JustPaste.it

Kapłanka serca

Opowiadanie 0 "drugiej połowie".

Opowiadanie 0 "drugiej połowie".

 

30ef2b3a9b841ab63f4d6463acbae77e.jpg

Gdy jedzie się pociągiem i miarowo stukają koła, a za oknem przelatują krajobrazy pełne cudów przyrody, zmęczony w końcu wzrok prosi o odpoczynek.


"Gdybyś wiedział coś, w co nikt by nie uwierzył, to czy próbowałbyś to powiedzieć innym?" - przypomniało mi się pytanie z pięknego i mądrego filmu "Deja Vu".


Przymykam oczy a niespokojny umysł przywołuje strumień przedziwnych myśli o jasnowidzach i innych światach. Fizycy teoretyczni, mistycy i jasnowidzący w swoich poglądach na Wszechświat mają dużo wspólnego. Interesują ich inne światy w innych wymiarach. Fizycy umieścili te światy w Hiperprzestrzenni i podali prawa matematycznie panujące w wielowymiarowości. Mistycy przeczuwają, że światy te zamieszkują myślące istoty. Jasnowidzący - te istoty po prostu widzą. Zasypiam a myśli płyną spokojnym strumieniem jedna za drugą...

Może się okazać, że nie jesteśmy na Ziemi i we Wszechświecie sami, że nikt z nas nie umiera a tylko podróżujemy po wielu wymiarach ukrytych przed naszymi ograniczonymi zmysłami. W Kole Życia, któremu podlegamy, każdy koniec jest równocześnie początkiem. Umierając rodzimy się w innym wymiarze. Oczywiście Inne wymiary, inne wszechświaty przenikające nasz wszechświat zaludnione są na podobieństwo naszego, ale my i wszystkie istoty (kosmici) też są w relacji ze Stwórcą - jak promyk do Słońca. Opuszczając kolejne ciała: fizyczne, astralne, mentalne, rodzimy się (świadomie lub nieświadomie) w coraz wyższych wymiarach.

Podróżujemy w wielowymiarowości?

Otóż to. A tam spotykamy swoich najbliższych z którymi od wielu żywotów związani jesteśmy prawem przyczyn i skutków a także spotykamy naszych Kosmicznych Opiekunów i Nauczycieli. I nie tylko... bo i spotykamy Anioły, Elfy, Gnomy, Rusałki i całą plejadę wszelakich Duszków Natury. Ale tu uwaga: Przejawiają tam się też Duchy z "górnej, niebiańskiej półki” - prorocy, ale też i mniej przyjemne duchy ...te inne, te złe... ale o nich lepiej na razie milczeć.. „Nie wywołuje się wilków z lasu”- tak mówi przysłowie.

Po co żyjemy?

Odwieczne to pytanie każdej myślącej Istoty. No cóż, pewien jasnowidz tak to mi wyjaśnił:

Stwórca jako Najpotężniejszy i Najmądrzejszy, krótko mówiąc - Absolut, jest bardzo Najsamotniejszy, więc oddziela z siebie cząstki - Iskierki, duszyczki - i posyła je do stworzonej również przez siebie materii. Trudnej do życia materii - bo tej - fizycznej. takiej z jakiej zbudowany jest nasza Ziemia i materialny Wszechświat.

"Idźcie dzieci. Daje wam... i to i tamto..."

Wszyscy wiemy co nam dał - same wyzwania i kłopoty, ale też radość, szczęście i miłość i cudowną przyrodę: Królestwo Roślin i Zwierząt. Każdej duszyczce wyszeptał: 

" Do odnowy materialnego ciała macie rośliny; warzywa i owoce ale moimi zwierzętami opiekujcie się jak swoimi dziećmi."

My, duszyczki, rzecz jasna nieśmiertelne - bo boskie dzieciaki, wylądowaliśmy na planecie Ziemia. W jakim celu?

Otóż, by przeżyć w cudownej ale trudnej przyrodzie i doskonalić się przez doświadczenia w relacjach z innymi duszami i przyrodą. Ale też i cierpieć za zejścia, odstępstwa z drogi rozwoju prowadzącej do Ojca - do Stwórcy.

Rodząc się i żyjąc, my jako dusze, stopniowo "ubieramy się" w kolejne ochronne szaty: materialną, uczuciową, mentalną - w ten sposób dopasowując się do ewolucyjnych zmian na Planecie Ziemia. Te szaty, jak wiemy, nie są i jeszcze dzisiaj doskonałe. W ich „tkaninie” mocno szwankuje uczuciowość i myślenie. Ale wszystko jest przed nami duszyczkami. Uzyskujemy coraz wyższe poziomy świadomości. Przed wieloma z nas już bliska jest świadomość intuicyjna - bezpośredniego poznania.

Nasuwają się pytania:

Po co tak Stwórca uczynił? Po co oddzielił z siebie cząstki - duszyczki - i “wrzucił”... w kłopoty?
Otóż, jak twierdził wspomniany Jasnowidz – “Uczynił to żeby mieć kogo kochać". Przyznaje, że trochę zapachniało mi tu egoizmem Stwórcy. Ale nie będę wybrzydzał pomyślałem - istnieje przecież dzięki Niemu.

