JustPaste.it

Powrót Godowianki ( całość )

Poemat

Poemat

 


POWRÓT GODOWIANKI ( całość )

Wschód mnie przywitał jasnym promieniem
nad wodą zawisły mgły roztańczone,
pląsały zwiewnie ciszy westchnieniem
śląc niebu w hołdzie pieśni stęsknione.
Noc jeszcze echem snuła się po wodzie
oczy dzień nowy w przedświcie witały,
myśli znużone w tym dziwnym pochodzie
przez długą chwilę odpoczywały...

Co mnie przywiodło tu pośród nocy
czyj głos mnie wezwał nad wodę,
duszę zaborczą tęsknotą otoczył
głosem tajemnym wskazywał drogę.
To tu przed laty z pewną dziewczyną
często wieczorem przesiadywałem,
na przekór życiu i jego drwinom
uwagę Jej na nim skupiałem.

Ona wróciła z tamtej podróży
gdzie razem byliśmy w niebycie,
przestrzeń duchowa nie wszystkim służy
puki bilansu nie dopełni życie.
Długo wsłuchany w wiatru kołysanki
które błądziły bezwiednie po drzewach,
głos usłyszałem - głos Godowianki
i serce w piersi znowu krew przelewa.

Odpowiedz proszę Dziewczyno droga
czy zrozumiałaś do końca istnienie,
czy krótki pobyt przed obliczem Boga
przyniósł Ci życia pełne zrozumienie.
Tak bardzo chciałem wskazać Ci miłość
mądrością dotrzeć w głąb Twojej duszy,
rozjaśnić mroczną jej sedna zawiłość
która zmysłami rzeczywistość kruszy.

Dziewczyna siadła obok w milczeniu
przez chwilę patrzyła w wodę,
wsparła się lekko na moim ramieniu
mgły srebrne powiały chłodem...
Chcę zostać z Tobą, szepnęła cicho
pierś Jej podniosło westchnienie,
spłynęło ciężko ku lilii kielichom-
-już zrozumiałam cierpienie...

Może więc teraz ja Ci opowiem
skoro tak wiele Ty przemilczałeś,
wiedziałeś przecież czego się dowiem
bo równie mocno jak ja kochałeś.
Jak Ona niegdyś w cichym skupieniu
zastygłem gdzieś w dal wpatrzony,
aby się przyjrzeć swojemu sumieniu
nie byłem jednak rozgoryczony.

Zanim mi powiesz chcę byś wiedziała
chociaż to może już teraz zbyt późno,
że dusza moja nad Tobą czuwała
odziana w szatę niebios podróżną.
Nie wszystko mogłem dać Ci na drogę
bo ciało ziemskie tego nie udźwignie,
piękne lecz ciężkie są sprawy duchowe
czekałem cierpliwie aż czas je rozstrzygnie,

Wiem, zrozumiałam, dziś Ci dziękuję
teraz już bywam w duchowej przestrzeni,
to samo widzę lecz inaczej czuję
i tego już nic nie jest w stanie zmienić.
Nie wszystkie bramy stały otworem
klucze mi do nich nie pasowały,
Ty je znaczyłeś swym duchowym wzorem
więc zmysły tego nie rozumiały.

Dużo tam jeszcze gorzkich łez spłynęło
serce po nocach często krwawiło,
nim dusza zakwitła wiedzy orchideą
i zrozumienie swym światłem zalśniło.
Gdy ruch wirowy osiągnął wibrację
klucz sam otworzył tajemnicze wrota,
za nimi odnalazłam właśnie tą interpretację
co myślom naszym nadaje blask złota.

Kiedy poczułam Twą dłoń eteryczną
dusza niepewnie z lękiem zadrżała,
poszłam za Tobą w tą podróż mistyczną
Ty wiesz jak bardzo wtedy kochałam.
Gdy krok po kroku w głąb schodziliśmy
w bezkresne obszary nieskończoności,
dzięki Twej wiedzy nie zabłądziliśmy
krocząc tak pewnie drogą ku wieczności.

Gdy przestrzeń echem bezgłośnej rozpaczy
wciąż pochłaniała me skargi i żale,
nikt ich nie słyszał i nikt nie zobaczył
nikt oprócz Ciebie nie dostrzegł ich wcale.
Ten pień zwalony na którym siedziałam
też był przyczyną którą zwieńczył skutek,
ja wtedy o tym jeszcze nie wiedziałam
serce i umysł przepełniał mi smutek.

