JustPaste.it

WTZ krainą szczęśliwości dla ludzi niepełnosprawnych i nie tylko...

„Wszyscy tu jesteśmy tacy sami, a przede wszystkim równi sobie i nie ważne jest to, czy chodzimy, czy jeździmy na wózku, czy się czołgamy...”


Jest ok.
Nie skarżymy się na los, choć czasami mamy dość
cudzych spojrzeń litościwych i określeń obelżliwych.
Mamy prawo tak jak ty, kochać, śmiać się, ronić łzy.

Los tak chciał, czy może Bóg, mam parezę obu nóg,
ręce też nie bardzo sprawne, jakie życie jest zabawne...
Nie patrz na mnie takim wzrokiem idąc obok równym krokiem,
lecz z uśmiechem podaj dłoń, tam, gdzie wyższe progi są.

Patrzy sercem nie oczyma, ten, kto białą laskę trzyma
nie mów o mnie ślepiec idzie, nie przedrzeźniaj choć nie widzę.
wskaż mi drogę abym mógł sam bezpiecznie przejść przez próg.

Choć nie mówię i nie słyszę, pragnij przerwać moją ciszę,
nie patrz na mnie nieprzytomnie, uśmiechnij się, powiedz coś do mnie.

Jeżdżę wózkiem, no to co, nie myśl, że to wielkie zło,
ale kiedy wjadę w dół, spraw bym się bezpiecznie czuł,
jestem przecież taki sam, choć niesprawne ciało mam,
a największą radość budzi wiara w spontaniczność ludzi.

Dla swych przyjaciół – Teresa M.



Zielono jak na łące, niebiesko jak w niebie i żółto jak na słońcu... nie, nie drodzy czytelnicy to nie jest artykuł o nadchodzącej wiośnie. Zapewniam Was, że w Gubinie jest jedno miejsce, gdzie ta najwspanialsza pora roku trwa przez cały czas. Niemożliwe? A jednak...

