JustPaste.it

O psach, które popełniają samobójstwo.

Głównym założeniem dzisiejszego tekstu nie są wcale rozważania na temat samobójstwa. Jest to bowiem temat smutny, trudny i bardzo rozległy. Ludzie odbierają sobie życie z różnych powodów i chyba we wszystkich krajach na świecie. Są nawet prowadzone dane statystyczne szeregujące kraje według ilości popełnionych samobójstw (niezbyt przyjemny temat na miłe spędzenie popołudnia, ale szybko dokończę myśl, a potem od razu przejdę do rzeczy). Czołówka dla niektórych może okazać się zaskoczeniem (Sri Lanka, Litwa, Węgry), ale pomimo, że kolejne miejsca na liście są już bardziej zrozumiałe (Japonia, Korea Południowa, Kazahstan) nie zmienia to faktu, że ludzie na całym świecie cierpią na swój własny sposób i wybierają śmierć jako ostateczne rozwiązanie problemów. Jak się jednak okazuje, nie tylko ludzie.

Wszystko wskazuje na to, że zwierzęta również decydują się na podobny krok. Czy z takich samych powodów? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że niedaleko Dumbarton w Zachodnim Dunbartonshire w Szkocji znajduje się most. Most niepozorny, dosyć krótki i jakoś nieszczególnie atrakcyjny dla oka. Skoro jednak ściągnął na siebie uwagę psychologów z całego świata, coś z nim jednak musi być nie tak. Rzeczywiście, coś jest na rzeczy. I to nie byle co. Wybudowany w 1895 roku został nazwany Mostem Samobójców, a dokładniej Mostem Psich Samobójców.

Badania pokazały, że od 1960 roku ponad 600 psów rzuciło się z mostu wprost do płynącej pod nim wody, w sumie 15 metrów w dół. Co ciekawe, wszystkie psy rzuciły się dokładnie z tego samego miejsca. I jakby tego było mało, jeden z psów, który rzucił się z mostu i który jakimś cudem przeżył, po desperackiej próbie odebrania sobie życia natychmiast na most powrócił i rzucił się z niego raz jeszcze.  

Ze względu na skalę zjawiska, zwierzęcy psycholog David Sexton został wysłany na most w celu zbadania przyczyny tego nietypowego zachowania psów (niewiele chyba psów na świecie popełniło dotąd samobójstwo). Ustalił, że winowajcami są najprawdopodobniej norki mieszkające w gęsto zalesionym otoczeniu mostu. Teoria ta jednak została podważona przez Johna Joice, myśliwego mieszkającego tam od przeszło pięćdziesięciu lat, który upierał się, że w okolicy nie ma ani jednej norki. Miejscowa ludność, a z nią pozostali, znaleźli  własne wytłumaczenie, nazywając most nawiedzonym. Zjawisko psich samobójstw zostało potraktowane rzez lokalne władze na tyle poważnie, że przed wejściem na most umieszczono tabliczkę informującą o tym, by trzymać zwierzęta na smyczy.   

Ponadto, w celu szybkiego przejścia na tamten świat, z mostu korzystali również ludzie. I tak naprawdę do końca nie wiadomo, czy to ludzie szli w ślady psów, czy to psy szły w ślady ludzi. Jednak bez względu na to, która wersja jest bardziej prawdopodobna, jedno nie ulega wątpliwości: samobójstwo to jedyna decyzja, której nigdy nie będziemy w stanie naprawić.

Po więcej wrażeń zapraszam na www.isabelfuentesguerra.com