JustPaste.it

Symptomy upadku Rzeczypospolitej w źródłach

Co najbardziej przyczyniło się do upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów? Czy były to liczne wojny z wszystkimi sąsiadami? Tak, ale nie wszystkie konflikty miały równe znaczenie. Wojny z Turcją czy potop szwedzki tylko osłabiły państwo, ukazując jego rozprężenie wewnętrzne. Jednak nie przyczyniły się do upadku w takiej mierze co wojny z Kozakami i Rosją. Wszystkie konflikty zbrojne doprowadziły natomiast do wzmożenia negatywnych procesów wewnętrznych, do spotęgowania zamieszania, które i tak wystąpić musiało. Dlatego w wyborze tym brakło rokoszu Zebrzydowskiego czy zdrady Radziwiłłów. To były tylko symptomy, czegoś, co tkwiło głębiej... Czy wiecie które zostały wymienione?

 

O dymitriadach:

Anno 1603 [Roku 1603]

[...] Zjawił się w Polsce [człowiek], który mienił się być synem Iwana Wasilewicza – Dmitr [Dymitr] Iwanowicz, który naprzód bawił [przebywał] w Kijowie, w monasterze [klasztorze], w odzieniu Czernieckim [mnisim] [...]. udał się do księcia Adama Wiśniowieckiego, powiadając mu..., że jest własnym potomkiem cara Iwana, [..] wywodząc, jako Pan Bóg go cudownie, za pomocą doktora jego, od śmierci wybawił od Borysa Hodunowa [Godunowa], który go rozkazał był udawić [udusić] w Uhleczu [Ugliczu] dla państwa: że na jego miejscu insze chłopię położono, które zarzezano [zamordowano].

Anno 1605

Na stolicę moskiewską Dmitr wjechał, którego bojarowie [...] do Mmoskwy z uczciwością prowadzili [i] na carstwo [rosyjskie] koronowali.

Anno 1606

Carowi Dymitrowi żonę do Moskwy przywieziono, pannę Maryję Mniszkównę, wojewodziankę sandomierską [...]. Ale... w dziesięć dni po koronacje żony Dmitrowej, większa żałość była, gdy wziąwszy sobie Moskwa za krzywdę, iż z inszego narodu żonę wziął... i więcej inszych przyczyn wynalazłszy, a zwłaszcza, iż nie był prawnym potomkiem Iwanowym, ale go mienili [nazywali go] Hryszkiem Otrepiejowym [...], za powodem tedy księcia Wasyla Szujskiego, [...] naprzód rzucili się do samego cara, którego... zabili..., rzucili się potem na Polaki ubezpieczone [czujących się bezpiecznie] [...]. A... po tej swej robocie książę Wasyl Szujski... carem został [...]. (J. Budziło, Historia Dymitra fałśzywego, [w:] Moskwa w rękach Polaków. Pamiętniki dowódców i oficerów garnizonu polskiego w Moskwie w latach 1611-1612, Kryspinów 1995, s. 395-399).

 

Przywracanie katolicyzmu przez Zygmunta Wazę:

Co się tyczy teraźniejszego króla, sądzę, że jemu więcej niż komu innemu winniśmy tę zbawienną odmianę i ledwo nie powiedziałbym, że jemu samemu. Gdyby tedy jakiemu królowi polskiemu, dobremu katolikowi, przyszło na myśl nie dawać godności tylko samym katolikom, mając jak mówią do rozdania około 23 tysięcy tak urzędów, jak beneficjów [dóbr ziemskich], czy nie nawróciłby tym sposobem w krótkim czasie całej szlachty bez żadnej namowy, a za nią mieszczan i chłopów [...]. Powinniśmy zatem dziękować Panu Bogu, że odkąd zaczęła grasować po Polsce ta zaraza [reformacja], mieliśmy tam ciągle królów dobrych katolików, mianowicie teraźniejszego Szweda, który lubo [chociaż] zrodzony z ojca heretyka i wśród heretyckiego narodu, tak jest pobożny i gorliwy, że nie byłby lepszym katolikiem, choćby się był urodził i wychował w Rzymie. W ciągu bowiem długiego swego panowania odmieniwszy senat, dokazał, że gdy wstąpieniu jego na tron było tylko trzech senatorów katolików, teraz zaś tylko dwóch albo trzech heretyków. (Od rokoszu Zebrzydowskiego do wojen kozackich, [w:] Teksty źródłowe do nauki historii w szkole średniej, z. 36, Kraków 1923, s. 17).

