JustPaste.it

Wakacje polaka - Janusza i posłanki Profesorowej Krysi

Temat był prosty, jak szeregowa posłanka na sejm, ... a reszta, kosztowały garść paciorków i dwie deptane skóry bawole.

Temat był prosty, jak szeregowa posłanka na sejm, ... a reszta, kosztowały garść paciorków i dwie deptane skóry bawole.

 

 

 

Przed Arabską Wiosną prowadziłem biuro podróży - Adamemnon Travel,   wtedy jako Dyl Tutenchuj

Klientów wabiłem egipską estetyką - biura wyglądały jak mastaby (przy założeniu, że prawdziwe
mastaby były robione ze styropianu malowanego plakatówkami, a wśród hieroglifów dominowały  ...
kutasy), personel przy biurkach siedział w perukach, sztucznych brodach i białych szmatach,
a klientów witano  "Niechaj Ra obdarzy Pana/Panią wspaniałymi zagranicznymi wczasami i
chroni przed bałtycką pogodą, szkłem z potłuczonych butelek po wódce na plaży i smażalni u Janusza ...
W czym mogę Pani/Panu służyć?",  mawiałem uniżenie ;-)

Nie wiedzieć czemu, głównie łapały się na to Grażynki ze swoim starym , zazwyczaj wąsatym
Januszem ...i latoroślami. Najczęściej kazały się wieźć na all-excuse-me do Egiptu, Maroka
i innych północnoafrykańskich cuchnących moczem i frytkami dziur.

Temat był prosty jak szeregowy poseł na sejm - wsadzało się te modelowe rodziny w czarter,
potem starym autokarem do hotelu, a tam berbelucha do oporu i w miarę czysty basen.
Latałem aerofłotem albo innym Air-Namibia, więc wychodziło po kosztach. Na miejscu hotel
i reszta kosztowały garść paciorków i dwie deptane skóry bawole. Natomiast ja, w Polsce,
na dzień dobry kasowałem twarde peeleny.

Biznes szedł tak dobrze, że postanowiłem poszerzyć... jak ginekolog pani przed badaniem...
portfolio i otworzyć zorganizowane wycieczki historyczne dla odważnych.

Na takie zjeżdżały się już jakieś lekkoduchy, łysi goście w długich włosach, intelektualiści,
kadra naukowa i cała reszta tego przemądrzałego tałatajstwa.

Wśród tych hitem była "Wyprawa Egipska śladami Napoleona", podczas której przewodnik
oprowadzał dwudziestoosobową grupę i ich pięćdziesiąt fakultetów   ;-) ...
po, co bardziej obsranych uliczkach Kairu i zmyślał jakieś pierdoły o Napoleonie.
Najczęściej jego nieprzygotowanie nie miało znaczenia, bo gdy ktoś z grupy wyłapywał
nieścisłości i zwracał uwagę, to ktoś inny zwracał uwagę zwracającemu na nieścisłość
w jego zwróceniu i tak dalej, aż się nie zrobiło ciemno. Wtedy podjeżdżał autokar i wiózł ich
na berbeluchę i basen do wspomnianych wcześniej Grażynek, gdzie towarzystwo
robił się na miękko i poróżniwszy się o jakąś historyczną pierdołę,
napierdalało się na pięści przy basenie.

Jeden turnus był wyjątkowo waleczny - doktorzy historii rzucali się z łapami na docentów
prawa i vice versa. Codziennie ktoś się bił do krwi. Dzicz była taka, że Abdullahy już zaczęły
wydzwaniać, że w dupie mają taki interes i żebym zabierał te zwierzęta z ich hotelu.

Jednego dnia, już pod koniec wycieczki, przewodnik Bartolomeo zabrał towarzystwo pod
piramidy poopowiadać różne pierdoły.

Swoją droga Bartolomeo personifikował wszystkie niedociągnięcia polityki HRowej
naszej firmy - zatrudniania wszystkich, byle za niewiele.
Już pal sześć, że z hotelów kradł ręczniki, żarówki i inne takie. I mniejsza z tym, że
dwie klasy mechanika ani trochę nie przygotowały go do opowiadania o wojnach
Napoleońskich.

