JustPaste.it

Na krawędzi...

Albowiem tam, gdzie już nie ma nadziei, pozostaje jeszcze śpiew - Victor Hugo

8efffa6e49f485760d4802af8c3d7cc6.jpgobrazek z zasobów netu

 

Ten wiersz jest zalęknieniem nie usłużnym wątkiem

i dlatego treść jego w niepokój zamienię

trzymając się jak ślepiec swej laski z nadzieją

że gasnące powraca - rozbłysku promieniem

<   <   <

Uczymy się alarmów odbierać sygnały

o naszej bezradności skazanej na skutek

co rości sobie prawo zimnej statystyki

sumą liczb niezależnych oplecionych w smutek

>   >   >

Kiedy nasze "być - nie być" słabnie swą strategią

pouczani wielokroć stajemy się stadem

jak ptaki przepłoszone bo drzew zakazano

następstwa się tłumaczą słabości przykładem

<   <   <

Osaczenie nas dławi losu przeznaczeniem

przegrana Panteonem Wielkim Sprawiedliwych

wokół światy się kurczą w okowach pożegnań

tych jutrzejszych co zgasną nie chcąc liczyć żywych.

>   >   >

Dni jeszcze wczoraj ufne dzisiaj zatrwożone

nowy paradoks życia - nieznane tsunami

oczy proszą o szanse wyciągając ręce

pniemy się po krawędziach śliskimi turniami

<   <   <

Zmęczył mnie mój wiersz dziwny rozbiegły się myśli

nie znajduję celności potrzebnego wersu

los - anonim zarzuca swą sieć ślepym trafem

konsekwencje już grają... w nowe uniwersum...

 

@Janusz D.