Stoję właśnie przed budynkiem starej przychodni na ul. Gdańskiej i spoglądam na tabliczkę, na której napisane jest: Warsztaty Terapii Zajęciowej. Odkąd usłyszałam, że powstało takie miejsce w Gubinie zastanawiałam się jak wygląda, jacy są ludzie i co się tam dzieje... po chwili byłam już w środku i mogłam się przekonać jak jest tam naprawdę.
Gdy tylko weszłam do korytarza poczułam się jakbym była w bajce. W atmosferze można było wyczuć dużo przyjaźni, dobroci, sympatii... wszyscy się do mnie miło uśmiechali.
Pierwszym celem mojej wyprawy po tym niezwykłym miejscu była pracownia higieny życia, której opiekunką jest pani Teresa Milczarek. Na środku sali stał szeroki stół, przy którym siedziała grupka osób. (składa się ona przeważnie z kilku uczestników, którzy co miesiąc wymieniają się na kolejne pracownie). Niestety trafiłam na porę śniadaniową i nie mogłam popatrzeć jak uczestniczą w zajęciach. W tej pracowni przeprowadzana jest między innymi reedukacja. Niektóre osoby niepełnosprawne potrafiły kiedyś czytać i pisać, jednak z czasem te umiejętności zanikły, inne zaś ich w ogóle nie posiadały. Pani Teresa przypomina, bądź uczy je jak się pisze, czyta i liczy. Prowadzony jest także tutaj trening ekonomiczny, który polega m.in. na nauce dysponowania własnymi pieniędzmi, liczenia ich oraz robienia zakupów. Wykonuje się także prace użytkowe, które mogłam podziwiać (zapewniam, że są one przepiękne i niejeden całkowicie sprawny człowiek nie potrafiłby wykonać tylu wspaniałych rzeczy). Celem tego miejsca jest także uspołecznianie osób niepełnosprawnych, czyli budowanie poczucia akceptacji, kształtowanie pozytywnego stosunku do siebie i innych, wyrabianie poczucia estetyki oraz kształtowanie umiejętności współpracy w zespole.
Drugą pracownią jest pracownia plastyczna, której opiekunką jest pani Iwona Kosowska i pani Krystyna Firlej. Głównym założeniem tej pracowni jest terapia przez sztukę. Osoby niepełnosprawne mogą rozwijać bądź odkrywać tu swoje zdolności plastyczne i techniczne. Wykonywane są tu różne techniki plastyczne, np. malarstwo, rysunek, tkanie i rzeźbienie w glince. Dokonuje się tu również pobudzenia wyobraźni przez łączenie muzyki ze sztuką. Podopieczni pań z pracowni plastycznej biorą również udział w różnych konkursach, np. Dorota zajęła pierwsze miejsce w ubiegłym roku w konkursie na najładniejszą pisankę w Międzyrzeczu. Również w gubińskiej galerii mogliśmy podziwiać prace uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej. Już planowana jest kolejna wystawa, zrodził się także pomysł, by zorganizować plener malarski.
Trzecim miejscem, do którego doszłam była pracownia gospodarstwa domowego, gdzie opiekunką jest pani Marta Krawczyk. Głównym celem tej pracowni jest to, by podopieczni mogli sami wykonywać proste, codzienne czynności w kuchni, np. robienie niektórych potraw, zachowywanie się przy stole, dekoracja stołu, obsługa sprzętu AGD. Uczą się również tu przestrzegania przepisów BHP. Codziennie grupa przygotowuje śniadanie dla wszystkich uczestników, jednak największym ich wyzwaniem było przyszykowanie kolacji wigilijnej dla siedemdziesięciu osób.
Kolejną pracownią jest pracownia muzyczno-teatralna, którą opiekuje się pani Arneta Sobiechowska. Realizuje się tu teatroterapię oraz muzykoterapię. Prowadzona jest także kronika warsztatowa i gazetka ścienna. Głównymi zajęciami teatroterapii są: przedstawienia teatralne na różnego rodzaju uroczystości, tworzenie do nich dekoracji i strojów, pantomima, kabaret, teatr małych form i teatr jednego widza. Gubińskie Warsztaty Terapii Zajęciowej otrzymały wyróżnienie na przeglądzie teatralnym ludzi niepełnosprawnych w Krośnie Odrz. za udany temat artystyczny, było to przedstawienie pt. Słońce o dziewczynce, która przez grupę młodzieży została zamknięta w szafie i nie zobaczyła słońca. Pojawiało się ono niestety tylko raz na dwadzieścia lat. Najważniejsze jest jednak to, iż przedstawienia realizowane są wspólnie i przez wszystkie osoby. Natomiast założeniami muzykoterapii jest przede wszystkim relaksacja oparta na wizualizacji podanej i twórczej, taniec i spontaniczne granie na różnych instrumentach.
Niestety ostatnim już miejscem jest pracownia rehabilitacji, której opiekunem jest pan Andrzej Ligocki. Przeprowadza się tu ćwiczenia ruchowe, siłowe, masaże lecznicze, gry i zabawy. Przeważnie są to zajęcia indywidualne, jednak gdy pogoda dopisuje, pan Andrzej zabiera grupę osób i idzie z nimi na dwór. Oczywiście podopieczni pana Andrzeja biorą udział w różnych zawodach i mają swoje osiągnięcia, np. Danusia zajęła drugie miejsce w wyścigu na wózkach, a Dorota pierwsze miejsce w biegu na 100 m. Ważną informacją jest to, iż pracownia rehabilitacji posiada kabinę UGUL do ogólnego usprawniania ciała.
Raz w tygodniu także pojawia się pani Danuta Naglik – psycholog, która rozmawia z podopiecznymi. Także przychodzą wolontariusze, którzy pomagają opiekunom oraz spędzają czas na rozmowach i zabawach z podopiecznymi.
Jeśli chodzi o cała kadrę warsztatów terapii zajęciowej to najważniejszą osobą jest pani Ewelina Kuznowicz pełniąca rolę kierowniczki.