Kto raz się narodzi nigdy nie umiera
wątpiłam o tym gdy wskazałeś życie,
tam gdzie ten motyl swe oczy otwierał
w tym leśnym gąszczu o świcie.
Dziś często chodzę przez ten most zwodzony
co łączy i spaja obydwa wymiary,
drzemiący umysł został przebudzony
jak Ty filtruję życiowe koszmary.
Ogień cierpienia który smagał duszę
stopniowo wygasł i wszystko spopielił,
dziś się się już nad nią pochylać nie muszę
blask jej przyćmiony czas złotem powielił.
Jak szlif dokładny na zwykłym diamencie
wymaga trudu, wielkiego skupienia,
teraz swym światłem lśni na firmamencie
rozjaśnia nocne niebo, blaskiem opromienia.

Z poszumem wiatru śpiewają mi drzewa
tak bardzo lubię spoczywać w ich cieniu,
nikt tak jak one nie potrafi śpiewać
lecz pieśni tych słuchać należy w milczeniu.
Bo tylko dusza rozumie ich słowa
ona zna mowę życia niewerbalną,
jest prawdą że ciało to tylko połowa
dla niej stanowi świątynię sakralną.

Twych słów o miłości nigdy nie zapomnę
ona nie zawsze przynosi cierpienie,
nasze uczucia często są bezdomne
adres im pisze właśnie przeznaczenie.
Ono ma zawsze gotowy scenariusz
lecz choćbym o tym wcześniej wiedziała,
co mi zgotował ten boski notariusz
nie ma pewności żebym nie kochała.

Miłość jest piękna - to są Twoje słowa
może i bywa czasem bezlitosna,
to los w zanadrzu jej oblicze chowa
czasami płacze, częściej jest radosna.
Tyś mnie otoczył czule opieką duchową
Tobie zawdzięczam ten spokój i ciszę,
powtórzę prośbę - pragnę zostać z Tobą -
- jaką odpowiedź z Twoich ust usłyszę...

Subtelna cisza wymową milczenia
snuła się lekko jak te mgły po wodzie,
zawisła wdzięcznie na słońca promieniach
zakwitła purpurą poranka o wschodzie.
Wiatr igrał w liściach przybrzeżnej mimozy
razem z dziewczyną na odpowiedź czekał,
milczały wsłuchane w tą rozmowę brzozy
jam długą chwilę z odpowiedzią zwlekał... ·

Zanim odpowiem chcę byś wysłuchała
wszystko się zdarzy co nam zapisane,
Ty przeznaczenie przecież zrozumiałaś
choć szyfrem duchowym jest zakodowane.
Mówiłem Ci kiedyś o tych krach lodowych,
o serca odwilży co bólem zmrożone
wróci do życia gdy wśród zdarzeń nowych,
pozna wszystkie prawdy oczom utajone.

Odkryłem Ci również skutki i przyczyny
które wplecione we wszystkie zdarzenia,
gromem w nadzieje niejednej dziewczyny
uderzą w czas pogodny by spalić marzenia.
My stojąc na straży tej wiedzy duchowej
najpierw na sobie tego doświadczamy,
tarcza ochronna w cielesnej połowie
przyjmuje na siebie złych losów tarany.

Cierpienie od zawsze duszę kształtowało
nadmiar radości czyniłby go zbędnym,
bo jak odróżnić mogłoby nasze ciało
i dostrzec że dusza jest celem nadrzędnym.
Gdy na piedestał stawiamy złudzenia
jak sen znikają co gaśnie o świcie,
to w nich mieszkają nasze doświadczenia
przez nas potocznie nazywane życiem.

Bóg ukrył w miłości cel i sens istnienia
na stronach życia czytanych zmysłami,
w różnych kolorach mienią się zdarzenia
choć bywa że barwy ich zmieniamy sami.
Wszystko na świecie ma swoje bieguny
kierunek na nich sami wyznaczamy,
wysokość dźwięku zależy od struny
na słabo napiętych nut nie uzyskamy.

Podróż w zaświaty byłaby daremna
tam nikt zmysłami nie odnajdzie drogi,
jedynie dusza nie lęka się ciemna
ona wyznacza granice i progi.
I tylko miłość wielka, bezgraniczna,
jest zdolna dostrzec wszystkie drogowskazy,
to boska latarnia ziemska i kosmiczna
bo ona dziewczyno nie ma żadnej skazy.

Swój sen o miłości Tyś już raz wyśniła
łzy były prawdziwe, nie we śnie płakałaś,
Twój ból niewiedza firaną nakryła
czy jesteś pewna że wtedy kochałaś...
Dziś Ci wyjawię jeszcze inną tajemnicę
której Ci wcześniej zawierzyć nie mogłem,
poznasz tajemną miłości krynicę
ona dla wszystkich wymiarów jest godłem.