 

Jerzy Ossoliński sławi zalety Polaków przed papieżem Urbanem VIII w 1633 roku:

Nic pieszczonego ani zniewieściałego w obyczajach i stroju naszym młodzież dziecinne swe lata nie przy lutniach i tańcach, ale w obozie trawi [spędza]. Szlachta nie wstydzi się uprawiać roli, chroni się miejskich rozkoszy, które wojowniczego ducha osłabiają. W niskich chatach mieszkają ludzie podniosłego serca. Warownych zamków, mostów zwodzonych nie znają, bo przy prawach ojczystych i niewinności życia czują się bezpieczni.

O, niechaj mi nikt tej wspaniałości umysłu dziką nie nazywa. Ugłaskały dzikość Sarmatów religia i muzy łacińskie [nauki i sztuki klasyczne]. Te bowiem, jak rozumiem, poszły za obozami swych najeźdźców północnych i przywykłszy do obozowego życia, dawny swój Helikon na zawsze pożegnały. Naród nasz zaś tak sobie zniewoliły, że bez ich pomocy i ozdoby mniej sobie sławę wojenną cenimy i słusznie, ich bowiem dobrodziejstwu zawdzięczamy, że wolne głowy rycerstwa same o siebie radzić potrafią. Nie potrzeba nam szukać tłumaczów po katedrach szkolnych [uczelniach], dufamy [ufamy] własnej łacińskiej wymowie, którą sobie wraz z prawami i obyczajem ojczystym jako część sławy naszej przywłaszczyliśmy.

Takowa tedy i tak potężna Polska pierwsza do nóg twych, Ojcze Święty, upada, zgina swój kark do jarzma [niewoli] nieprzywykły. Te ręce wolne i umysł do panowania zrodzony tobie oddaje. (Od rokoszu Zebrzydowskiego do wojen kozackich, [w:] Teksty źródłowe do nauki historii w szkole średniej, z. 36. Kraków 1923, s. 30).

141px-soutman_sigismund_iii_vasa_in_coronation_robes_small.jpg

Zygmunt III Waza

 

Fragment relacji nuncjusza papieskiego Viscontiego z pobytu w Polsce (1638):

Królowie [polscy] mają niemało kłopotu z tymi posłami, którzy wyobrażając władzę trybunów dawnego ludu rzymskiego i chlubiąc się z niej, nie tylko dzielnie bronią słusznych praw szlacheckich, ale uporczywie obstają przy mniej godziwie nabytych, osobliwie gdy jaka ziemia lub powiat, gdzie szlachta jest mniej oświecona, przyśle na sejm jakiego półgłówka, jakiego paliwodę, stąd tylko znanych, że umieją dobrze hałasować i sprzeciwiać się rozumniejszym od siebie. [...] Dodać tu jeszcze muszę, że posłowie ziemscy, będący po większej części z prostej szlachty, a często nawet ubogiej, są narzędziami senatorów, ludzi możnych, dających im sposób do życia, że jeżeli ci dla jakich im właściwych powodów nie chcą popierać czego otwarcie lub się czemu opierać w senacie, w takim razie namawiają na to swych popleczników ze stanu rycerskiego; tak iż się często zdarza, że gdy co posłowie postanowią w swym kole [tj. izbie poselskiej], to się nie różni od senatu, gdy przyjdzie do narady w połączonych izbach. (Relacye nuncyuszów apostolskich i innych osób o Polsce od roku 1548 do 1690, wyd. E. Rykaczewski, Berlin-Poznań 1864, s. 260).

 

Chmielnicki wyjaśnia królowi Władysławowi IV powody powstania kozackiego:

Już częstokrotnymi skargami swymi naprzykrzyliśmy się Waszej Królewskiej Mości Panu Swemu Miłościwemu w nieznośnych krzywdach swoich od panów starostów i dzierżawców ukrainnych. Futory [folwarki], łąki, [...] role, stawy, młyny, dziesięciny pszczelne, choć i w dobrach Waszej Królewskiej Mości biorą. Coby się któremu z nas Kozaków podobało gwałtem odejmują i samych nas [...] odzierają [grabią], bijąc, mordując, do więzień wsadzają, gdzie rannych i okaleczonych siła [wielu] towarzyszy nam narobili... zaczem Najjaśniejszy Królu [...], już więcej nie możemy takich trudności i niewinnego mordowania na sobie cierpieć z wielkich bied swoich, że już i w domach swoich osiedzieć się [pozostać], nie mogąc, porzuciwszy żony, dziatki [dzieci] i wszystką ubogą chudobę [dobytek] swoją, musieliśmy część nas wojska, gdzie mogąc głowy swoje tylko z duszami unosić [...] na Zaporoże, skąd przodkowie nasi zwykli Koronie Polskiej [...] wierne poddaństwo swoje i usługi oddawać. (Panowanie Jana Kazimierza, [w:] Teksty źródłowe do nauki historii w szkole średniej, z. 39, Kraków 1923, s. 3).