To już chyba wszystko co mogę opowiedzieć wam o tym niezwykłym miejscu. Ważniejsze jest jednak to, co mówią o nim i o innych sytuacjach , z którymi musza się zmagać sami uczestnicy warsztatów.

Damian: Jestem niewidomy, zanim powstały warsztaty siedziałem cały czas w domu, nawet nie myślałem, żeby gdzieś wyjść. Nie miałem kolegów ani żadnych styczności z rówieśnikami. Grałem na organach i uczyłem się grać na gitarze. Obecnie mam z kim porozmawiać, rozwijam swoje zdolności, a wszystko to dzięki warsztatom. Nauczyłem się również dużo nowych rzeczy, np. tańczę. Uwielbiam przebywać na warsztatach do tego stopnia, iż pewnego razu postanowiłem sam się na nie udać. Czekałem na pana Zbyszka, który mnie przyprowadzał na zajęcia, jednak ten nie przyszedł. Wyszedłem więc z domu i zaczepiałem ludzi na ulicy prosząc żeby pomogli mi tam dojść. Dzięki jednej pani szczęśliwie doszedłem do upragnionego miejsca.

Tomek: Mam parezę nóg i poruszam się przy pomocy balkonika. Jednak mimo wszystko jestem osobą aktywną. Nie siedziałem w domu tak jak Damian. Zajmuję się elektroniką. Warsztaty traktuję jako relaks po swoich innych zajęciach. Znalazłem sobie tutaj nowe hobby – wyszywanie. Poznałem również nowych przyjaciół, mam rehabilitację. Uważam, że gubinianie nie są skorzy do pomocy ludziom niepełnosprawnym. Jak idę ulicą to potrafią stanąć i się patrzeć, nie przyjdzie im do głowy myśl żeby pomóc. Nie wiadomo czy to robią z lenistwa czy ze strachu przed nami. W ogóle Gubin powinien być bardziej przystosowany do osób niepełnosprawnych, np. powinny być pozmniejszane krawężniki. Sam walczyłem o ich zmniejszenie koło stacji paliw Orlen. Zajęło mi to bardzo dużo czasu i wiele trudu, ale udało się. Również wielkim uniedogodnieniem jest brak windy w budynku, w którym znajduje się biblioteka miejska. Przez to mamy ograniczony dostęp do książek, a tym samym do wiedzy.
Pogodziłem się już z tym, że jestem osobą niepełnosprawną. Na warsztatach czuję się zupełnie inaczej niż np. na ulicy. Wszyscy tu jesteśmy tacy sami, a przede wszystkim równi sobie i nie ważne jest to czy chodzimy, czy jeździmy na wózku, czy się czołgamy. Wszyscy sobie pomagamy i podtrzymujemy się na duchu.

Zosia natomiast lubi przychodzić na warsztaty, bo się dobrze tu czyje. Wiesiu uczy się spełniać, pisze wiersze. Twierdzi, że bierze od każdego dobro i zło i oddaje ludziom tylko dobro. Mirek przychodzi na zajęcia by nie nudzić się w domu, a Gosia by mile spędzić czas. Darek po prostu czuje się tutaj jak w domu.

Drodzy czytelnicy, każdy z nas może przyjść na warsztaty. Każdy z nas może poznać miłych i sympatycznych ludzi, nowych przyjaciół. Każdy z nas przecież może uczynić coś, by ludziom niepełnosprawnym było w Gubinie lepiej. Bo każdy z nas może sprawić, by ta całoroczna wiosna z Warsztatów Terapii Zajęciowej opanowała nasze miasto, nasze umysły, a przede wszystkim nasze serca.