Dziewczyna słuchała w przeszłość zapatrzona
śledziłem dyskretnie Jej wdzięk i urodę,
była spokojna, bardzo zamyślona
już mgły wieczorne schodziły nad wodę.
Spojrzała na mnie jej usta zadrżały,
chyba nie wszystko z tego zrozumiała,
spojrzeniem swoim mogła kruszyć skały
lecz o tym przecież pewnie nie wiedziała.

Do piersi mojej lekko przytuliła głowę
nie mogłem dostrzec co mówiły oczy,
lecz nie musiałem, znałem ich wymowę
w dłonie ująłem splot złotych warkoczy.
Gdy ją podniosła me serce zadrżało
była spokojna, chyba nie płakała,
czule objąłem piękne, smukłe ciało
patrzyła smutnie, nie protestowała.

Wiem że ta miłość spłonęła już dawno
Twojej mądrości przecież zaufałam,
dziś już nie jestem jak niegdyś bezradną
swoje cierpienia również zrozumiałam.
A jednak dusza ponownie się chwieje
nie wiem czy dobrze Ciebie zrozumiałam,
mówisz że miłość tutaj nie istnieje
więc czemu Ciebie teraz pokochałam.

Co sprawia że serce ponownie nią bije
że zatęskniłam za Tobą i za Twoim głosem,
Ty wiesz że mówię szczerze, niczego nie kryję,
To Ty schyliłeś się nad moim losem...
Szanuję i cenię jej wymiar duchowy
tak jasno mi przecież to wytłumaczyłeś,
co sprawia że łączy ona obydwie połowy
czy w swojej mądrości Ty coś przeoczyłeś.

Miłość dziewczyno to Boskie spoiwo
między duszą a ciałem jest przestrzeń sakralna,
ona je łączy, stanowi ogniwo
trwa ponad czasem, jest uniwersalna.
Pośród wartości które filtrujemy
stanowi prawo życia unifikujące,
dlatego od zawsze jej poszukujemy
jest niczym echo nigdy nie milknące.

Wieczności się nie da dzielić na epoki
dusza od zawsze mieszka tu i teraz,
życie to tylko duszy sen głęboki
budzi się z chwilą gdy ciało umiera.
Lecz przebudzona zawsze sny pamięta
w świadomość istnienia wszystkie zapisuje,
wraca ponownie, świeża, wypoczęta,
i niestrudzenie wciąż jej poszukuje.

Mówisz że kochasz, że miłość wróciła,
to powód do radości a nie do zmartwienia,
znak że się dusza nie sprzeniewierzyła
że wciąż pamięta cel i sens istnienia.
Rozterki Twoje giną w zrozumieniu
ostatnim cieniem się jeszcze błąkają,
wszystko się kryje w naszym przeznaczeniu
w nim wszystkie wątki w całość się splatają.

Ona milczała zapatrzona w wody,
śledziła z uwagą jak mgły roztańczone,
pląsały zwiewnie, z finezją swobody
jak Muzy nieśmiertelne tą ciszą zwabione.
Las milczał z nami, nie przerywał ciszy
cała przyroda w milczeniu zastygła,
bo taką ciszę tylko dusza słyszy
jest jak muśnięcie Anielskiego skrzydła.

Słów naszej duszy zmysły nie pojmują
choć serce czyta treści niewerbalne,
lecz przetłumaczyć ich już nie próbują
dla nich te kody są nieosiągalne...
Zdarzyć się może takie zrozumienie
w którym iluzja życia doczesnego,
rozjaśni mroki przelotnym promieniem
wskazując obszary bytu duchowego.

Czas się zatrzymał, nastąpiła wieczność
ta która nie dotyczy życia doczesnego,
dusze się wzniosły w przestrzeni bezkresność
by spocząć w głębi świata astralnego.
Jeszcze się fale nie zdążyły złamać
gdy powróciły z powrotem nad wodę,
miraże zmysłów mogą coś przekłamać
prawdą są tylko przesłania duchowe.

Głowa dziewczyny ciągle przytulona
drgnęła, opadła jakby trochę niżej,
czy była Ona podróży świadoma
że duchem stanęła obok prawdy bliżej.
Tego do końca jeszcze nie wiedziałem
dialog się toczył, wciąż trwała rozmowa,
pytała czym czegoś tutaj nie przeoczył
więc lustrowałem swe wcześniejsze słowa.

