Opowieść pedagogiczna na w ucisku czasy hybrydzie.
`Jedna planeta. Za mało cool. Wahadłowiec międzyplanetarny. Dość, tak jakoś. Układ słoneczny, nie jest dosyć bo UFO nie ma. Inny układ solarny, takie moje zdanie. A gdzie reptilianie? Mgławica. Nudne, bierze chcica. Inna galaktyka. I co mi z tego wynika? Poza astrofizą - co to za dziwo? Gdzie jest inny wszechświat? Gdzie duchy przewodnicy po astralu, mam mało szmalu? Z tego dochodu co gwarantowano... Aaa! Smoki dwa! Moja karma`
Nie działa?
Zawiodła prana? To umysł do prania.
Człowieku szatana...
Idź sobie wydoj samicę barana. W raz rytm i karmę dostaniesz i może w piekle nie będziesz. Od tych egregorów tych żeby nie struchlejesz. Kaj wiejesz?! Znowu w diabły się dajesz? Z kłamcą znów się zadajesz? Jakieś zajęcie, zostaw to zaklęcie. Co z tobą będzie?! Słyszysz? Od disco tak się byczysz? Rząd ci daje smyczy, powaga, jaka będzie twoja rada?? Wszystko mają mierzone, a twe plany zmęczone... Dadzą cię w biocyborga, męka twa sroga! A jak się zgrupujesz to zawalidroga i trwoga. Protest będzie wszczęty a ty do nich wzięty. A mógłbyś nie być jak żołnierz wyklęty... Nie chodzi byś był przejęty ale w 3 wojnę nieprzyjęty. Twoje gry cię uczyły, i filmy. Żeś taki niekompatybilny... Podpiramidalny. Nie bądź ofiarny!! Aby następny żywot nie był marny. Żeby nie było że twoje własne cię zatrzaśnie.