Koła pociągu cichutko postukiwały. Myśl leniwie płynęła

Przecież na podobieństwo tego co uczynił Stwórca z istotami – duszami, kobiety rodzą dzieci i mają jak Stwórca kogo kochać. Zacząłem się uśmiechać do tej myśli. Ale? Czy Stwórca mógłby faworyzować tylko jedną płeć? Czy może same kobiety, jako mądre dusze, wyczuwają jego pomysł wybierając kobiecą płeć? I nagle, jak to w medytacji:


Wielki Duch otulił mnie swoją światłością a mając wybór w wyobrażeniu go sobie przywołałem postać swego Mistrza - Starca. Powoli, wszystko dookoła nas się zmieniło. Znaleźliśmy się w lesie u stóp potężnego drzewa.  Pod nim, z twarzą zwróconą na wschód ujrzałem Kapłankę spoczywającą na podium ukwieconym nieznanymi mi roślinami, przepięknymi w barwie i kształcie. Usłyszałem jej śpiew, a raczej powtarzane rytmicznie pojedyncze dźwięki, głoski. W kręgu, dookoła, siedziało kilkadziesiąt kobiet i mężczyzn, zasłuchanych w te dźwięki ze wzrokiem zagubionym gdzieś we wnętrzu siebie. Po chwili tony dźwięków, które wydobywała z siebie Kapłanka, nabrały mocy i zniewalającej potęgi. Zebrani dookoła ludzie zaczęli się poruszać w tańcu. W ruchach ich czuło się rytmy przyrody. Wyraźnie odczuwali jedność z przyrodą i z rządzącymi w niej mocami.
“To są nasi przodkowie szepnął mój Przewodnik. Nie zdziw się. Byłeś jednym z nich. Sporo już wiesz o reinkarnacji i łańcuchach zdarzeń” – i dodał uśmiechając się promiennie-

“Tu zobaczysz, na własne oczy, że to kobiety pierwsze zaczęły mówić - śpiewając. Mężczyźni w tamtych czasach tylko głupawo porykiwali i do tych czasów niektórzy z nich w tym przodują. 


A Kapłanka? Kim obecnie jest Kapłanka? – zapytałem. Ale nie otrzymałem odpowiedzi. Przewodnik zniknął. Przechadzając się wśród tańczących ludzi zbliżyłem się do Kapłanki i chociaż wydawało mi się że powinniśmy być z Przewodnikiem dla niej niewidzialni, kobieta przerwała śpiew i spojrzała mi prosto w oczy. To co wydarzyło się po chwili było dla mnie niezwykłe. Otóż, jej uduchowiona twarz poczęła zmieniać rysy. Wyglądało na to, że oglądam w ułamku sekundy wiele inkarnacji owej tajemniczej kobiety. Jej oczy tylko pozostawały niezmienione. Jasno niebieskie oczy? Nagle w mojej głowie wyświetlił się, jak na ekranie komputera, tekst: Kto go wypowiedział, kiedy i dlaczego?
“Biorę postać pięknej, młodej, wrażliwej kobietki, która poznaje kandydata na zakonnika w przypadkowych, zdumiewających okolicznościach. Zachwyca się nim, jego wewnętrzna siłą, odwagą, mądrością, wrażliwością i poprzez przyjaźń z nim, próbuje wznieść się ponad swoje dotychczasowe doświadczenia. Próbuje tez go wspierać w jego decyzji poświecenia się Bogu i ludziom przez służbę w zakonie. Jednak odczuwa cały czas jakiś wewnętrzny dyskomfort i nie rozumie, na czym on polega. Wydaje się jej, że pogłębienie przyjaźni z nim i zrozumienie przyczyn jego decyzji może usunie ten dręczący niepokój. Pokonuje lęk i nieśmiałość i zaczyna odkrywać przed nim nie opowiadane nikomu dotąd aspekty swojego życia, swoje tajemnice,niepewności, słabości. Nieoczekiwanie on odpowiada jej tym samym. Maski spadają, pojawia się “PRAWDA”, pojawia się PIĘKNO. Już nic nie jest takie same, jak przedtem, a ta relacja, spotkanie z nim staje się dla niej ważniejsze, niż inne sprawy, którymi żyła dotąd. Zastanawia się, do czego prowadzi ją ta droga. 
Sprawia jej to ból i wtedy zdaje sobie sprawę, ze... nagle On znika i nikt nie wie, co się zdarzyło. Ona, jak to zwykle z kobietkami bywa, uważa, że to przez nią, że może coś nie tak powiedziała, coś nie tak zrobiła, że on ją karze bo nie potrafiła się wznieść tak jak on w rozwoju, albo dlatego, że odczytał jej uczucia i lęka się jej szczerości. Ale rzeczywistość okazuje się zupełnie inna. Mroczna tajemnica z jego życia, jedyna, o której jej nie powiedział, upomniała się o niego...”

“Mistrzu! - krzyknąłem - ! To Bardzo Bardzo dobra moja przyjaciółka... Wiem kim kapłanka jest w życiu doczesnym. Muszę wrócić w swoje czasy i naprawić błędy!” Ale z siebie wydobyłem jedynie nieartykułowany, pojedynczy dźwięk..

A Kapłanka wyciąga do mnie ręce i przywołuje mnie do siebie na podium...

cdn