A ich wykładnią było zrozumienie
bo dusza błądząc w eonach wieczności,
przez ból zdobywa swoje doświadczenie
nie dostrzegałem w nich żadnej sprzeczności.
Gdy miłość wkracza na ziemską arenę
bez trudu trafia na zmysłów paletę,
upaja serce swym niebiańskim trenem
lecz gdy odchodzi rani jak sztyletem.

O tym wiedziała, byłem przekonany
więc czemu teraz ponownie wróciła,
Jej ciało wiotkie niczym kwiat zerwany
trzymałem w ramionach, myślami błądziła.
I moje myśli jak tych wód głębiny
skrywały coś skrzętnie pod serca opoką,
wszak pamiętałem pytanie dziewczyny
czy moja odpowiedź była tylko zwłoką...

Werbalizacja obrazów na słowa
potrafi złamać duchowe przekazy,
słów sens i logika jest trójwymiarowa
jak krzywe zwierciadło fałszuje obrazy.
Wiedziałem o tym, znałem też przyczyny
bywało że klucz mi nie otwierał bramy,
tak było w przypadku i mojej dziewczyny
tych kodów wtedy sami już szukamy.

Gdzieś tam do styku duszy z ciałem
gdzie życie początek swój bierze,
strumieniem myśli pożeglowałem
by spojrzeć ponownie w swe intencje szczerze.
By kryształ duszy i jej sens istnienia
zrozumieć bez reszty, dogłębnie,
odczytać raz jeszcze strony przeznaczenia,
zinterpretować je wkrótce bezbłędnie.

Dziewczyna czekała w ciągłej niepewności
wciąż jeszcze nie dałem żadnej odpowiedzi,
było to kwestią odpowiedzialności
wie o tym sumienie które dialog śledzi.
Nie mogłem Jej zawieść w tym oczekiwaniu
pochopna odpowiedź była zaprzeczeniem,
moich intencji w duchowym przesłaniu
pisanych czytelnie sercem i sumieniem

Na usta me cisną się pewne pytania
nie ma ich wiele i nie są złożone,
pierwsze już dziś zadałam u progu zarania
dwa błądzą jeszcze w próżni zawieszone.
Ty czytasz myśli które skrywa dusza
ja nie potrafię wejść za jej kurtynę,
jeśli przemilczysz nie będę wymuszać
brak odpowiedzi może mieć przyczynę.

Nasze intencje zmysłami pisane
mogą się mijać gdzieś w połowie drogi,
z tymi co w duszy są zakodowane
one nie docierają pod wieczności progi.
Myśmy tam byli lecz przecież nie ciałem
jemu Bóg zechciał nakreślić granicę,
cóż z tego że piękne jeśli jest nietrwałe
dlatego filtruje prawdę tylko przez źrenice.

Widzę że podróż Twoja nie była daremna
chociaż przez chwilę miałem wątpliwości,
ta wiedza choć trudna jest jednak bezcenna
bo w niej dostrzegamy prawdziwe wartości.
Odpowiem na wszystko o co mnie zapytasz
nie ominę także i tego pierwszego,
Ty jeszcze niepewnie ale też już czytasz
myśli które dotyczą życia doczesnego.

Ukryci w cieniu zielonej leszczyny
przez chwilę w milczeniu śledziliśmy ptaki,
było w ich majestacie coś na kształt przyczyny
dla której dusza wkracza na mistyczne szlaki.
Ich śpiew też zawierał niezgłębione nuty
takie co serca na wskroś przenikały,
patrzyłem w horyzont nieba siną mgłą zasnuty
na którym kręgi bezwiedne ciągle zataczały.

Jakie pytania znów Ci serce dręczą
spróbuję do końca rozjaśnić ich mroki,
niech wiedza zapłonie w Twojej duszy tęczą
światłem na drogę prawdy skieruje Twe kroki.
Chciałaś ją poznać gdy mi dłoń podałaś
obiecałem Ci wtedy wytłumaczyć wszystko,
i poszłaś zemną choć bardzo się bałaś
przez obszary niebios, w otchłań wiekuistą.

Mówiłeś mi wcześniej że świat jest dualny
ustanowiony w ten sposób z mocy Suwerena,
że życie to miraż, obraz wirtualny
więc jaka jest prawda, on jest czy go niema...
Pytanie to wraca do mnie jak bumerang
pada u stóp moich, rzucam go od nowa,
wciąż różne argumenty odkrywam i zbieram
czy zna odpowiedź pełną Twa mądrość duchowa.

