JustPaste.it

Sędzia Korwin-Piotrowska mówi, jak jest.

 „Sądy, prezesi robili to, czego władza oczekiwała”

 

autor: wPolityce.pl autor: wPolityce.pl

 

Pożytki, jakie płyną z ulicznych spotkań totalnej opozycji, to nie tylko spora porcja humoru i absurdu. Wiele się bowiem można z owych spotkań dowiedzieć o autentycznym obrazie polskiego sądownictwa.

Oto w moim rodzinnym Opolu urządzono imprezę, jakich ostatnio mieliśmy w Polsce wiele - czyli zlot opozycji totalnej, jej mediów oraz ich najwierniejszych odbiorców. Plus tradycyjny już antylustracyjny element antypisowski, mały, ale wariat.

Na imprezie tej, zorganizowanej oczywiście pod hasłem „Wolne sądy” (można by rozwinąć: „…i wolne kamienice”, bo przecież to wolne sądy uwalniały warszawskie budynki od lokatorów), występowało przed tłumkiem parę osób. Wśród nich sędzia Anna Korwin-Piotrowska, wiceprezes Sądu Okręgowego w Opolu, która kilkoma szczerymi zdaniami mogła wprawić w konsternację zebranych.

Mogła, ale nie wprowadziła, gdyż trudno się słucha i skanduje jednocześnie. Konsternacja za to zapanowała w redakcji „Gazety Wyborczej”, oddział w Opolu, gdy ujrzano, jakiż to filmik wrzucono na stronę „GW”. Okazało się bowiem, że wszelkie bajki o totalnym upolitycznieniu sądów, które ma nadejść wraz z ich reformą, można sobie schować głębiej niż się manifestującym śniło.

Diagnoza Korwin-Piotrowskiej nie brzmi korzystnie dla panów Rzeplińskiego, Stępnia, Zolla, Strzembosza, Żurka, czy zachwyconej pracą Sądu Najwyższego prezes Gersdorf. To ci ludzie bowiem rozpętali gigantyczną awanturę uliczną w obronie tego, by - jak powiedział to na czyste wyrazy prezes Rzepliński - „wszystko zostało po staremu”. A jak to jest „po staremu”, opowiedziała właśnie sędzia Korwin-Piotrowska. Oddajmy jej głos (podkreślenie moje - KF):

My wiemy, że jest wiele nieprawidłowości, które można było naprawić. Można było lepiej zorganizować sądy. Ale to nie jest tak, jak nam się wymawia, państwu się wymawia, że my sędziowie mieliśmy na to czas i nic nie zrobiliśmy. Otóż - niestety. Pomimo tego brzmienia konstytucji, o którym przed chwilą powiedziałam, DY TAK NAPRAWDĘ PRZEZ OSTATNIE 27 LAT BYŁY ZALEŻNE OD WŁADZY WYKONAWCZEJTYM SENSIE, ŻE ZAWSZE MINISTER SPRAWIEDLIWOŚCI, CHOCIAŻ TAKIEGO UPRAWNIENIA NIE MA, NADZOROWAŁ SĄDYORGANIZOWAŁ ICH PRACE. Nigdy sędziom nie oddano odpowiedzialności za funkcjonowanie sądów. A dzisiaj nam się mówi, że to my nic nie zrobiliśmy. DY, PREZESI ROBILI TO, CZEGOADZA OCZEKIWAŁA, władza wykonawcza, która organizowała sądy. Proszę państwa - jeśli tak źle jest z tymi prezesami, a dzisiejsza władza sprawuje już dobrze ponad półtora roku swoją władzę, to dlaczego żadnego z prezesów nie odwołano na tej podstawie?”.

No, właśnie. Dlaczego?

 

Źródło: Krzysztof Feusette