JustPaste.it

Grzechów zasłużonym odpuszczenie

Czy mężczyznę, który uratował tonącą kobietę, pyta się o życiorys i przekonania polityczne, żeby uznać go za bohatera

Czy mężczyznę, który uratował tonącą kobietę, pyta się o życiorys i przekonania polityczne, żeby uznać go za bohatera

 

Dzisiaj, wypieramy z naszej pamięci, nie tylko dokonania komuny, ale i bardziej współczesne wydarzenia, np., że w sierpniu i wrześniu 1980 r. zawarto cztery porozumienia strajkujących z rządem PRL: porozumienie w Szczecinie (30.08.1080 r.), porozumienie w Gdańsku (31.08.1980 r.), porozumienie w Jastrzębiu-Zdroju (03.09.1980 r.), porozumienie w Hucie Katowice - Dąbrowa Górnicza (11.09.1980 r.), gloryfikując tylko porozumienie w Gdańsku, jego sygnatariusza Lecha Wałęsę i 21 gdańskich postulatów.

.

Jesteśmy dziwnym (żeby nie powiedzieć dzikim) narodem, społeczeństwem. Niby katolickim, ale w naszych opiniach i ocenach coś lub ktoś może być tylko albo białe albo czarne. Nie tolerujemy właściwie nic pośrodku. Nasi bohaterowie, ludzie zasłużeni w różnych dziedzinach, nie mogą mieć ludzkich słabości, grzechów na sumieniu, muszą być moralnie czyści.

.

Nawet Kościół katolicki uznał, że ludzie są grzeszni i dał im możliwość odpuszczenia przewinień, chociaż w tym celu nie muszą wykazać się szczególnym bohaterstwem, czy zasługami. Ci sami chrześcijanie w stosunku do najbardziej zasłużonych ludzi w Polsce nie widzą wybaczenia dla ich słabości, chociaż zasługi wielokrotnie przewyższają ich grzechy. Gdyby położyć na szalę ich zasługi i słabości, to i tak tacy ludzie jak Marian Jurczyk, czy Aleksander Wolszczan, uzyskaliby wielokrotne przeciążenie zasług, na tyle aby i tak zostać naszymi bohaterami.

.

30 grudnia 2014 r. zmarł Marian Jurczyk, niekwestionowany przywódca sierpniowego strajku w 1980 r. w Szczecinie i sygnatariusz porozumień sierpniowych. Jednak w tym czasie w mediach ogólnopolskich więcej mówiło się i można było przeczytać o śmierci Krzysztofa Krauze, Stanisława Barańczaka, czy prof. Edmunda Wnuka-Lipińskiego. Jeżeli pogrzeb szczecińskiego przywódcy strajku (na którym nie było przedstawicieli władz państwowych), zapisał się w pamięci społeczeństwa, to jedynie ze względu na słowa senatora Jana Rulewskiego, który stwierdził: „Nie byłoby gdańskiego Sierpnia 1980 roku, gdyby nie było strajku w Szczecinie. Nie byłoby Lecha Wałęsy, gdyby nie było Mariana Jurczyka. Nie byłoby Solidarności w Warszawie, Otwocku, Bydgoszczy, gdyby nie wiał wiatr wolności z Pomorza Zachodniego”.

d0ce0b3d8c1a9a31553dab9e1378a002.jpg

Czy mężczyznę, który uratował tonącą kobietę, pyta się o życiorys i przekonania polityczne, żeby uznać go za bohatera. Nie, zostaje bohaterem za jednostkowy (jednorazowy) czyn (wyczyn), niezależnie od jego innych dokonań czy błędów i wad. Dlaczego taki szczeciński bohater jak Marian Jurczyk, nie jest honorowany w Szczecinie tak jak Wałęsa w Gdańsku, Polsce i na świecie. Dlaczego w Szczecinie gloryfikujemy Lecha Wałęsę, a nie gloryfikujemy naszego lokalnego bohatera Mariana Jurczyka. Pamiętajmy, że aby kogoś oceniać winniśmy mieć większe zasługi niż oceniany (a o takich w przypadku Mariana Jurczyka, będzie w Szczecinie trudno), nie wspominając o chrześcijańskim grzechów odpuszczeniu. Uhonorujmy wreszcie, tak jak przystało, naszego największego szczecińskiego bohatera - Mariana Jurczyka. Chyba, że szczecinianie, Polacy, mają do Jurczyka syndrom Joanny d'Arc.