JustPaste.it

Wojna bez wojny

...czyli dlaczego kryzys ekonomiczny spowodowany przez koronawirusa poprawi koniunkturę

...czyli dlaczego kryzys ekonomiczny spowodowany przez koronawirusa poprawi koniunkturę

 

Pomijając wszelkie teorie spiskowe i tezy, że chodzi o 5G, chciałbym wyrazić pewne zaniepokojenie, a zarazem nadzieję, że będzie o wiele lepiej, niż się to wydaje wszystkim tym (również mnie w przeszłości, bo już rok temu przewidywałem takie „wielkie pierdzielnięcie”), którzy przewidywali i przewidują najciemniejsze scenariusze, że wcale nie będzie tak źle, jak się by to mogło na pierwszy rzut oka wydawać.

Owszem, jakieś straty muszą być, poniekąd od wieków wiadomo o okrutnej prawdzie, że wojny i kryzysy pobudzają gospodarki do rozwoju. A z czym mamy do czynienia podczas tego „długiego weekendu”, jak nie z „wojną bez wojny”, gdzie wróg jest tak potężny i tak niewidzialny, że wręcz większości wydaje się nierzeczywisty? Pędziliśmy na oślep, gdzie Pokolenie 2.0 millenialsów, zainteresowane tylko cukrzycą, smartfonami i plastikowym rapem skoncentrowane było wyłącznie na sukcesie w social media. To znak tych czasów, że potężna ingerencja w to, czym jest społeczeństwo zapchała nas do marksistowskiej ślepoty. „Kop w górę” udzielił się każdemu i nie tuningował już byłych skostniałych struktur przez świeżą krew, ale jedynie rozrzedzał system, sztucznie pompowany przez sztuczność samą w sobie.

Jeśli na początku drugiej połowy XX wieku lot na księżyc tak bardzo zmobilizował ludzkość, że studiowanie na uczelniach wyższych, zwłaszcza nauk ścisłych stało się wyrazem bohaterstwa, to wtedy ludzkość żyła rzeczą wielką – mieliśmy perspektywę i mówiono nawet, że w roku 2000 sięgniemy po Alfa Centauri. Rzeczywistość okazała się trudniejsza, a pomoce w byciu bardziej sobą, czyli smartfony, Internet i social media sprawiły, że obraliśmy kierunek na bycie bardziej zagnieżdżonymi w samych sobie. Potrzeba nam nowego otwarcia, na obiektywne, szerokie horyzonty i takie zagnieżdżenie nie jest niczym złym, jednak należy znów zatoczyć koło.

Stres ma to do siebie, że człowiek najlepiej na niego reaguje, gdy ten jest stosowany na przemian z rozluźnieniem. Pędziliśmy na oślep, aż tu nagle okazało się, że zostaliśmy zatrzymani. Obligatoryjnie, wszyscy! Musieliśmy dać sobie na wstrzymanie, czy się to komuś podoba, czy nie. To będzie miało skutki. Gdy człowiek, który pędzi nagle jest z obiektywnych przyczyn zatrzymywany, nawet gdyby mógł dalej pędzić na złamanie karku – ten człowiek wyhamowuje, ale jego „siła rozpędu” nie ginie. Przechodzi transformację. Ta transformacja jest nam potrzebna. Choć teraz potrzebujemy znów ruszyć.

Możemy oczekiwać, że nawet po tym, jak już okazało się, że najprawdopodobniej jest szczepionka, ludzie znów zaczną pędzić coraz szybciej. Jednak zmiany społeczne wymuszone przez wstrzymanie będą oczywiste – to większa umiejętność radzenia sobie w kryzysie i zdobycze rozwojowe – ludzkość będzie bardziej kreatywna i być może będziemy w stanie sięgnąć po możliwości, które uruchomią nowe ambicje – ambicje tak wielkie, że być może nawet szalone. Być może wstrzymywane wcześniej zapędy, które nie miały szans z braku wiedzy popierającej te zapędy – być może te zapędy otworzą nam nowe horyzonty i perspektywy. Być może dadzą nam perspektywę nawet sięgnięcia po tą Alfę Centauri – na przykład...

Potrzebujemy tego.

Ludzkość potrzebuje nie tylko ożywienia, które z całą pewnością przyniesie zatrzymanie się na chwilę. Ludzkość potrzebuje wielkiej perspektywy – musimy uwierzyć, że jesteśmy w stanie sięgnąć po nieosiągalne – aby wciąż być w stanie uwierzyć, że jest w TYM WSZYSTKIM jakiś sens. Takie momenty, jak pandemia koronawirusa mogą i na pewno będą odpowiedzialne za nasze ożywienie. Miejmy nadzieję, że to ożywienie będzie wystarczające do tego, aby szaleństwa czyichś geniuszy dały nam wielką perspektywę i nadzieję na naprawdę lepsze jutro.