JustPaste.it

Natura jest zawsze mądrzejsza od człowieka

czyli o tym, że zarówno GMO, jak i hybrydyzacja zwierząt i roślin jest czymś w pewnych warunkach naturalnym i powszechnym

czyli o tym, że zarówno GMO, jak i hybrydyzacja zwierząt i roślin jest czymś w pewnych warunkach naturalnym i powszechnym

 

Dziś troszeczkę grzebałem po eiobie i natrafiłem na kolejny artykuł o GMO. Trochę zbił mi ćwieka, bo choć nie będę się wdawał w szczegóły, to GMO traktuje się dziś jak jakieś Wunderwaffe na wszystkie nasze problemy, a przeciwnicy mają niby za sobą poparcie tylko jakiegoś durnowatego świstka papieru z lat 90. o kartoflach i myszach. W pierwszej kolejności uznałem to za absurd, no bo przecież każdy pomysł ma swój potencjał i GMO nie powinno być nigdy traktowane jak jakiś utopijny Święty Graal nauki. Powiedziałem sobie – co z miczurinizmem, co z dorobkiem hrabiego Lehndorffa… może ludzkość też powinna dać szansę takim rozwiązaniom?

Krążyła mi po głowie jedna myśl. Przecież przeciwnicy GMO twierdzą, że jest to coś nie tylko bardzo nieetycznego, czego skutków w przyszłości nie możemy przewidzieć, ale też nienaturalnego. Z drugiej strony zdałem sobie sprawę z tego, że ci sami zwolennicy GMO twierdzą, że to hybrydyzacja jest czymś nienaturalnym i wysoce nieetycznym. Wyszedłem na spacer i pewne spostrzeżenie, albo raczej inspiracja wywołała ciąg myśli, że choć obie strony nie mogą mieć racji, to jednak obie mogą się mylić, tym samym przyznając rację idei, której bronią. Trochę to zawiła konstrukcja logiczna – przyznaję, a ja miałem odłożyć napisanie tego artykułu na jutro, ale stwierdziłem, że wolę to zrobić dziś, kiedyś myśl jest wciąż ciepła i świeża.

Przechadzałem się jak zwykle po parku, gdzie jest staw. Rokrocznie są tam łabędzie i kaczki. Kaczki już się w tym roku pojawiły. Fajne to, bo jak się ma małe dzieci w rodzinie, to bierze się chleb, idzie nad staw i karmi kaczki i łabędzie i dzieci naturalnie za taką aktywnością przepadają.

W naszym stawie w parku (odrestaurowanym za unijne pieniądze) są dwa rodzaje kaczek. Trudno mi określić, czy są to dwa gatunki, czy dwie rasy i nie mam zdjęć, więc proszę mi wybaczyć, nie będę grzebał po Internecie dla tego szczegółu. Na potrzeby tego artykułu przyjmę, że są to dwa gatunki dzikich kaczek. Koegzystują ze sobą i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie od czasu do czasu hybrydyzowały. Jest to ciekawe zjawisko, a że jestem pasjonatem tego tematu (również tego), to wiązałem wielkie nadzieje z tymi hybrydami, choć chyba jak na razie sukcesów nie będzie.

Zmusiło mnie to jednak do większego wytężenia zworków w procesorze. Hrabia Lehndorff zauważył, że najlepsze wyniki „genetyczne” (w czasach, w których żył, nie było mowy o genetyce) osiąga się przez krzyżowanie na przemian inbred-outbred-inbred. Ja jako szczeniak miałem rybki – molinezje i mieczyki. Zapuściłem akwarium i wyglądało strasznie swego czasu, a zwierzęta dokonywały coraz częściej nie tylko inbredu, ale i kazirodztwa. Kiedyś jednak zauważyłem, że takie kazirodcze mieczyki i kazirodcze molinezje wydały na świat hybrydę. Reszty historii nie opowiem, bo jest bardzo brutalna.

