Świat cały usycha z pragnienia, Każdy szuka ochłody, chociaż skrawka cienia
"Żywioły"
Upalne lato, gorąca (dusząca) posucha
Jasne niebo, żarem słońca bucha
Świat cały usycha z pragnienia
Każdy szuka ochłody, chociaż skrawka cienia
Spragnione rośliny, wyschnięte strumienie
Palące słońce, uporczywe promienie
Marzenie o chmurach, o zaćmieniu słońca
O ołowianym niebie i deszczu bez końca
Wiatr nadciąga, burzę zapowiada
Od jego porywów aż trawa przysiada
W powietrzu czuć już zmianę pogody
Ścierają się chmury pełne zimnej wody
Zabłysła błyskawica, z daleka zagrzmiało
Głuchym pomrukiem echo jej odpowiedziało
Spadły pierwsze krople z brzęczącym odgłosem
Ktoś wybieg na deszcz z rozwianym włosem
Rozszalały się żywioły, waliły pioruny
Świeciły błyskawice jak płonące łuny
Niebo zwaliło się na ziemię ciężkim deszczem
Gałęzie trzęsły się jak porażone dreszczem
Nagle przeszła burza, chmury się rozeszły
Wyjrzało znowu słońce, lecz upały przeszły
Wilgotne powietrze, błyszczące kamienie
Kolorowa tęcza, ożywcze promienie