Bóg w swoich zamierzeniach nigdy się nie myli
i chociaż prawdy swoje ukrywa głęboko,
pozna ich oblicze każdy kiedy się pochyli
a oczy swoje duchowe otworzy szeroko.
Prawdą Dziewczyno jest sztuka stworzenia
co swój początek z każdej myśli bierze,
to kwestia wiary albo zrozumienia
możesz to sama zgłębić jeśli pragniesz szczerze.

Ten świat istnieje, jest bardzo realny
takim go czyni świadomość istnienia,
ona trwa wiecznie, to twór niezniszczalny
wciąż na realia zmienia swe wyobrażenia.
Pobiera lekcje pokory na ziemskiej arenie
dąży do wiedzy jedynej i uniwersalnej,
odchodzi by przybrać kolejne wcielenie
to tajemnica wszechwiedzy sakralnej...

Czas niweluje zawsze te ziemskie rozterki
on tak jak wszystko jest własnością Boga,
przez pryzmat zmysłów nie zobaczysz ręki
która nas prowadzi po życiowych schodach.
To właśnie dualność jest naszym gwarantem
gdy powoduje dla nas losu przeciwności,
powozi ciało i duszę jak swoisty tandem
drogą przez doznania zmierza ku wieczności.

Gdzie zło i dobro, nienawiść i miłość
na wspólnym biegunie jedno imię noszą,
trudno jest nam zrozumieć tą życia zawiłość
gdy na jego wahadle swe triumfy głoszą.
Czego dziś nienawidzisz jutro pokochać możesz
po sztormach emocji zanika ich fala,
źle może oznaczać tylko trochę gorzej
umysł ludzki pobłądzi przy wartości skalach.

Więc idź przed siebie tam gdzie czeka przyszłość
ta którą wybrało na na starcie Twoje przeznaczenie,
przeszłość już tylko w pamięci tli się iskrą nikłą
jutro pozostanie jedynie wspomnieniem.
Wiem o co jeszcze chciałaś mnie zapytać
długo z tym zwlekałaś, to nie Twoja wina,
może potrafię w przeznaczeniu czytać
nie jestem jednak pewien czy znać je powinnaś.

Ta wiedza niczego nie jest w stanie zmienić
przeznaczenie od zawsze jest także wyrocznią,
za życia już lepiej pozostać w tej jaskini cieni
dopóki zmysły nasze w jej zgiełku nie spoczną.
Łódź Twoich marzeń dobiła do brzegu
zacumuj ją teraz w słonecznej przystani,
usiądź czasem samotnie i posłuchaj śpiewu
ptaków co budzą nas rano pieśni akordami.

Chcesz zostać zemną, kroczyć wspólną drogą
na to dla Twojego dobra zgodzić się nie mogę,
nie będziesz sama, ja zostanę z tobą
ubrany jak zawsze w swą duchową togę.
Pospieszę Ci z pomocą gdy zajdzie potrzeba
jak niegdyś się zjawię, podam dłoń pomocną,
będę spoglądał na ciebie z wysokości nieba
ujrzysz mnie na nim patrząc w panoramę nocną.

Twój powrót odmienił życia scenariusze
lecz jego treść pierwotna została ta sama,
droga którą wybierzesz pozostanie w kursie
dlatego że wszystkie wieńczy tylko jedna brama.
Już nigdy więcej nie ścigaj się z czasem
czekaj spokojnie na to co Ci los przyniesie,
wszystko spoczywa za jego zanadrzem
nawet to co zapisał gdzieś na marginesie.

Nasze spotkanie dobiega już końca
myślę że teraz wszystko zrozumiałaś,
wiatr już ostatnie krople rosy strąca
te które noc na kwiatach dziś porozwieszała.
Dziewczyna wstała, otarła łzę z oka
przez długą chwilę jeszcze się wahała,
pieśń tajemnicza płynęła w obłokach
może to miłość właśnie ją żegnała...

Ja długo stałem zapatrzony w wodę
pozostawałem ze swymi myślami,
pytałem sumienia czy wyraża zgodę
by serce nadal żyło uczuciami.
Ono najlepiej wszystko zrozumiało
akceptowało to swoim milczeniem,
dusza powoli opuszczała ciało
by się odrodzić zgodnie z przeznaczeniem.

Co zrobi dziewczyna tylko czas pokaże
w świecie pisanym tysiącem miraży,
zmysły żeglują pośród wyobrażeń
i wszystkie się jawią iluzją bez skazy.
Czy łodzią swych marzeń znowu w dal popłynie
by szukać z życiem nowego przymierza,
cóż mogłem więcej powiedzieć dziewczynie
gdy każdy wybór tu do niej należał...

KONIEC

366cad39eae8c4c97b9e289cb2dd8118.jpg