42b505bdf8186745376874e3293303da.png

Chmielnicki i Tuhaj-bej pod Lwowem

 

Zmiana nastawienia szlachty do innowierców w Rzeczypospolitej:

[...] ponoszący od 1648 roku klęski na wielu frontach katolicki naród szlachecki zaczyna szukać czynników sprawczych tych nieszczęść: znajduje je nie w wadliwym ustroju politycznym czy braku odpowiednich przygotowań militarnych, ale we wrogu wewnętrznym, a więc w polskich protestantach. Szukano, jak to często bywa w momencie klęsk narodowych, "kozła ofiarnego"; najsłabsi mieli zapłacić za winy ogółu. Logiczną tego konsekwencją było wygnanie arian (1658) oraz ograniczenie praw innych dysydentów. W drugiej połowie XVII stulecia liczba zborów kalwińskich na Litwie zmalała ze 140 do 51, świątyń braci czeskich zaś w Wielkopolsce z 15 do 9 (m.in. straciło swe znaczenie Leszno, zniszczone w 1656). W 1668 roku sejm Rzeczypospolitej, idąc za przykładem Anglii, Niderlandów oraz krajów skandynawskich, zabronił porzucania panującego wyznania (w polskim przypadku katolicyzmu) pod karą banicji. W pięć lat później przedstawicielom innych konfesji [wyznań] zamknięto dostęp do stanu szlacheckiego. (J. Tazbir, Reformacja w Polsce. Szkice o ludziach i doktrynie, Warszawa 1993, s. 241-242).

 

Fragment mowy Jana Kazimierza na sejmie w 1661 roku:

[...] dom mój [tzn. dynastia] wolnymi waszmościów głosami na tym tronie jest posadzony: [...] życzyłem sobie ten pomnik wdzięczności w umysłach waszych zostawić. [...] przewiódłszy waszmościów przez zachęcenie i zezwolenie moje do wolnej elekcji, która tylko za żywota mojego przedsięwzięta, istotnie wolną być może [...]. Nie potrzeba waszmościom wywodzić, co wszystkim wiadomo, jakie są korzyści elekcji, a jakie niebezpieczeństwa bezkrólewia. To tylko przypomnę, że lubo Rzeczpospolita nieraz szczęśliwie dotąd bezkrólewia przebywała, teraz jednak z pewnością runąć by musiała. W dawnych bowiem czasach większa była prostota i szczerość i sprawiedliwość w przodkach naszych; nie znaliśmy się na interesach i względach panów cudzoziemskich, [...] nie było niebezpieczeństwa, że jedna strona drugiej przemocą wpychała na tron pana; a lubo by to bywało, nie trzeba się by była bać, żeby nas sąsiedzi między siebie rozerwali. Obecnie niestety!(o gdybym był fałszywym prorokiem) wszystkie te nieszczęścia zagrażają z coraz większą pewnością i obawiać się należy, iż bez takiej elekcji stanie się Rzeczpospolita łupem okolicznych narodów. (T. Korzon, Dola i niedola Jana Sobieskiego, t. 1, Kraków, s. 92-93).

 

Wzrost znaczenia magnatów:

Szukać protekcji wielkiego pana – możnowładcy, oddać na jego usługi głos, szablę i sumienie, gardłować za jego przekonaniem, choćby się miało własne wprost przeciwne, podzielać jego sympatie i antypatie, okazywać mu wszędzie i zawsze służalczą czołobitność, a za to wyzyskiwać, ile się tylko da, jego wpływ, jego piwnicę i jego worek – nazywano "trzymaniem się klamki pańskiej". Z czasem "klamka pańska" stała się jakby rodzajem społecznej instytucji albo raczej jakby jakimś stałym uprawnionym zawodem, do którego się przygotować i o który starać się należy. Ale ta "klamka pańska", tak niestety obca znaczeniu jakiejś zacnej patriarchalności i braterskości szlacheckiej, którym ją ustroiła fałszywa, choć tragiczna legenda, była wprawdzie źródłem i walnym środkiem krescytywy [poprawy bytu], ale też i upodlenia zarazem; co gorsza, śmiało powiedzieć można, była jedną z klątw społecznego i publicznego życia dawnej Polski, szkołą korupcji i magnatów, i szlachty, akademią krzykactwa, warcholstwa i serwilizmu zarazem, fabryką pasożytów i próżniaków, źródłem najszkodliwszych niekiedy fakcyj i ruiną politycznego sumienia. (W. Łoziński, Życie Polskie w dawnych wiekach, Kraków 1978, s. 55-56).