Kiedyś naprzeciw siebie stały oskarżenia
toczące pianę obmyślanych treści
byle tylko Ojczyzna zmieniała się w truchło
podsuwając bezkarnie weksle bez pokrycia
by cel pozostał zawsze nietrafionym celem
hybrydą dźwięków zwykłym zgrzytu fałszem
ze starym piekłem nowego odsłuchu
by propaganda fetując zwycięstwo
mogła handlować nadal obłudą za grosze
w swym jakże ulubionym biznesie łajdactwa
i tylko los zdziwiony o los ciągle pytał
chcąc poznać tamtą prawdę utraconej szansy
> > >
Tak trwały pokolenia znużone w pół drogi
głodne pragnąc wykrzyczeć uczucia tryumfu
umiejąc tylko opluć obwiniać się wściekle
podnosić swoje racje aby dalej warczeć
fałszywą starą nutą nowych komunałów
w niekończącej perfidii
następnego blefu..
< < <
Czujna cwana bezkarność zacierała ręce
pewna że stare śpiewki nadciągną jej w sukurs
a skłamana Ojczyzna tak wplącze się w grabież
iż zapomni że mogła postawić pytania:
Czy warto było sobą z nimi się podzielić ?
Komu dotrzymać słowa ?
Oznaczyć azymut ?
Czy może ich rozgonić wplątanych w rozstaje
gdy tożsamość nie umie znaleźć odpowiedzi ?
Czemu nawet Zwycięstwo zaczyna być wrogiem ?
@JanuszD.