Policzyłem mą zieleń w oazie samotnej
była na jedno życie teraz bezpowrotne,
głodne o prośbę smaku, z sentencją wyroku,
zazdrosną, że marzenia utonęły w mroku.
Policzyłem mą zieleń, kalendarz niewielki,
wśród której gwiazd miliardy malują kropelki.
Wynik...saldem oszukał, faun w liczeniu lichy,
bo wtedy usłyszałem szept zielonocichy:
Przecież jeszcze nie teraz, szepnął majeranek,
przypomnij splot warkoczy- syknął mój rumianek.
Uzbrój się w lekkość bytu - namawiał mnie kminek,
bądź uwierz w co wątpiłeś - bo wiary przyczynek,
że iść - nie znaczy stanąć w pół zdobytej góry,
o którą się ocierał kształt chmur białopióry.
Zgubiłeś myśl zmęczoną od jej spełnień braku
i marzeń gorejących zaklętych w kształt krzaku.
Oszukanych nadziei, obiecanek losu,
dzisiaj pustki na wargach zmęczonego głosu,
któremu to liczenie niespełnień tak zbrzydło,
że co było zielenią … zamienił w liczydło.
@JanuszD.