały dzień też można, ale nie pamiętam ceny.

  1. Pokój:
    Miałam pokój jednoosobowy, ale tapczan był dosyć szeroki i na upartego śmiało mogłyby spać tam dwie osoby. Po wejściu- klaustrofobia. Jednak okna przez całą ścianę minimalizowały to odczucie. Wchodzi się do maciupeńkiego przedpokoju, w którym jest dość duża szafa. Obok wejście do łazienki. W pokoju łóżko, biała czysta pościel, stolik przymocowany na stałe- nie można go przesunąć, dwa krzesła, szafka nocna z lamką, na ścianie półka z małym starym telewizorem. Telewizji satelitarnej nie ma, ale zawsze coś gra. Wzdłuż okna na całej długości ściany jest dość szeroki parapet, który może służyć za półkę. Test ,,białej rękawiczki” bardzo pozytywny, ale, jak często to się zdarza zapominają o kurzu na górnym kancie drzwi i obrazkach na ścianie. Na podłodze wykładzina w kolorze biało- szaro- kremowym, kolor jednolity, ale trudny do określenia. Ta wykładzina to tzw. ,,włochacz”. Była czysta, nie można się do niczego przyczepić. Chodząc po niej w białych skarpetkach, były czyste. Ale jak oni to sprzątają? Nie wiem. Pomimo, że chodzenie po takim dywanie było przyjemnie ( chociaż trudno mówić o chodzeniu w tak małym pokoju), to miałam wrażenie, że między tymi ,,włochaczami” jest pełno piasku i ….. Nie sądzę, by prali to po każdym gościu. A może…
  2. Łazienka
    Ogólnie całkiem wygodna i… porządnie posprzątana. Na wyjazdy zabieram chusteczki dezynfekujące, którymi wycieram min. podłogę w łazience zanim stanę tam gołą stopą i muszę przyznać, że po wytarciu moje chusteczki były białe. Umywalka normalnej wielkości, lusterko na ścianie ze szklaną półką. Brak gniazdka elektrycznego obok umywalki na podłączenie szczoteczki elektrycznej. Gniazdko jest, ale na drugiej ścianie, a tam nie ma półki. Niestety nie podobał mi się prysznic. Brodzik trochę zużyty, a podczas kąpieli woda nie spływała z odpowiednią szybkością, tak, że stałam po kostki w wodzie.  Gdybym dłużej brała prysznic to nie wiem czy woda nie zaczęłaby się przelewać. No i nie ma stałych osłon przy prysznicu tylko zasłona. Przy prysznicu nie ma półki na szampon i inne asortymenty kąpielowe, tak, więc ciągle musiałam odsłaniać zasłonę, by dosięgnąć potrzebny artykuł. Tym sposobem zawsze na podłogę doleciała woda. Nie jestem też pewna czy woda z brodzika nie wylewała się z boku, był tam taki mały otwór. W każdym razie podłoga w łazience po pierwszej kąpieli była cała zalana, a chodniczek ( biały czyściutki ręcznik podłogowy) był już całkiem mokry. Takie niedogodności można jeszcze znieść. W końcu mamy dach nad głową, czysty pokój, ciepłą wodę z całkiem dobrym ciśnieniem. W pokoju na wyposażeniu jest jeszcze czajnik, a raczej czajniczek oraz kawa, herbata i cukier. (Saszetki).
  3. Stołówka- restauracja
    Wykupiłam sobie lunch. 15 zł. Jest to drugie danie obiadowe z kompotem. Zupa dodatkowo płatna 7 zł. Szału nie ma. Zupa wodnista, ale dobrze przyprawiona. Do wyboru były dwie: żurek i rosół. Drugie danie także było do wyboru. Wzięłam schabowego, ziemniaki i kapustkę zasmażaną. Były jeszcze surówki na zimno, które samemu się nakładało. Ziemniaki świeże dobre, kapustka bardzo dobra, a kotlet… rozbity do maksimum możliwości, ale świeży i dobrze usmażony. Kompot – pół szklanki rozwodnionego kompotu. I znów trzeba pamiętać o własnych wyborach. Ten obiad kosztował w sumie 22 zł, jeśli ktoś ma większe wymagania, to obok może zjeść za 122 zł. Sama stołówka, jak stołówka. To nie restauracja. Taki mix wszystkiego w dekoracjach, ale muzyka gra z głośników. Na stołach ceraty w biało niebieskie kraty. Zapach typowej stołówki. Ścianki boczne lad, na których wystawione jest jedzenie, albo brudne, albo to ślady po wycieraniu szmatami. Przy sali jadalnej jest taras, na którym można także zjeść posiłek. Rano zjadłam śniadanie. Miałam je w cenie pokoju. Szwedzki stół. Tradycyjnie: szynka, ser warzywa. Jajecznica lub omlet na zamówienie. Szynka raczej po niskich cenach. Kawa rozpuszczalna i parzona, do zalania samemu. I dobrze, każdy mógł zrobić sobie, jaką lubi. Piłam rozpuszczalną, jakość z niższej półki.
  4. Teren –podwórko

Duży. Pod nazwą ,, wielkie stoły” i tu zaskoczenie. Nazwa ,,wielkie stoły” kojarzyła mi się z tym, że jest to jakaś restauracja, która serwuje rozmaite jedzenia w dużym wyborze na zasadzie szwedzkiego stołu. A tu zaskoczenie- wielkie stoły to po prostu zbudowanie wielkie stoły, które tworzą dach dla normalnych stolików. Obok są jeszcze wielkie krzesła. Taka dekoracja artystyczna. Trafniejsza byłaby nazwa ,,wielkie krzesła” , bo to sugeruje dekorację i rozwija wyobraźnię. Teren jest całkiem spory, ale nieogrodzony. Dużo ławek, krzeseł, leżaków. Są tam też dwa bary ,,letnie” serwujące jedzenie, napoje i alkohol. Taki trochę ,,misz masz” tam panuje. Luksus na lata osiemdziesiąte, ale jak się komuś nie podoba to obok ma ,,Marriotta”.

  1. Położenie

I to jest najcenniejsze. Przy takiej lokalizacji to całkiem niezła cena. Oczywiście jak jest pogoda, wtedy cały czas spędza się na plaży, a do ośrodka wraca tylko na nocleg. Do plaży jest wolnym spacerkiem 5 minut. Trzeba, co prawda przejść przez ulicę, ale jest, bo boczna, mało uczęszczana ulica. Później przez alejkę spacerowo – rowerową i już jest się na plaży. Wracając z plaży bosymi nogami można dojść do granic ośrodka, ale wchodząc na teren trzeba już użyć jakiegoś obuwia, bo są tam nierówności, kamyki itp.

  1. Panie w recepcji zasługują na premię, gdyby nie One wrażenia byłyby dużo gorsze. Ich uprzejmość, profesjonalizm i uczynność są naprawdę na wysokim poziomie. Życzę Im wszystkiego najlepszego.

Ogólnie nie najgorszy ośrodek. Jak już pisałam na początku, wszystko zależy od tego, czego oczekujemy i za jaką cenę. W zasadzie wszystko jest. Pokój czysty, łazienka, stołówka na miejscu, piwo w ogródku i plaża za rogiem. A.. Zapomniałam plac zabaw dla dzieci całkiem fajny. Możliwe, że jeszcze tam wrócę. Ogólnie ośrodek wart polecenia.