Hrabia Lehndorff stwierdził, że najlepsze wyniki osiąga się przez inbred-outbred-inbred (naprzemiennie krzyżowanie bliskospokrewnione z dalekospokrewnionym). Ja nazwałem to „pompą genetyczną” i zauważyłem, że jeśli się podmieni inbred z kazirodztwem, a outbred z hybrydyzacją, to „pompa genetyczna II rodzaju”, czyli kazirodztwo-hybrydyzacja-kazirodztwo (kazirodztwo zawsze musi by ć pierwsze) powoduje, że systematycznie możemy poprawiać wyniki genetyczne i uzyskujemy zawsze płodne hybrydy (hybrydy, choć przeważnie są przynajmniej częściowo niepłodne, to okazują się większą inwazyjnością, wigorem i sprawnością).

Co to ma wspólnego z kaczkami?

Natura trochę broni się zarówno prze kazirodztwem, jak i przed hybrydyzacją. Jednak jeśli moje spostrzeżenie jest prawdziwe, to naturalnie hybrydyzują zwierzęta, które albo są owocem kazirodztwa, albo też jest w nich zbyt dużo inbredu. Kiedy coś takiego występuje? No właśnie. Ostatnimi czasy dość często.

Ingerencja człowieka spowodowała, że wiele gatunków zwierząt zaczęło wymierać, a wiele z nich jest na wyginięciu. Próba ratowania niektórych z nich sprawia, że niektóre gatunki się odradzają. Odradzają się jednak z wąskiej puli genetycznej – a więc jest w ich genomie zbyt dużo inbredu. Stąd teza – w takich warunkach, pod wpływem ingerencji człowieka – odpowiedzią natury, a wręcz czymś naturalnym i modnym, nawet kiedy nie ma ku temu zbyt wielu przesłanek, jest hybrydyzowanie się form żywych.

Co do kaczek… nie ma sukcesów, gdyż jedna hybryda stada nie czyni. Ta hybryda musiałaby mieć wystarczająco liczne rodzeństwo, aby stworzyć z nim tyle par, wydając na świat większą liczbę młodych, aby udało się stworzyć nową populację. W przypadku kaczek przypuszczam, że musiałoby to być jakieś 5. młodych. A hybryda ta pływała sobie jakoś sama i wątpię, czy ją w tym roku zobaczę, gdyż nie dostała wsparcia od żadnego stada (uważały ją za coś obcego w obu), a więc pewnie nie przeżyła. Nawet tygrysice, które spłodzą z lwem legrysy, porzucają je w dziczy i dopiero ingerencja ludzka w zapewnienie legrysom warunków bytowania sprawia, że jesteśmy w stanie docenić to, jak istotne w naszej przyrodzie są hybrydy. Mało osób to wie, że np. truskawka też jest hybrydą dwóch gatunków poziomek – zrobioną z powodu łakomstwa pewnego francuskiego króla. Podobnie zapewne sprawa ma się z każdym zwierzęciem udomowionym, bo choć dziś o tym nie pamiętamy, pies nie pojawił się w wyniku zagłaskania wilka, a kura z powodu ściskania jaja dropa.

Czyli jeśli hybrydyzacja jest czymś naturalnym, to jak GMO może być czymś naturalnym. Ostatnie badania nad dziedziczeniem osobniczym przeczą temu, co przez więcej, niż dekady w biologii ktokolwiek rozsądny głosił. Nikt nie uknuł jeszcze tezy, ale ja postaram się powiedzieć to wprost – cechy nabyte dziedziczą się przez ingerencję.

Jedną z form ingerencji (być może nawet celowej), jest fakt, że nasze ciało, na różne sposoby jest bombardowane przeróżnym materiałem genetycznym różnego pochodzenia. Ustawicznie. Cały czas. Skąd więc wiadomo, czy organizmy żywe, poprzez wielokrotną wymianę komórek ciała podczas całego życia, nie utrwalają w sobie cech, które są pozytywne, a które pochodzą nawet z takiej ingerencji. Choć to również zawiła konstrukcja logiczna, to wątpię, czy ktokolwiek, może dziś w świetle ostatnich badań, potwierdzić, albo zaprzeczyć tej tezie.

Tak i hybrydyzacja i GMO w pewnych warunkach są czymś naturalnym. Przyroda od dawna zaskakuje. Również ludzi, którzy myślą, że potrafią swym intelektem przeskoczyć to, co było tu od zawsze.