Poezja
Gdy świtem szarym przez łąk obszary
kroczyłem wpatrzony w marzenia,
czas mi zatrzymał wszystkie zegary
swój oddech wstrzymała też ziemia.
Górą płynęła pieśń tajemnicza
czarem anielskim zniewalając duszę,
która w przestrzeni szukała oblicza
sprawcy subtelnych wzruszeń.
Daremnie oczy biegły przed siebie
tumany mgły siwej śledząc z uwagą,
widnokrąg poświatą wieścił dnia zarzewie
malując na wschodzie wstęgę szkarłatną.
Nurty strumienia monotonnym szmerem
toczyły w dal swoje chłodne wody,
co biegły wsłuchane w niebiańską kapelę
budzącej się ze snu przyrody.
Pewnie to efekt mojej wyobraźni
przywołał postać dziewczyny,
przeszłość przybiera kolory baśni
szczególnie gdy za nią tęsknimy.
Pęk kwiatów polnych trzymała w dłoni
tych które niegdyś dla niej zerwałem,
wianek z kaczeńców przylegał do skroni
też sam go wtedy splatałem.
Wciąż błądzisz tędy szepnęła cicho
a serce me biło niczym dzwon spiżowy,
dźwięcząc pospołu z anielską muzyką
co ciągle zmieniała barwy swej wymowy.
Od zawsze pamięcią tutaj powracam
czas tego nigdy zmienić nie może,
w noc każdą kręgi bezwiednie zataczam
dopóki na niebie nie zapłoną zorze.
Jej dłoń aksamitna popłynęła w górę
by spocząć tkliwie na moim ramieniu,
jak gdyby Anioł dotykał go piórem
zastygłem biernie w zwykłym roztargnieniu.
Każdy świt z Tobą razem tu witałam
bo przecież serce zapomnieć nie umie,
Ty wiesz najlepiej jak bardzo kochałam
dla tego na pewno zrozumiesz.
W niebo wystrzelił pierwszy promień słońca
Dziewczyna znikła w jego płomieniach,
to znak że noc ta dobiegła już końca
a z nią uleciały marzenia...