JustPaste.it

Wirus z Wuhan

Już nigdy

Już nigdy nie kupię gazety pachnącej świeżym drukiem

Już nigdy nie kupię żadnej książki

Już nigdy nie pojadę do mojej ulubionej biblioteki i nie oddam się kontemplacji, obserwując stosy zgrabnie poukładanych książek

Już nigdy nie będę chodził po sklepach i sprawdzał w którym z nich jest tańsze masło i mleko

Już nigdy na wiejskim targowisku nie utarguję u przekupki 50 groszy

Już nigdy nie wezmę psa na spacer

Już nigdy nie będę morsem (jestem nim kilka lat, ale tylko w teorii)

Już nigdy nie będę wegetarianinem (jw.)

Już nigdy nie powiem mojej Kasi: Kocham Cię (nigdy jej tego nie powiedziałem)

Już nigdy nie pójdę na mityng AA, i - chcąc poddać obserwacji i pewnej analizie; reakcje starych bywalców, nie obwieszczę ostentacyjnie, że już nie jestem alkoholikiem

Już nigdy nie sprawdzę czy pastorzy mówią prawdę, gdy twierdzą, że dzięki Chrystusowi wyzbyli się wszelkich uraz do kogokolwiek i kochają każdego bliźniego (jedynym sposobem, który chodzi mi po głowie, by to sprawdzić w bardzo szybki i prosty sposób, jest dać takiemu lekko w pysk z liścia)

Już nigdy nie spotkam osiedlowego moczymordy, który oznajmi mi z powagą godną psa pustynnego oddającego stolec na gorącym piasku, że brakuje mu tylko 50 groszy 

Już nigdy nie wybudzi mnie sąsiad - na cyku; o trzeciej nad ranem i nie zapyta niewinnie: Śpisz już?

Już nigdy nie odwiedzę antykwariatu Jezierskiego

Już nigdy nie przeczytam artykułu px, dzięki któremu to, moje życie nabrało, na nowo - innych barw

Już nigdy Koriolan nie powie mi, że jestem hejterem i gnojkiem

Już nigdy Pokrzywiony nie wytłumaczy mi wszystkiego w tak prosty sposób, dzięki któremu wykrzyknę wręcz Sokratesowym językiem: Wiem, że nic nie wiem

Już nigdy nie przeczytam artykułu Henia, a jest to - o tyle istotne dla mnie, iż jedno z tych dzieł - miało być preludium przed pewną czynnością, którą być może wykonam, zwaną gwarowo - huśtawką

Już nigdy nie doprowadzę moich przyjaciół: Liwki i KoLo, do pasji i furii

Już nigdy nie sprzedam Wujkowi szczypty dystansu i humoru

Już nigdy Serpio vel "Barak Obama" nie powie mi, że pewien Góral zakupił od miejscowych haś do posypania drogi, i nie chcąc uregulować należności - jak trzeba, został pozbawiony przednich siekaczy

Już nigdy nie zobaczę jak Vivka dąsa się na mnie -  niczym mała dziewczynka (zupełnie niepotrzebnie)

Już nigdy nie ujrzę pana Józka na tropach folksdojczów

Już nigdy nie zrozumiem paradoksu Zakrawaska: jak tak inteligentny i z niezwykłym poczuciem humoru facet, może być jednocześnie takim betonem

Już nigdy nie pożyczę od pana K(r)ostki łajby, którą chciałem (z Dylem Sowizdrzałem) popływać po najpiękniejszym jeziorze świata - Bajkał

Już nigdy nie spotkam tu przesympatycznej rodziny von Sadow, i nie wycisnę z niuchawy pana Dzidka, pół muśztardówki aldehydu octowego 

Już nigdy nie będę miał okazji zapoznać Lilith, której intelekt chciałbym poddać konsumpcji, celem wyrównania tudzież uzupełnienia strat - w moim pustym baniaku

Już nigdy kochani nie przyjdę na eiobkę, która była tak wielką nauczycielką - w moim szubrawym życiorysie ...?;-)

PS Sorry za błędy, pisałem w locie (a niektóre są zamierzone)