Był jeden gorszy problem.
Otóż po tym jak opowiedział tym wszystkim ludziom z fikuśnymi tytułami przed nazwiskiem,
Góralskie , Howadki, i inne lokomotywy internetowe , coś o tym wiedzą ...
że Napoleon bił się pod piramidami z Chuchaj Bejem, jeden asystent z instytutu archeologi
nabuzowany tygodniem łażenia po Kairze i pijackich burd krzyknął do niego
"Co Pan pierdoli, przecież Pan ma elementarne braki w wykształceniu!".

Pan asystent nie mógł wiedzieć, że nie przyszło nam do głowy wymagać od przewodników
zaświadczeń o niekaralności. Gdyby wiedział, to pewnie by się dwa razy zastanowił zanim
obraziłby Bartolomea Z ( z jak ziben/ sieben). skazanego sześć lat wcześniej za wielokrotne
rozboje i pobicia na karę 5 lat pozbawienia wolności. Głównie wyrywanie starszym kobietom
pocerowanych starych majtek, kradzieże desek klozetowych z ustępów na działkach jak i
picie wina pod kościołem oraz  4 ogromne karne kutasy, za błędy ortograficzne na plakatach
i transparentach wielkiej prawicowej manify na Warszawskich Stegnach.

Całe szczęście po pięciu latach resocjalizacji był już innym człowiekiem, dlatego nie zabił
pana asystenta, ale i tak zgasił go jednym ciosem.
Na to oburzona inteligencka brać obległa rzutkiego młodzieńca i zaczęła go okładać
parasolkami słonecznymi, notatnikami i teczkami oraz jedną sztuczną szczęką.

Wtedy z kolei Bartolomeo wkurwił się nie na żarty i zaczął metodycznie nokautować
jednego jajogłowego po drugim.Czteroocy szybko pokapowali się, że w obliczu przeważającej
siły nieprzyjaciela, są skazani na porażkę. W ich wątłe serca wstąpił strach i rozbiegli się
w bezładzie po całej dolinie królów.

Wśród rozbiegłych była pani Krysia - przemiła profesor prawa, otoczona sławą
wybitnej jurysprudentki i ciesząca się estymą wśród całego turnusu.

Prywatnie pani Krysia była przemiła i niesamowicie oddana wspólnej sprawie -
jako jedyna nie piła wieczorami przy basenie, tylko spędzała je rozmawiając z
tamtejszymi kobietami o ich sytuacji i o tym jak można im pomóc.

Następnego dnia po drugiej bitwie pod piramidami, gdy specjalnie przysłany z Polski
łagodziciel zaczął sprawdzać stan osobowy w hotelu, okazało się, że brakuje  ...
właśnie Pani Krysi.

Zgłosiliśmy to Tutenhamońskiej Policji.

Jeszcze tego samego dnia rozpoczęły się poszukiwania, które trwały trzy dni.
Niestety bez skutku - pani Krysia przepadła bez śladu.
Dopiero po tygodniu kairski pastuszek usłyszał wołanie o pomoc dobiegające ze
szczeliny niedaleko piramid.

Gdy przyjechaliśmy na miejscu była już rozstawiona ekipa ratunkowa. Wytłumaczyliśmy
jej szefowi, że mówimy po polsku i że to prawdopodobnie nasz klientka.
Zapytaliśmy go dlaczego jej nie wyciągają.

Ten zaczął coś bełkotać, że babę w środku opętały duchy faraonów, że spojrzała w
oczy Horusa i że nie ma komu po nią zejść bo wszyscy boją się klątwy.

Jeden z naszych zbliżył się do rozpadliny, z której ziało wręcz duchami dawnego
Egiptu i krzyknął:

-Pani Krysiu, czy to Pani?

Po chwili ciszy odpowiedział mu zmieniony nie do poznania głos pani Krysi:

-Dla ciebie pani PROFESOR Krystyno, niemiecki pachołku...

 

/opowiastka z netu/